Dziurawe chodniki muszą poczekać na lepsze czasy

Autor zdjęcia: Michał Skroboszewski


Oszczędności i jeszcze raz oszczędności — tak w największym skrócie można streścić wczorajszą trzygodzinną debatę na temat projektu budżetu Elbląga na 2015 rok. W ten sposób miasto chce się przygotować do sięgania po nowe fundusze z unijnej kasy.
Rozalia Grynis, zastępca skarbnika miasta, przystępując do prezentacji projektu tegorocznego budżetu od razu zwróciła uwagę na dwa jego elementy: 5-procentowe zmniejszenie wydatków bieżących i zamrożenie funduszu wynagrodzeń dla 4,8 tysiąca pracowników samorządowych.



Własna kasa za mała

O konieczności oszczędzania w każdej dziedzinie mówił też prezydent miasta Witold Wróblewski. W ten sposób miasto chce się przygotować do sięgania - i to już od przyszłego roku - po nowe fundusze z unijnej kasy. Jeżeli teraz elblążanie nie zacisną pasa, w kolejnych latach nie będą mieli pieniędzy na tzw. wkłady własne. W ramach oszczędności do tegorocznego budżetu zostały głównie wpisane te przedsięwzięcia, które są kontynuowane lub już mają unijne wsparcie.

— Nie stać nas na realizowanie inwestycji wyłącznie z własnych pieniędzy — podkreślił prezydent.


Dlatego wczoraj prezydent zaproponował wykreślenie z zaplanowanych na ten rok przedsięwzięć inwestycyjnych m.in. odnowy nawierzchni chodników i zatok (200 tys. zł) oraz przebudowy ul. Moniuszki (1 mln 18 tys. zł). Przy ul. Moniuszki - w związku z budową Centrum Rekreacji Wodnej - wykonane będą tylko dwa zjazdy, które ułatwią dojazd do basenu. Prezydent zaproponował też rezygnację z przebudowy ul. Szucha i ulic do niej przyległych: Gdyńskiej, Skierniewickiej i Szczecińskiej do momentu uzyskania możliwości dofinansowania tej inwestycji z unijnej kasy.



Promocja: worek bez dna

Nie wszystkim radnym spodobał się pomysł rezygnacji z odnowy chodników w mieście.

— Nie wykreślajmy 200 tys. zł na odnowę chodników — zaapelowała Jolanta Lisewska. — W mieście nie brakuje odcinków, którymi dosłownie strach chodzić, np. przy ul. Zacisze.

— Nie rezygnujmy z remontów chodników i jezdni — poparła ją Halina Sałata. — Wystarczy popatrzeć, jak wygląda ul. Daszyńskiego, którą dzieci chodzą do szkoły. Składam też wniosek o przyśpieszenie przebudowy ulic: Okrzei, Próchnika, Donimirskich i Rechniewskiego. Gdyby już w tym roku wykonać na nie dokumentację, łatwiej byłoby zabiegać o pieniądze unijne na ten cel. Skąd wziąć pieniądze? Z funduszów przeznaczonych na promocję miasta.


Pieniądze zarezerwowane na promocję miasta okazały się workiem bez dna dla radnych, którzy składali wnioski o wzbogacenie tegorocznych planów remontowo-inwestycyjnych o dodatkowe zadania.


— Dojdzie do tego, że zabronimy prezydentowi wysyłania kartek świątecznych — zażartował Jerzy Wcisła. — Budżet na promocję to nie jest beczka, z której możemy wyciągnąć wszystko, co się tylko da. Uważam, że Komisja Gospodarki Miasta powinna zebrać wszystkie, związane z remontami ulic i chodników wnioski, żeby ustalić hierarchię ich ważności. To pomoże w ich realizacji.


Z drugiej strony, Jerzy Wcisła zaproponował wczoraj likwidację elbląskiego magazynu samorządowego, co - jak podkreślił radny - pozwoliłoby na zaoszczędzenie 175 tys. zł.

— Zwiększanie wydatków bieżących to zły kierunek — ostrzegł wczoraj prezydent. — Ja sam mógłbym wymienić kilkanaście ulic, które wymagają odnowy.

Prezydent przypomniał, że w projekcie budżetu zarezerwowane jest 7 mln zł na bieżące utrzymanie dróg. I na razie, głównie z tych pieniędzy powinno się - według niego - korzystać, gdy z remontem jakiegoś odcinka ulicy, czy chodnika nie można zwlekać.

Jakie będą losy złożonych wczoraj wniosków okaże się 30 stycznia, podczas sesji budżetowej. 

gog

Źródło: Dziennik Elbląski