Walka z dopalaczami. Elbląski sanepid nałożył już 300 tys. zł grzywny. "Pieniądze niezwykle trudne do ściągnięcia"

2015-01-20 16:30:00(ost. akt: 2015-01-20 16:43:59)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Archiwum

Elbląski sanpeid, walcząc z handlem dopalaczami, nałożył na przedsiębiorców już w sumie 300 tys. zł grzywny. — Do tej pory nie zobaczyliśmy ani złotówki. Te pieniądze są niezwykle trudne do ściągnięcia — mówi Marek Jarosz, dyrektor elbląskiego sanepidu.
Jako ostatni karą grzywny, i to w wysokości 100 tys. zł, został ukarany przez elbląski sanepid przedsiębiorca, który prowadził sklep z "zapachami" w śródmieściu. Sanepid zamknął sklep i zarekwirował towar.
— Następnego dnia, w tym samym miejscu, podobną działalność rozpoczął inny podmiot gospodarczy, również jak poprzednik z Pabianic. Nie trafiły do nas jednak żadne sygnały odnośnie możliwości sprzedawania w tym miejscu substancji odurzających. Szczęśliwie na razie nie doszło do żadnego zatrucia — wyjaśnia Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu.

Wcześniej w walce z dopalaczami sanepid sięgał po kary finansowe. — Od czasu, gdy zintensyfikowaliśmy naszą walkę z dopalaczami, nałożyliśmy już 300 tys. zł grzywny — precyzuje dyrektor Jarosz.
Jednak te pieniądze, jak przyznaje szef elbląskiego sanepidu, są niezwykle trudne do ściągnięcia, a w walce z dopalaczami może pomóc jedynie sensowna zmiana prawa.

W marcu w Sądzie Rejonowym w Elblągu ma się rozpocząć proces 28-letniego Jakuba G., prezesa firmy, który jest oskarżony o wprowadzanie do obiegu szkodliwych substancji. Grozi za to do 8 lat więzienia. Postępowanie prokuratury w Elblągu jeszcze się nie zakończyło. Dwóch kolejnych mężczyzn związanych z tą sprawą ukrywa się i są obecni poszukiwani.
naj