Milion ton towarów rocznie w elbląskim porcie? Na razie to marzenia

2015-07-04 16:00:00(ost. akt: 2015-07-03 11:47:16)
Arkadiusz Zgliński, dyrektor portu w Elblągu

Arkadiusz Zgliński, dyrektor portu w Elblągu

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

Co przeszkadza rozwojowi portu, a co jest jego szansą na lepsze jutro? Likwidacja mostu w Nowakowie, budowa obrotnicy dla statków, pogłębienie toru i budowa drugiego terminala to inwestycje niezbędne.
Nie tylko ograniczenia w żegludze, związane z Cieśniną Piławską, przeszkadzają w rozwoju elbląskiego portu.

— Likwidacja mostu w Nowakowie, budowa obrotnicy dla statków, pogłębienie toru wodnego, umocnienie nabrzeża i budowa drugiego terminala to inwestycje niezbędne dla rozwoju portu. Dzięki wpisaniu ich do strategii, będziemy się mogli starać o pieniądze unijne na te zadania — podkreśla Arkadiusz Zgliński, dyrektor Portu Morskiego w Elblągu. 


Elbląski port mógłby przeładowywać ponad milion ton towarów rocznie. Na razie jest to wielkość nie do osiągnięcia. W ubiegłym roku przeładunki wyniosły 359 tys. ton towarów i był to wynik o 73 tony lepszy niż w 2013 roku. Na początku tego roku wydawało się, że nawet osiągnięcie ubiegłorocznego poziomu będzie niemożliwe.


— Słaby kurs rubla sprawił, że w pierwszych miesiącach przeładowaliśmy tylko ok. 100 tys. ton towarów - głównie materiałów budowlanych - o 40 tys. ton mniej, niż w analogicznym okresie ubiegłego roku — przyznaje Arkadiusz Zgliński. — I tak było do końca maja. Na szczęście, z początkiem czerwca nastąpił wyraźny wzrost przeładunków. Z Kaliningradu zaczęła płynąć "papierówka" i śruta sojowa. Zwiększony import daje nadzieję, że na koniec roku osiągniemy wynik nie gorszy, niż w ubiegłym roku. 


W poprawie wyniku na pewno pomogłoby wprowadzenie kontroli fitosanitarnych w elbląskim porcie. Ich brak, autorzy strategii wymieniają wśród minusów, hamujących rozwój portu. Wielu polityków obiecywało pokonanie tej bariery, ale na razie na obietnicach się skończyło. W porcie przeprowadzane są tylko kontrole weterynaryjne, dzięki czemu możliwe są, na przykład, przeładunki pasz, bądź drewna.


— Ale tylko z drzew liściastych — zastrzega dyrektor portu. — Drzewa iglaste wymagają już kontroli fitosanitarnej. Podobnie, jak torf, czy zboża. Już kilku kontrahentom, zainteresowanym przewozem tych właśnie towarów musiałem odmówić. 


Sprawa wprowadzenia w elbląskim porcie kontroli fitosanitarnych utknęła w tzw. uzgodnieniach międzyresortowych. 

— Ważne jest zdanie wojewody na ten temat. A on, niestety, uważa, że tworzenie takiego punktu w Elblągu jest nieuzasadnione ekonomicznie. Mam nadzieję, że uda się nam go przekonać do zmiany tego stanowiska — podkreśla Arkadiusz Zgliński.
gog

Źródło: Dziennik Elbląski