Prawdziwi twardziele wyruszą szlakiem krzyża

2015-03-22 18:33:00(ost. akt: 2015-03-22 18:34:02)
Do przebycia będzie około 40 km, przeważnie polnymi drogami

Do przebycia będzie około 40 km, przeważnie polnymi drogami

Autor zdjęcia: archiwum parafii św. Brata Alberta



Ma być pod górę, ciężko i musi boleć. Na trasę pierwszej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej niebawem wyruszy kilkaset osób.


Pomysłodawcą Ekstremalnej Drogi Krzyżowej był ks. Jacek Stryczek z Krakowa, duszpasterz studentów, wolontariuszy i ludzi biznesu. Idea spod Wawelu rozprzestrzeniła się na Polskę, a nawet przekroczyła jej granice. Pierwsza w naszym województwie EDK rozpocznie się 27 marca, o godzinie 20 mszą w parafii św. Brata Alberta. Godzinę później pątnicy wyruszą w czterdziestokilometrową trasę. Przejdą polami, ścieżkami, leśnymi dukatami, starymi torami kolejowymi, by następnego dnia około dziewiątej rano dotrzeć do Fromborka. Chętnych na tę ekstremalną modlitwę jest już trzystu i wciąż dołączają nowi. 

— Jesteśmy przygotowani na udział mniej więcej czterystu osób — mówi ksiądz Kamil Leszczyński z parafii św. Brata Alberta. — Ale jeśli uzbiera nas się więcej, również damy radę
.

Nie będzie wspólnej modlitwy z niesionego przez ministranta głośnika i podążania za dźwiganym przez parafian krzyżem. To będzie samotna medytacja w podróży. 

— Nie wychodzimy, jako jedna wielka grupa. W ciszy, skupieniu, z małym krzyżem w jednej ręce i książeczką do rozważań w drugiej, każdy tak naprawdę idzie sam. Proponujemy czternaście miejsc na trasie, w których warto zrobić rozważania, czyli stacji krzyżowych. — wyjaśnia ksiądz Leszczyński — W drodze chcesz zmówić różaniec, to go wyciągasz i się modlisz. Nie masz już sił, chcesz krzyczeć, to krzyczysz. Jesteś tylko ty, droga i Bóg.

Niejeden zapyta, i po co taka męka?
— Dajmy na to, jesteśmy w kościele i rozważamy jedną ze stacji drogi krzyżowej-upadek Jezusa pod krzyżem. Czytamy, że cierpi, że jest obolały. Kiedy będziemy tą samą stację rozważali nocą, pokonując trudną drogę, to modlitwa nabierze innego wymiaru. Również czujemy zmęczenie, a może nawet ból. Może też ledwo stoimy na nogach. Ale zmagamy się ze sobą, by dojść do końca — mówi ksiądz Kamil.
Dlaczego pątnicy wyruszą na trasę nocą?

— To odniesienie do nocnej modlitwy Jezusa w Ogrójcu. Był wówczas sam i bardzo przeżywał tą samotność. Noc, to jest taki czas, gdy jeszcze bardziej musimy się zmagać ze słabościami. Bo na początku drogi towarzyszy nam entuzjazm, a potem, gdy przychodzi godzina trzecia, czwarta nad ranem? Jest ciężko, też doświadczymy samotności.


Łącznie pątnicy pokonają czterdzieści kilometrów.

— To w Ewangelii liczba-symbol. Czterdzieści oznacza czas zmian i miejmy nadzieję, że my też przejdziemy przemianę duchową — mówi ksiądz Kamil.

Chociaż tempo marszu będzie spokojne, bo nie przekroczy 4 km na godzinę, to musimy sobie zdawać sprawę, że droga nie będzie łatwa. 

— Wychodząc na trasę otrzymamy jej szczegółowy opis oraz odblaski. Trzeba pamiętać, że każdy jest zdany na siebie, idziemy w około dziesięcioosobowych grupach. Jeśli zabłądzisz, staraj się odnaleźć samemu. Co prawda będzie ekipa zamykająca grupę pątników, więc nikt nie ma prawa zostać w tyle, będzie również karetka — mówi Katarzyna Borejko, koordynatorka wydarzenia. 


Powrót z Fromborka musimy zapewnić sobie sami. Rozkład jazdy autobusów z Fromborka do Elbląga będzie wywieszony na tablicy ogłoszeniowej w parafii św. Brata Alberta, przed mszą rozpoczynającą pielgrzymkę.



Źródło: Dziennik Elbląski