Patrycja od dwóch lat "jest oczami" pana Kazimierza. Gotowi nieść pomoc za darmo
2015-03-10 19:10:00(ost. akt: 2015-03-10 20:32:38)
Życie wielu osób bez ich pomocy byłoby o wiele trudniejsze. Jest ich ponad pół tysiąca. Są gotowi nieść pomoc każdemu, kto jej potrzebuje. Mowa o wolontariuszach zarejestrowanych w Miejskim Centrum Wolontariatu.
Wolontariusze z Miejskiego Centrum Wolontariatu pomagają w codziennych sprawach. Robią zakupy, towarzyszą podczas wizyty w urzędzie, a w razie potrzeby nawet zaopiekują się dzieckiem. W bazie centrum zarejestrowanych jest blisko 600 wolontariuszy. Wśród nich jest Patrycja Kempińska. Wolontariuszką została kilka lat temu, gdy była na pierwszym roku pedagogiki.
Pomaga niewidomemu
mężczyźnie
Jak sama Patrycja mówi, początkowo miał to być sposób na spędzenie wolnego czasu, którego po rozpoczęciu studiów zrobiło się jakoś więcej. Spodobało się jej i na dłużej związała się z Miejskim Centrum Wolontariatu. Okazało się, że taka praca daje również doświadczenie, możliwość sprawdzenia się w różnych sytuacjach, a także umiejętność działania w zespole.
— Początkowo zajmowałam się obsługą biura, rozmowami z nowymi wolontariuszami i udziałem w różnych akcjach — wspomina dziewczyna. — Od ponad dwóch lat pomagam panu Kazimierzowi. Jest niewidomy, więc po trosze jestem jego oczami. Towarzyszę mu, gdy ma do załatwienia sprawy w urzędach, banku, podczas zakupów. Zdarza się, że z Małgorzatą, jego żoną, wychodzimy na targ. Ona również ma problemy ze wzrokiem. Widzi, ale bardzo słabo, więc i jej pomoc jest potrzeba. Czasami po prostu spotykamy się na herbacie, żeby razem posiedzieć i spędzić wolny czas.
mężczyźnie
Jak sama Patrycja mówi, początkowo miał to być sposób na spędzenie wolnego czasu, którego po rozpoczęciu studiów zrobiło się jakoś więcej. Spodobało się jej i na dłużej związała się z Miejskim Centrum Wolontariatu. Okazało się, że taka praca daje również doświadczenie, możliwość sprawdzenia się w różnych sytuacjach, a także umiejętność działania w zespole.
— Początkowo zajmowałam się obsługą biura, rozmowami z nowymi wolontariuszami i udziałem w różnych akcjach — wspomina dziewczyna. — Od ponad dwóch lat pomagam panu Kazimierzowi. Jest niewidomy, więc po trosze jestem jego oczami. Towarzyszę mu, gdy ma do załatwienia sprawy w urzędach, banku, podczas zakupów. Zdarza się, że z Małgorzatą, jego żoną, wychodzimy na targ. Ona również ma problemy ze wzrokiem. Widzi, ale bardzo słabo, więc i jej pomoc jest potrzeba. Czasami po prostu spotykamy się na herbacie, żeby razem posiedzieć i spędzić wolny czas.
Kto może zostać
wolontariuszem?
Jak przekonują pracownicy centrum, wolontariuszem może zostać każdy... prawie każdy.
— Wolontariusz musi być, co oczywiste, pomocny, cierpliwy, odpowiedzialny, obowiązkowy, tolerancyjny, pozytywnie nastawiony do ludzi i sympatyczny - mówi Iwona Grajkowska z Regionalnego Centrum Wolontariatu. — Najważniejsze jest jednak to, żeby chcieć bezinteresownie pomagać innym. Oczywiście różne osoby mają różne predyspozycje. Staramy się dobierać im odpowiednie zadania.
Sama praca, jak przekonuje Patrycja, nie jest trudna.
— Najważniejsze jest zaufanie, a to trzeba zbudować — przyznaje wolontariuszka. — Na początku bywało ciężko. Musiałam na przykład nauczyć się chodzić z panem Kazimierzem, ostrzegać i omijać przeszkody. To wcale nie jest takie łatwe. Bywało, że ja przeszłam przez bramkę w supermarkecie, a pan Kazimierz zostawał za bramką. Teraz już takie wpadki mi się nie zdarzają, a na dodatek zaprzyjaźniłam się z panią Małgorzatą i panem Kazimierzem. Traktują mnie trochę jak córkę. Wolontariat nie daje nam korzyści materialnych, ale niematerialnych i owszem, i to całkiem sporo. Dla nich warto pomagać innym — dodaje.
wolontariuszem?
Jak przekonują pracownicy centrum, wolontariuszem może zostać każdy... prawie każdy.
— Wolontariusz musi być, co oczywiste, pomocny, cierpliwy, odpowiedzialny, obowiązkowy, tolerancyjny, pozytywnie nastawiony do ludzi i sympatyczny - mówi Iwona Grajkowska z Regionalnego Centrum Wolontariatu. — Najważniejsze jest jednak to, żeby chcieć bezinteresownie pomagać innym. Oczywiście różne osoby mają różne predyspozycje. Staramy się dobierać im odpowiednie zadania.
Sama praca, jak przekonuje Patrycja, nie jest trudna.
— Najważniejsze jest zaufanie, a to trzeba zbudować — przyznaje wolontariuszka. — Na początku bywało ciężko. Musiałam na przykład nauczyć się chodzić z panem Kazimierzem, ostrzegać i omijać przeszkody. To wcale nie jest takie łatwe. Bywało, że ja przeszłam przez bramkę w supermarkecie, a pan Kazimierz zostawał za bramką. Teraz już takie wpadki mi się nie zdarzają, a na dodatek zaprzyjaźniłam się z panią Małgorzatą i panem Kazimierzem. Traktują mnie trochę jak córkę. Wolontariat nie daje nam korzyści materialnych, ale niematerialnych i owszem, i to całkiem sporo. Dla nich warto pomagać innym — dodaje.
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
yo #1686743 | 109.241.*.* 11 mar 2015 12:31
oczami? chyba żołądkiem :D
odpowiedz na ten komentarz
z #1686711 | 213.73.*.* 11 mar 2015 11:40
ciekawe czy laske mu robi
odpowiedz na ten komentarz
j-loo #1686387 | 94.254.*.* 10 mar 2015 21:16
Pati wspaniale że wspomagają cierpliwością.... Jesteś taką osobą i nie tylko jako wolontariusz.... Buziaki
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz