Chciałby zagrać w Lidze Mistrzów
2015-06-30 17:00:00(ost. akt: 2015-06-30 17:03:53)
31-letni Daniel Baran zrezygnował z gry w piłkę nożną na trawie, ale nie zrezygnował z jej plażowej odmiany. Do gry wrócił po rocznej przerwie spowodowanej leczeniem kontuzji. Szybko odzyskał miejsce w reprezentacji Polski w plażowej piłce nożnej.
— Jak to się stało, że zacząłeś grać w plażową piłkę nożną?
— Wcześniej grałem w piłkę na trawie. Występowałem w Ewingach Zalewo, Polonii Pasłęk, Olimpii 2004 Elbląg, a także rozegrałem kilka spotkań w Olimpii Elbląg, gdy jeszcze występowała w II lidze pod wodzą Olega Raduszki. Moja przygoda z piłką nożną plażową rozpoczęła się w 2006 r. Grałem w Elwo Etna Elbląg, a później trafiłem do I-ligowej drużyny ze Słupska, a od 2011 r. jestem zawodnikiem Grembacha Łódź.
— Największe sukcesy w beach soccerze odniosłeś z łódzkim klubem?
— Zgadza się. Trzykrotnie zdobywaliśmy tytuł mistrza Polski, dwukrotnie Puchar Polski. W tym zespole gra także znany kibicom w Elblągu Marek Widzicki, który swego czasu również reprezentował barwy Olimpii.
— Poprzedni sezon jednak nie był dla ciebie udany?
— W marcu 2014 r. miałem operację rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego kolana, która wyeliminowała mnie z gry na cały sezon. Po przejściu rehabilitacji oraz żmudnych ćwiczeń znowu mogę się cieszyć, że gram w najlepszym klubie w Polsce i że godnie reprezentuję barwy narodowe.
— Czy pamiętasz swój debiut w reprezentacji?
— Do reprezentacji Polski trafiłem w 2009 r. Takich debiutów na pewno się nigdy nie zapomina. Mój miał miejsce podczas Pucharu Europy w Rzymie. Zagraliśmy wówczas z wicemistrzami świata, Włochami i przegraliśmy 3:4. Na pocieszenie pozostała mi satysfakcja, że to ja strzeliłem wszystkie gole dla naszej drużyny. Od tamtej pory rozegrałem w reprezentacji 75 spotkań i zdobyłem 68 bramek.
— Z dobrej strony pokazałaś się podczas Europejskiej Ligi Beach Soccera, która w połowie czerwca odbył się w Moskwie.
— To był wyjątkowy turniej. Startowały cztery zespoły, które grały systemem każdy z każdym. W zremisowanym meczu z Rosją 3:3 strzeliłem trzy bramki. Z Białorusią wygraliśmy po dogrywce 5:4, a ja zdobyłem decydującego gola, oraz przegraliśmy z Francją 1:3. Zakończyliśmy turniej na czwartym miejscu i nie zdobyliśmy awansu do super finału, który za miesiąc odbędzie się w Estonii.
— W miniony weekend odbyła się pierwsza runda rozgrywek polskiej ekstraklasy polskiej. Grembach ponownie nadaje ton rozgrywkom, a ty w każdym meczu strzelasz bramki.
— W ekstraklasie występuje 8 drużyn podzielonych na dwie grupy. Super finał z udziałem najlepszych odbędzie się w Ustce na przełomie lipca i sierpnia. W pierwszym turnieju w Gdańsku pokonaliśmy SEA Lions Słupsk 11:2 (Baran zdobył 3 gole), Tonio Team Sosnowiec 10:2 (trzy gole) oraz KP Łódź 3:2. W tym ostatnim meczu gola, który dał nam zwycięstwo, strzeliłem z rzutu karnego.
— O czym marzysz?
— Na pewno chciałbym jak najdłużej reprezentować barwy kraju i, żeby omijały mnie kontuzje, bo to jest sport kontaktowy. Marzę także o awansie z Grembachem do Ligi Mistrzów. Życzę sobie, żeby moje dzieci, 3-letnia Kaja i 7-miesięczny Ksawier, były zdrowe i wesołe. A wszystkie zwycięstwa dedykuję mojej żonie Katarzynie, która zawsze mocno mnie wspiera. Do gry w piłkę nożną na trawie na pewno już nie wrócę, ale zawsze będę kibicował Olimpii i życzę jej szybkiego awansu do II ligi.
JK
— Wcześniej grałem w piłkę na trawie. Występowałem w Ewingach Zalewo, Polonii Pasłęk, Olimpii 2004 Elbląg, a także rozegrałem kilka spotkań w Olimpii Elbląg, gdy jeszcze występowała w II lidze pod wodzą Olega Raduszki. Moja przygoda z piłką nożną plażową rozpoczęła się w 2006 r. Grałem w Elwo Etna Elbląg, a później trafiłem do I-ligowej drużyny ze Słupska, a od 2011 r. jestem zawodnikiem Grembacha Łódź.
— Największe sukcesy w beach soccerze odniosłeś z łódzkim klubem?
— Zgadza się. Trzykrotnie zdobywaliśmy tytuł mistrza Polski, dwukrotnie Puchar Polski. W tym zespole gra także znany kibicom w Elblągu Marek Widzicki, który swego czasu również reprezentował barwy Olimpii.
— Poprzedni sezon jednak nie był dla ciebie udany?
— W marcu 2014 r. miałem operację rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego kolana, która wyeliminowała mnie z gry na cały sezon. Po przejściu rehabilitacji oraz żmudnych ćwiczeń znowu mogę się cieszyć, że gram w najlepszym klubie w Polsce i że godnie reprezentuję barwy narodowe.
— Czy pamiętasz swój debiut w reprezentacji?
— Do reprezentacji Polski trafiłem w 2009 r. Takich debiutów na pewno się nigdy nie zapomina. Mój miał miejsce podczas Pucharu Europy w Rzymie. Zagraliśmy wówczas z wicemistrzami świata, Włochami i przegraliśmy 3:4. Na pocieszenie pozostała mi satysfakcja, że to ja strzeliłem wszystkie gole dla naszej drużyny. Od tamtej pory rozegrałem w reprezentacji 75 spotkań i zdobyłem 68 bramek.
— Z dobrej strony pokazałaś się podczas Europejskiej Ligi Beach Soccera, która w połowie czerwca odbył się w Moskwie.
— To był wyjątkowy turniej. Startowały cztery zespoły, które grały systemem każdy z każdym. W zremisowanym meczu z Rosją 3:3 strzeliłem trzy bramki. Z Białorusią wygraliśmy po dogrywce 5:4, a ja zdobyłem decydującego gola, oraz przegraliśmy z Francją 1:3. Zakończyliśmy turniej na czwartym miejscu i nie zdobyliśmy awansu do super finału, który za miesiąc odbędzie się w Estonii.
— W miniony weekend odbyła się pierwsza runda rozgrywek polskiej ekstraklasy polskiej. Grembach ponownie nadaje ton rozgrywkom, a ty w każdym meczu strzelasz bramki.
— W ekstraklasie występuje 8 drużyn podzielonych na dwie grupy. Super finał z udziałem najlepszych odbędzie się w Ustce na przełomie lipca i sierpnia. W pierwszym turnieju w Gdańsku pokonaliśmy SEA Lions Słupsk 11:2 (Baran zdobył 3 gole), Tonio Team Sosnowiec 10:2 (trzy gole) oraz KP Łódź 3:2. W tym ostatnim meczu gola, który dał nam zwycięstwo, strzeliłem z rzutu karnego.
— O czym marzysz?
— Na pewno chciałbym jak najdłużej reprezentować barwy kraju i, żeby omijały mnie kontuzje, bo to jest sport kontaktowy. Marzę także o awansie z Grembachem do Ligi Mistrzów. Życzę sobie, żeby moje dzieci, 3-letnia Kaja i 7-miesięczny Ksawier, były zdrowe i wesołe. A wszystkie zwycięstwa dedykuję mojej żonie Katarzynie, która zawsze mocno mnie wspiera. Do gry w piłkę nożną na trawie na pewno już nie wrócę, ale zawsze będę kibicował Olimpii i życzę jej szybkiego awansu do II ligi.
JK
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
ala #1766015 | 80.52.*.* 1 lip 2015 08:22
aaaaaaaaaaaaaas
odpowiedz na ten komentarz