Olimpia Elbląg — Rominta Gołdap 2:1. Zwycięską bramkę strzelili w ostatniej chwili

Przed meczem faworytem byli gospodarze i nie zawiedli. Ambicji i woli walki nie zabrakło żadnej z drużyn. Goście od początku jednak koncentrowali się tylko na bronieniu dostępu do własnej bramki, szukając szansy na zdobycie gola w kontrataku. W pierwszej odsłonie spotkania wiele sytuacji nie stworzyli, a ich ataki kończyły się przeważnie przed polem karnym gospodarzy. 


Z kolei piłkarze Olimpii cały czas nacierając na bramkę Rominty nie potrafili zmusić do kapitulacji dobrze broniącego bramkarza gości Radosława Gąsiorowskiego. W 18. min zdobyli gola (Tomasz Tuttas), ale ale arbiter jej nie uznał, gdyż boczny zasygnalizował pozycję spaloną. W tej części meczu strzelali Łukasz Pietroń, Radosław Stępień, ale zawsze na miejscu był bramkarz gości, a piłkę po strzale Kamila Kuczkowskiego sprzed linii bramkowej wybił jeden z obrońców Rominty.


Po przerwie nadal atakowali gospodarze. Wreszcie w 61. min zdobyli gola. Sprzed końcowej linii boiska piłkę na 8 metr wycofał Tuttas, a Jakub Bojas ze stoickim spokojem skierował ją do siatki. W 70. min powinno być 2:0, ale piłkę z pięciu metrów po strzale Szuprytowskiego instynktownie na róg wybił bramkarz gości.

W 80. min, ku zaskoczeniu wszystkich, goście wyprowadzili kontrę, w porę nie wrócili do obrony zawodnicy Olimpii i Janusz Stankiewicz doprowadził do wyrównania. 
Kiedy zanosiło się na sensację, Olimpia w doliczonym czasie gry przeprowadziła składną akcję, po której Kamil Piotrowski, zapewnił Olimpii trzy punkty.
JK