Danuta Gojlik: Po wyjściu z lodowatej wody mogę przenosić góry

2014-12-15 14:16:54(ost. akt: 2014-12-15 20:15:02)
Danuta Gojlik

Danuta Gojlik

Autor zdjęcia: arch. prywatne

Zdarza się, że odczuwam stres przed wejściem do lodowatej wody. Jednak po wyjściu mogę przenosić góry, taką czuję siłę i energię — mówi Danuta Gojlik z Elbląga, złota i srebrna medalistka mistrzostw polski morsów w ekstremalnym pływaniu.
W miejscu, w którym latem stoją jachty, zorganizowano tory. Pierwszy, wyjątkowo słoneczny, weekend grudnia przyciągnął nad sopocką marinę tłumy gapiów. Dopingowali śmiałków, którzy mimo kilkustopniowej temperatury wody zdecydowali się w niej pływać. W miejscu, w którym latem stoją jachty, zorganizowano II Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Morsów w pływaniu ekstremalnym na czas. Danuta Gojlik znalazła się wśród 160 zawodników z Polski, Łotwy, Finlandii, Anglii i Rosji, którzy wzięli w nich udział. Startowano na trzy dystanse - 25, 50 i 200 metrów. Na 50 metrów, elblążanka okazała się niepokonana. Z czasem 1,23:20 zajęła pierwsze miejsce i zdobyła złoty medal.
— Na 25 i 200 metrów zrobiłam drugi czas. Pokonała mnie jedynie Finka, naprawdę świetna zawodniczka - opowiada pani Danuta. — Ten ostatni dystans dla mnie najważniejszy.

W tym roku po raz pierwszy wprowadzono tą konkurencję na zawodach w Polsce. Tylko 30, ze 160 zawodników, zdecydowało się do niej przystąpić. Elblążanka przygotowywała się do tego przez rok.
— W sezonie zimowym co tydzień jeździmy do Stegny, nad morze. Jeszcze do niedawna tylko chodziłam w zimnej wodzie. Fakt udawało mi się wytrzymać w niej 20 minut. To jednak było za mało aby wystartować w zawodach, tym bardziej, że ręce cały czas jednak miałam w górze — przyznaje medalistka.
Te ręce są niezwykle ważne jeśli chodzi o ekstremalne pływanie.
— Z nimi w zimnej wodzie jest największy problem, bo szybko marzną — wyjaśnia elblążanka. — W tym sezonie zaczęłam więc pływać w zimnej wodzie. Tak po 15 minut. Musiałam przyzwyczaić całe ciało do niskiej temperatury, także ręce. Udało się.

Pani Danuta nie zamierza jednak zakończyć przygody z pływaniem ekstremalnym. Wręcz przeciwnie poprzeczkę zawiesza sobie jeszcze wyżej.
— Moim marzeniem jest udział w mistrzostwach świata — przyznaje elblążanka. — Jednak podczas takich zawodów startuje się na dystansie 450 metrów. Dlatego muszę cały czas trenować. Tym bardziej, że te 4-5 stopni, które miała woda w Sopocie, to nie jest najniższa temperatura. W takim Rovaniemi, gdzie zorganizowano ubiegłoroczne mistrzostwa, było 0 stopni. Już doświadczyłam taki temperatur. Czasami przecież chodzimy między krami, wchodzimy do przerębli. Jednak pływanie w takich temperaturach to prawdziwe wyzwanie.
naj

Źródło: Dziennik Elbląski