75 lat od Katyńskiego Mordu. "Żywym należy się pojednanie"
2015-04-13 17:09:28(ost. akt: 2015-04-13 17:34:20)
Maria Sadłowska widziała ojca ostatni raz jako siedmioletnia dziewczynka. Józefa Franczuka, piłsudczyka i policjanta zamordowało NKWD w Bykowni na Ukrainie. Po 75 latach jego córka zapala znicz przy Katyńskim Krzyżu i mówi: "żywym pojednanie".
Wiosną 1940 roku sowieckie NKWD rozstrzelało ponad 25 tysięcy oficerów Wojska Polskiego, policjantów i inteligentów. Jedną z tysięcy ofiar Zbrodni Katyńskiej jest Józef Franczuk, ojciec dzisiaj już 85-letniej elblążanki Mari Sadłowskiej, policjant i żołnierz marszałka Józefa Piłsudskiego w wojnie 1920 roku.
— Ojca aresztowano 7 listopada 1939 r. Parę dni później widziałam go ostatni raz. Zaprzyjaźniona rodzina wpuściła nas na balkon, z którego było widać więzienie. Ojciec wspiął się na kraty. Patrzył na nas, a my na niego. Mama podniosła mojego trzyletniego brata do góry i powiedziała do nas: patrzcie i zapamiętajcie. Miałam wówczas zaledwie siedem lat — wspomina pani Maria.
W czasie gdy NKWD rozstrzeliwało polskich oficerów, ich rodziny były już w drodze na Sybir.
— Skazano nas na 25 lat zsyłki. Jechaliśmy w bydlęcym, ciemnym i zimnym wagonie do świata niewyobrażalnego cierpienia, głodu, chorób, zimna, śmierci bliskich i wielu trudnych do zniesienia upokorzeń. Tego się nie da zapomnieć — mówi elblążanka.
— Skazano nas na 25 lat zsyłki. Jechaliśmy w bydlęcym, ciemnym i zimnym wagonie do świata niewyobrażalnego cierpienia, głodu, chorób, zimna, śmierci bliskich i wielu trudnych do zniesienia upokorzeń. Tego się nie da zapomnieć — mówi elblążanka.
Nadzieja na powrót do Polski i odnalezienie ojca żyła w nich bardzo długo.
— Wierzyliśmy, że żyje. Każdego wieczora podczas modlitwy odmawiałam jedno "Zdrowaś Mario" za nasz powrót do Polski i drugie za powrót tatusia do nas. Mama nigdy nie zwątpiła. Szukała ojca wszędzie. Pisała do prokuratury w Kijowie, we Lwowie, pisała do NKWD w Moskwie. Niestety, potem umarła nawet nadzieja, że odnajdzie się w Armii Andersa. Dopiero niedawno dowiedziałam się od IPN, że ojciec znajduje się na tzw. ukraińskiej liście katyńskiej, na stronie 179, pozycja 33 — mówi Sadłowska.
— Wierzyliśmy, że żyje. Każdego wieczora podczas modlitwy odmawiałam jedno "Zdrowaś Mario" za nasz powrót do Polski i drugie za powrót tatusia do nas. Mama nigdy nie zwątpiła. Szukała ojca wszędzie. Pisała do prokuratury w Kijowie, we Lwowie, pisała do NKWD w Moskwie. Niestety, potem umarła nawet nadzieja, że odnajdzie się w Armii Andersa. Dopiero niedawno dowiedziałam się od IPN, że ojciec znajduje się na tzw. ukraińskiej liście katyńskiej, na stronie 179, pozycja 33 — mówi Sadłowska.
Dwa lata temu pani Maria pojechała do Bykowni na Ukrainie, miejscowości w której zamordowano jej ojca. Swoje wrażenia z tej podróży kwituje jednym słowem - straszne.
— Stąpasz po ziemi i masz wrażenie, że chodzisz po krwi. Myślałam o tym, czy przypadkiem nie stąpam po miejscu, gdzie przelano krew ojca.
— Stąpasz po ziemi i masz wrażenie, że chodzisz po krwi. Myślałam o tym, czy przypadkiem nie stąpam po miejscu, gdzie przelano krew ojca.
Zbrodnia Katyńska zdeterminowała jej życie na długie lata. Jak bumerang powraca do niej myśl - jakie były jego ostatnie chwile, co czuł, co myślał, o kim myślał?
— Przez długi czas mama o tym nie mówiła wcale. Chyba nie potrafiła — mówi córka pani Marii.
— Teraz już jest inaczej. Często, gdy jesteśmy u babci, wspominamy, rozmawiamy o tym. Ta historia żyje w naszej rodzinie, przez wszystkie pokolenia — daje jej wnuczka.
Czy pani Maria wybaczyła katom swojego ojca?
— Mamy takie powiedzenie wśród Rodzin Katyńskich: "żywym pojednanie", czyli jednak trzeba wybaczyć i najważniejsze, by nie przenosić win na następne pokolenia — mówi Maria Sadłowska.
Anna Dawid
— Przez długi czas mama o tym nie mówiła wcale. Chyba nie potrafiła — mówi córka pani Marii.
— Teraz już jest inaczej. Często, gdy jesteśmy u babci, wspominamy, rozmawiamy o tym. Ta historia żyje w naszej rodzinie, przez wszystkie pokolenia — daje jej wnuczka.
Czy pani Maria wybaczyła katom swojego ojca?
— Mamy takie powiedzenie wśród Rodzin Katyńskich: "żywym pojednanie", czyli jednak trzeba wybaczyć i najważniejsze, by nie przenosić win na następne pokolenia — mówi Maria Sadłowska.
Anna Dawid
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
T #1712233 | 87.205.*.* 14 kwi 2015 10:08
Co ze zbrodnią wołyńską?
odpowiedz na ten komentarz