Morsy opanowały Smoczą Dolinę

W niedzielę w południe nad brzeg jeziora Martwego przybyli nie tylko miłośnicy morsowania, ale również ci, którzy chcieli im tylko pokibicować. — Taka kąpiel to sama przyjemność — zachęcał jeden z kąpiących.
Zanim jednak pierwsi śmiałkowie zanurzyli się w lodowatej wodzie, trzeba było odpowiednio się rozgrzać, przebiegając około 2-3 km.

— Nie jestem rasowym morsem, nie kąpie się po 10 minut, ale wchodzenie raz na dwa tygodnie na 15 sekund do zimnej wody wystarcza, żeby czuć się zdrowo i przyjemnie — zachwalał Bogusław Tołwiński, trener triathlonistów Truso Elbląg i pomysłodawca poświątecznej kąpieli.

Wśród uczestników imprezy byli także trenowani przez niego triathloniści. — Wszyscy moi zawodnicy od 20 lat biorą udział w takich kąpielach — mówi Bogusław Tołwiński. — Zawody odbywają się np. w maju, kiedy woda ma 13 stopni Celsjusza. Teraz mogą się psychicznie przygotować do rywalizacji w takiej wodzie. Po drugie liczy się cel zdrowotny. Kąpię się od 1995 r. i nie choruję — dodaje.

Jako pierwszy w przeręblu zanurzył się Tomasz Jankowiak. Zaraz po nim do wody weszły jego córki: Daria i Martyna.
— Woda do wytrzymania. Teraz nie czuję żadnego zimna, jest wręcz gorąco, każde wytarcie ręcznikiem powoduje pieczenie. Fajnie jest — skomentował pan Tomasz. — Od siedmiu lat razem z rodziną zażywamy zimowych kąpieli.
AKT