Jaki wyrok za śnięte ryby? Ruszył proces w sprawie zatrucia Druzna
2015-06-18 16:50:00(ost. akt: 2015-06-18 16:52:06)
Jezioro Druzno w ubiegłym roku dwukrotnie zostało zanieczyszczone, pierwszy raz w maju, drugi w lipcu
Osiem lat więzienia grozi współwłaścicielowi chłodni oskarżonemu w sprawie zanieczyszczenia rzeki Terkawki i jeziora Druzna z lipca ubiegłego roku. Sąd Rejonowy w Elblągu podjął próbę rozpoczęcia procesu, jednak na sali zabrakło oskarżonego.
Proces, który będzie się toczył przed Sądem Rejonowym w Elblągu, dotyczy zanieczyszczenia rzeki Terkawki oraz jeziora Druzno z lipca ubiegłego roku. Do inspekcji ochrony środowiska trafiło zawiadomienie o tym, że w rzece pływają śnięte ryby, a woda ma nieprzyjemny zapach. Potwierdzili to również elbląscy wędkarze. Inspekcja ustaliła, że odpowiedzialną za zatrucie jest chłodnia działająca pod Elblągiem. To wypływające z zakładowej oczyszczalni, nie do końca oczyszczone, ścieki miały przedostać się dalej, do obu akwenów powodując ich zanieczyszczenie.
Sprawą zajęła się prokuratura. Postępowanie trwało blisko rok. Ostatecznie w maju sformułowano akt oskarżenia przeciwko współwłaścicielowi przedsiębiorstwa.
Sprawą zajęła się prokuratura. Postępowanie trwało blisko rok. Ostatecznie w maju sformułowano akt oskarżenia przeciwko współwłaścicielowi przedsiębiorstwa.
— Markowi C. zarzucamy niedopełnienie obowiązku wynikającego z prawa ochrony środowiska i prawa wodnego, za co grozi mu kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia — mówi Jolanta Rudzińska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Elblągu. — W wyniku niewłaściwej eksploatacji przyzakładowej oczyszczalni ścieków zanieczyszczenia dostały do rowu melioracyjnego, a dalej do rzeki Terkawki i jeziora Druzno.
To zdaniem prokuratury spowodowało obniżenie jakości wody i duże straty w ekosystemie. W miniony wtorek Sąd Rejonowy w Elblągu podjął próbę rozpoczęcia procesu.
To zdaniem prokuratury spowodowało obniżenie jakości wody i duże straty w ekosystemie. W miniony wtorek Sąd Rejonowy w Elblągu podjął próbę rozpoczęcia procesu.
— Na pierwszą rozprawie nie było jednak oskarżonego, który w ogóle nie odebrał wezwania na nią — mówi sędzia Dorota Zientara, rzecznik Sądu Okręgowego w Elblągu. — W związku z tym wyznaczono termin kolejnej rozprawy. Odbędzie się ona 8 września.
Poszkodowanym w tej sprawie jest Polski Związek Wędkarski w Elblągu. — Byliśmy na pierwszej rozprawie i złożyliśmy m.in. wniosek o zadośćuczynienie w wysokości około 40 tysięcy złotych. Na taką wysokość oszacowaliśmy straty, jakie ponieśliśmy — wyjaśnia Krzysztof Cegiel, dyrektor biura PZW w Elblągu.
Poszkodowanym w tej sprawie jest Polski Związek Wędkarski w Elblągu. — Byliśmy na pierwszej rozprawie i złożyliśmy m.in. wniosek o zadośćuczynienie w wysokości około 40 tysięcy złotych. Na taką wysokość oszacowaliśmy straty, jakie ponieśliśmy — wyjaśnia Krzysztof Cegiel, dyrektor biura PZW w Elblągu.
Elbląscy prokuratorzy nie zakończyli za to innego postępowania dotyczącego również zanieczyszczenia jeziora Druzno, do którego doszło w maju ubiegłego roku. Wtedy z Druzna i dopływającej do niego rzeki Wąskiej wyłowiono blisko 1,5 tony śniętych ryb.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Olsztynie zainteresował się mleczarnią, która do rzeki Brzezinki, łączącej się z Wąską, odprowadzała oczyszczone ścieki. Jedna z kolejnych kontroli w zakładzie ujawniła, że w przedsiębiorstwie doszło do rozszczelnienia instalacji chłodniczej, a amoniak, który z niej wyciekł, spowodował zatrucie. W tej sprawie śledczy jeszcze nikomu nie przedstawili sprawy. Postępowanie w sprawie katastrofy ekologicznej trwa.
— Zależy nam na jak najszybszym zakończeniu sprawy. Nadal jednak czekamy na opinię ichtiologa. Być może w przyszłym tygodniu będę już miała konkretniejsze informacje na ten temat — dodaje prokurator Rudzińska.
W tej sprawie decyzję o naprawie szkód skierowaną do mleczarni wydała za to Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie. Na razie jest ona jeszcze nieprawomocna i może być zaskarżona.
— Decyzja ma 30 stron i zawiera bardzo szczegółowe uzasadnienie. Wskazuje zakładowi, jakie ma dokładnie podjąć działania w ciągu trzech lat, żeby doprowadzić do naprawienia wyrządzonych szkód, m.in. chodzi o zarybianie, które ma być przeprowadzone we wskazanym czasie i wskazanymi gatunkami ryb. Zaznaczam, że decyzja nie jest prawomocna — mówi Krzysztof Cegiel.
naj, AKT
— Zależy nam na jak najszybszym zakończeniu sprawy. Nadal jednak czekamy na opinię ichtiologa. Być może w przyszłym tygodniu będę już miała konkretniejsze informacje na ten temat — dodaje prokurator Rudzińska.
W tej sprawie decyzję o naprawie szkód skierowaną do mleczarni wydała za to Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie. Na razie jest ona jeszcze nieprawomocna i może być zaskarżona.
— Decyzja ma 30 stron i zawiera bardzo szczegółowe uzasadnienie. Wskazuje zakładowi, jakie ma dokładnie podjąć działania w ciągu trzech lat, żeby doprowadzić do naprawienia wyrządzonych szkód, m.in. chodzi o zarybianie, które ma być przeprowadzone we wskazanym czasie i wskazanymi gatunkami ryb. Zaznaczam, że decyzja nie jest prawomocna — mówi Krzysztof Cegiel.
naj, AKT
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Sara #1757755 | 83.24.*.* 18 cze 2015 23:51
Jeziora żal. Ale PZW to komunistyczny twór, relikt przeszłości.
odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
Mb #1757561 | 83.9.*.* 18 cze 2015 18:59
Od kilku dni w rzeczce w miejscowości Szczęsne,( połączonej z jeziorem w Klewkach) pływają śnięte ryby. Jest ich taka ilość, że wzdłuż rzeczki fruwa pełno ptaków (rybitwy). Nikt tym się nie interesuje. Obok jest szkoła, fetor straszny i nikomu to nie przeszkadza.
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
wedkarz; #1757548 | 88.156.*.* 18 cze 2015 18:46
A moze Wydzial Ochrony Srodowiska zainteresowalby sie jez;Krzywym [Ukiel] jak jest degradowane przez rybakow z tego jeziora pana FENICKIEGO gdzie jest codziennie jezioro odlawiane i lowia co sie tu da,Liny ktore ida na tarlo,leszcze tez zaraz na tarle nie mowiac juz o szczupaku ktorego bierze sie jak leci wymiarowe i nie wymiarowe ,okonie kazda ilosc i wielkosc a okon rosnie najdluzej -idzie kazdy wymiar.Widac tylko ich odlowy ale nikt nie widzi zarybienia za co dostaje gosc dofinansowanie Unijne ale do portfela dzierzawcy, a przy takim zarybianiu powinna byc jakas komisja a nie tylko lewe faktury za narybek.Co roku wykupowalem pozwolenie za 100zl a w tym juz 180 zl - i moje pytanie do dzierzawcy za co za bezrybie , gdzie nawet z tego jeziora jak smieja sie wedkarze uciekly kormorany bo zdechly by z glodu.To nie dzierzawca to zwykly KLUSOWNIK .Sieci to maja 3x3 cm tazkze ze zadna ryba sie nie przeslizgnie.Takiego klusownika jeszcze to jezioro nie widzialo .Postaram sie zglosic ta sprawe do NIK aby przyjrzeli sie temu panu jak zarybia jezioro---chyba tylko planktonem i fakturami.
Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)
40 tysięcy złotych #1757531 | 88.156.*.* 18 cze 2015 18:32
śmiech na sali. Powinni mu p. aż by mu kapciuszki spadły same.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz