Start Elbląg - Energa Koszalin 26:25. Elbląskie szczypiornistki zagrają o medale!

2015-04-01 19:11:47(ost. akt: 2015-04-02 09:19:41)
Tak cieszyły się zawodniczki po końcowej syrenie

Tak cieszyły się zawodniczki po końcowej syrenie

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

Dziś w Elblągu szczypiornistki Startu w drugim meczu 1/4 finału rozgrywek Superligi pokonały zespół z Koszalina 26:25. To oznacza, że po 15 lat znów powalczą o mistrzowskie medale!
W środę Start po raz drugi pokonał w play-off Energę i dzięki temu zapewnił sobie awans do czwórki najlepszych drużyn w kraju (wcześniej wygrał w niedzielę w Koszalinie 24:23).

— Spotkały się dwa równorzędne zespoły, a o naszej wygranej zadecydowała dłuższa ławka rezerwowych — oceniła po wczorajszym meczu rozgrywająca elbląskiej drużyny Sylwia Lisewska. — Sprawa wyniku była do samego końca otwarta, tym razem szczęście uśmiechnęło się do nas. Zrobimy wszystko, żeby wywalczyć jeden z medali — dodała.


Już sam awans do pierwszej czwórki to największy sukces elbląskiego klubu od 15 lat. W półfinale mistrzostw Polski jego rywalem będzie zwycięzca rywalizacji Vistalu Gdynia z Ruchem Chorzów (gdynianki prowadzą po pierwszym meczu 1-0, drugi odbędzie się dzisiaj w Chorzowie).


Zanim jednak w środę w hali Centrum Sportowo-Biznesowego w Elblągu wybuchła olbrzymia radość z sukcesu, kibice byli świadkami wyrównanego i emocjonującego meczu, chociaż z obu stron. Nerwy dawały o sobie znać obu drużynom. Podczas całego spotkania na tablicy wyników dziewięciokrotnie pojawiał się remis. Lepiej spotkanie rozpoczęły zawodniczki z Koszalina, które w 7. min prowadziły 6:3, a spora w tym była zasługa Aleksandry Kobyłeckiej - autorki czterech bramki. To było najwyższe prowadzenie Energi w Elblągu. Od tego momentu gospodynie zaczęły "gonić" wynik. W 16. min po trafieniu Joanny Wagi pierwszy raz prowadziły 8:7. Później kibice byli świadkami wyrównanej walki. Na początku drugiej połowie skuteczniejszej elblążanki miały już trzybramkową przewagę (18:15 w 34. min).

Rywalki jednak nie odpuściły. Ostatni remis, 24:24, był w 53. min. Kibice ostatnie minuty tego pojedynku oglądali na stojąco. Na 20 sekund przed końcem, przy stanie 26:25, zawodniczki z Koszalina miały szansę na wyrównanie - gdy były w posiadaniu piłki sędziowie odgwizdali grę pasywną.

— Dziewczyny pokazały charakter, chociaż popełniły kilka błędów — podsumował trener elblążanek Antoni Parecki. — Zwycięzców się nie ocenia. Spore znaczenie miała doskonała gra obu bramkarek. Walnie przyczyniły się do naszego sukcesu. To prezent dla licznie zebranych kibiców w hali. Teraz będziemy robili wszystko, żeby sprawić kolejną niespodziankę — dodał. 


— Zdawaliśmy sobie sprawę, że po pierwszym przegranym meczu w Koszalinie, w Elblągu czeka nas trudna przeprawa, ale nie dopuszczaliśmy myśli o porażce — powiedział szkoleniowiec Energi Edward Jankowski. — Jechaliśmy z pewną taktyką na ten mecz i ona zdawała egzamin. Lepiej jednak nerwowo trudy spotkania wytrzymały elblążanki. Szkoda, że my nie potrafiliśmy w ostatnich pięciu minutach wykorzystać dwóch doskonałych sytuacji oraz rzutu karnego — dodał. 



Pozostałe wczorajsze wyniki: KPR Jelenia Góra — MKS Selgros Lublin 24:37 (11:22), stan rywalizacji 0-2, awans MKS; Pogoń Szczecin — Zagłębie Lubin 31:22 (13:9), stan rywalizacji 2-0, awans Pogoni; Ruch Chorzów — Vistal Gdynia odbędzie się dzisiaj godz. 18, stan rywalizacji 0:1.


Źródło: Dziennik Elbląski