Komiks o życiu w obozie Stutthof. "Szczęściarz z rocznika 1917"
2015-03-04 13:37:25(ost. akt: 2015-03-04 18:59:34)
Takiej publikacji, poruszającej trudne tematy i jednocześnie przedstawionej w przystępnej wersji, jeszcze nie było. Niedługo do rąk młodzieży szkolnej trafi komiks - ilustrowana opowieść - przedstawiająca losy Felicjana Łady, byłego więźnia obozu Stutthof.
Obozy koncentracyjne były największą zbrodnią hitlerowskich Niemiec. Na ten temat powstało wiele opracowań historycznych, pokazujących życie i zbrodnie, których dopuszczano się na więźniach lagrów. Czy jednak o obozach można mówić i pisać w sposób mniej sztampowy, przekazując jedynie ustną relację opatrzoną datami? Można, czego dowodzi najnowsza publikacja Muzeum Stutthof.
Jest to 120 stronicowy komiks opowiadający o losach Felicjana Łady, byłego więźnia tego obozu. Postanowiono, że będzie to opowieść o konkretnym byłym więźniu, by na przykładzie jego losów pokazać zarówno życie w obozie, jak i losy Polaków z wojennego pokolenia.
98-letni dzisiaj pan Felicjan w obozie koncentracyjnym w Stutthofie spędził dwa lata (1943-1945. Był działaczem ruchu oporu w Gdyni, a do obozu trafił za działalność konspiracyjną, m.in. wykradał niemieckie plany i mapy. Jeszcze w latach 60. Felicjan Łada spisał swoje wspomnienia z pobytu w obozie koncentracyjnym Stutthof. Opisał pracę ponad ludzkie siły, bestialskie traktowanie więźniów, głód, choroby i śmierć, ale i codzienne, "zwykłe" obozowe życie.
Dzisiaj historię pana Felicjana przedstawia komiks "Szczęściarz z rocznika 1917". Jego scenariusz przygotowała Agnieszka Kosko-Hołowczyc, a o grafiki zadbała trójmiejska artystka Wanda Swajda. Co różni komiks od innych publikacji poruszających podobny problem? Ta książka nie skupia się tylko na ukazaniu determinacji przeżycia w obozie ale opowiada o tym, że za kolczastym drutem także istniało życie, które więźniowie próbowali sobie w jakiś sposób organizować. Dzięki graficznym obrazkom, opisywane wydarzenia czytelnik widzi własnymi oczami
— Opowieść jest skierowana przede wszystkim do młodzieży i w nakładzie kilku tysięcy egzemplarzy trafi do szkół gimnazjalnych i liceów, na początek na Pomorzu. Wybierając formę komiksu chcieliśmy w ten sposób odejść od lakoniczności przekazów historycznych w tematyce szkolnej i w inny sposób przykuć uwagę młodych ludzi — mówi Marcin Owsiński, historyk, kierownik Działu Oświatowego Muzeum Stutthof.
Publikację można także zakupić na stronie Muzeum Stutthof w Sztutowie w cenie 30zł.
Podczas kawiarenki zaprezentowano również publikację: "Stutthof. Historia miejscowości i gminy od średniowiecza do maja 1945 roku" oraz "Żuławy w 1945 roku".
— Stutthof kojarzymy tylko z perspektywy obozu. Z tej książki dowiemy się o życiu zwykłych mieszkańców gminy Stutthoff, o tym, co myśleli miejscowi, gdy widzieli kolumny więźniów obozu wysyłanych do pracy w niemieckich firmach i co myśleli ocalali więźniowie obozu o mieszkańcach Stutthofu — mówi Marcin Owsiński, który jest autorem książki.
— Stutthof kojarzymy tylko z perspektywy obozu. Z tej książki dowiemy się o życiu zwykłych mieszkańców gminy Stutthoff, o tym, co myśleli miejscowi, gdy widzieli kolumny więźniów obozu wysyłanych do pracy w niemieckich firmach i co myśleli ocalali więźniowie obozu o mieszkańcach Stutthofu — mówi Marcin Owsiński, który jest autorem książki.
Autorem jednego z referatów w trzeciej publikacji "Żuławy w 1945 roku", jest Tomasz Gliniecki z elbląskiego muzeum.
— Historia zawarta między 25 a 31 stycznia 1945 roku i czas kiedy żołnierze 321 dywizji wojsk radzieckich najechali te ziemie pokazuje, że obszary te traktowane były przez Rosjan jako "zdobyczne". Stąd masowe gwałty, rabunki, morderstwa, wywózki na wschód, które dotykały pozostałą jeszcze ludność niemiecką, jak i przybyłą polską — mówi Tomasz Gliniecki.
as
— Historia zawarta między 25 a 31 stycznia 1945 roku i czas kiedy żołnierze 321 dywizji wojsk radzieckich najechali te ziemie pokazuje, że obszary te traktowane były przez Rosjan jako "zdobyczne". Stąd masowe gwałty, rabunki, morderstwa, wywózki na wschód, które dotykały pozostałą jeszcze ludność niemiecką, jak i przybyłą polską — mówi Tomasz Gliniecki.
as
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez