Okiełznali kapryśne tereny Żuław. Śladem fenomenu mennonitów

Autor zdjęcia: Grażyna Chrostek - Żugaj

W ciągu 200 lat udało im się okiełznać kapryśne tereny Żuław do stopnia, którego nie udało się powtórzyć nigdy później. — To była niewielka grupa ludzi, która fantastycznie potrafiła zagospodarować te tereny, a jednocześnie nie stwarzać konfliktów ani narodowościowych, ani religijnych — mówi o mennonitach Grażyna Nawrolska, archeolog z Elbląga.
Ślady bytności mennonitów zachowały się w samym Elblągu i okolicach. Mało kto jednak pamięta, mijając np. kamienicę przy ul. Garbary 12, że w tym kiedyś mennonickim domu, w czasach gdy mieli zakaz budowania świątyń, spotykali się przedstawiciele tej społeczności na wspólnych modlitwach. Podobnie rzecz ma się z kościołem przy ul. Warszawskiej. Dzisiaj to kościół polskokatolicki. Powstał jednak w 1890 r. jako świątynia mennonicka, gdy grupa ta zyskała prawo budowy kościołów.


Najczęściej o mennonitach mówimy przy okazji domów podcieniowych. To najbardziej charakterystyczne dla nich budowle. Niewiele z nich przetrwało do dzisiaj. Podobnie rzecz ma się z wiatrakami, drugim okazałym przykładem budownictwa mennonickiego.
— Proszę sobie wyobrazić jak wyglądały Żuławy na początku XVII wieku, czyli krótko po ich przybyciu. Wtedy funkcjonowały już 124 wiatraki, które pracując utrzymywały równowagę wodną na tym terenie — mówi Grażyna Nawrolska, archeolog z Elbląga. — Do dzisiaj zachowało się kilka.

Jak jednak doszło do tego, że blisko pół wieku temu na terenach Żuław pojawiła się ta specyficzna grupa? Jak udało jej się zasymilować z tutejszą ludnością i co pozostało po nich do dzisiaj? Na te pytania i inne elbląska archeolog odpowiadał podczas spotkania poświęconego mennonitom w bibliotece przy ul. Słonecznej.
— Pojawienie mennonitów związane jest z kontrreformacją — wyjaśnia Nawrolska. — W XVI wieku, na terenie Niderlandów, zaczęły się rozwijać nowe prądy religijne, między innymi anabaptyzm. Jednemu z jego nurtów przewodził Menno Simmons i to od jego imienia swoją nazwę przyjęli mennonici.

Ze względu na swoje poglądy byli w Niderlandach prześladowani i musieli stamtąd emigrować. W XVI wieku duża fala wyznawców tego odłamu przeniosła się na tereny dzisiejszych Żuław i Wysoczyzny Elbląskiej.
— W okolice Gdańska trafili głównie rzemieślnicy, a w okolicach Elbląga, między innymi we Władysławowie, Wikrowie, Markusach, osiedlili się mennonici związani z, jak byśmy to dzisiaj określili, gospodarką agrarną i inżynierią wodną — dodaje archeolog. — Mając wyjątkowo trudne warunki w Holandii, gdzie cały czas walczyli z ciągłymi zalaniami, postanowili osiedlić się na Żuławach, żeby tu uprawiać ziemię.


W ciągu 200 lat udało im się okiełznać kapryśne tereny do stopnia, którego nie udało się powtórzyć nigdy później. Wszystko wskazuje na to, że to gospodarce poświęcali najwięcej uwagi. Niewiele się zachowało po nich rzemiosła, które jednoznacznie można uznać za mennonickie.

— Trudno też mówić o meblach czy ceramice charakterystycznej dla mennonitów. To dotyczy tylko tych rzeczy, które przywieźli ze sobą. Te, których dorabiali się na Żuławach, były inspirowane tutejszym rękodziełem — wyjaśnia Nawrolska. — Chyba najbardziej typowe dla nich były zegary, wytwarzane przez mennonickich rzemieślników. Ich potomkowie do dzisiaj żyją w Paragwaju i Argentynie, i zajmują się tworzeniem czasomierzy.

Co ciekawe przedmiotem szczególnie cennym dla mennonitów było krzesło.
— Gdy przemieszczali się na inne ziemie, do innego kraju, zawsze zabierali ze sobą krzesła. W tej chwili trudno określić, dlaczego to robili. Być może z przyczyn praktycznych, zawsze przecież lepiej siedzieć niż stać — śmieje się Nawrolska.
Niewiele można powiedzieć na temat codziennego życia mennonitów. Do dzisiejszych czasów nie zachowało się pełne wyposażenie domów podcieniowych, a pisma z tamtych czasów nadal czekają na ciekawych badaczy.

— Jedno jest pewne ich pobyt tutaj, to jest swoisty fenomen — ocenia Nawrolska. — To była niewielka grupa ludzi, która fantastycznie potrafiła zagospodarować te tereny, a jednocześnie nie stwarzać konfliktów ani narodowościowych, ani religijnych. Oni byli pokojowo ustosunkowani do mieszkańców Żuław i ci im odpłacili tym samym.

W XVIII wieku nastąpił regres gospodarczy, który dotknął również mennonitów.
— Wtedy caryca Katarzyna, widząc korzyści, jakie może dzięki ich świetnej gospodarce osiągnąć, zaproponowała im przyjazd do Rosji. Duże fale osadników z Żuław osiedliły się głównie na terenach dzisiejszej południowej Ukrainy i Krymie — mówi archeolog. — Długo jednak i tam nie zagrzali miejsca. Początek XX wieku znowu wpędził ich w tarapaty i wtedy emigrowali z Rosji. Paragwaj, Kanada, Stany Zjednoczone to tylko przykłady miejsc, w których się osiedlili. Rozproszyli się po całym świecie. Dzisiaj żyje ich około 2 milionów. W Elblągu również mieszkają potomkowie mennonitów.
naj

Źródło: Dziennik Elbląski