Elblążanin z medalem na II Motoparalotniowych Slalomowych Mistrzostwach Świata

2015-07-07 07:00:00(ost. akt: 2015-07-06 13:55:58)
Elblążanin podczas dekoracji kadry Polski na II Motoparalotniowych Slalomowych Mistrzostwach Świata

Elblążanin podczas dekoracji kadry Polski na II Motoparalotniowych Slalomowych Mistrzostwach Świata

Autor zdjęcia: arch. Jacka Ciszkowskiego



Jacek Ciszkowski wraz z reprezentacją Polski zdobył złoty medal na II Motoparalotniowych Slalomowych Mistrzostwach Świata, które odbyły się w Legnicy. Indywidualnie elblążanin w prestiżowej klasie PF1 uplasował się na 33 miejscu.


W mistrzostwach w Legnicy wystartowało osiemdziesięciu zawodników z czternastu krajów. Polakom udało się obronić (drużynowo) złoty medal z mistrzostw we Francji z 2013 roku.
W klasyfikacji indywidualnej elblążanin Jacek Ciszkowski w prestiżowej klasie PF1 (klasy motoparalotniowe różnią się typem startu, w tej startuje się z nóg) zajął 33 miejsce, w sztafecie trzecie.
— Slalom nie jest moją specjalnością, więc z lokaty jestem zadowolony — mówi elblążanin. — Cieszę się, że udało nam się obronić mistrzostwo świata.

Slalom motoparalotniowy, to konkurencja polegająca na jak najszybszym pokonaniu trasy wyznaczonej pomiędzy 12-metrowymi pylonami. Pylony należy ominąć w ściśle określonej kolejności. Mistrzostwa świata w tej dyscyplinie są organizowane raz na dwa lata. Pierwsza edycja odbyła się w 2013 r. we Francji, druga właśnie w Legnicy. Od początku powstania tej dyscypliny w rywalizacji dominują Polacy. 


Sztafeta, to najbardziej widowiskowa konkurencja zawodów slalomowych. Uczestniczy w niej trzech zawodników, pokonujących trasę jeden po drugim w jak najkrótszym czasie. Aby uniknąć punktów karnych, kolejny zawodnik może przekroczyć bramki wlotowe dopiero po opuszczeniu trasy przez poprzednika. Na wynik składa się ogólny czas drużyny. 


Motoparalotniarstwo to sport widowiskowy, ale też niebezpieczny.
 Na mistrzostwach w Legnicy, podczas jednego z treningów doszło do nieszczęśliwego wypadku. Reprezentant Litwy zawadził skrzydłem o pylon i spadł z kilkunastu metrów razem z paralotnią na ziemię. Odniósł poważne obrażenia i zmarł po przewiezieniu do szpitala.


Pasja do lata Jacka Ciszkowskiego zrodziła się już dziewięć lat temu. Początkowo latał jedynie dla własnej przyjemności.

— Jednak latając rekreacyjnie, zaczęło mi w pewnym momencie czegoś brakować. Wybrałem się na jedne z zawodów, spodobały mi się one, i tak się w to latanie wkręciłem — wspomina. 

W ubiegłym roku elblążanin wygrał klasyfikację generalną Polskiej Ligi Motoparalotniowej w swojej klasie (PF1).
 Jak przekonuje Ciszkowski motoparalotniarstwo to sport bezpieczny, gdy latamy w spokojnych warunkach. 


— Miałem oczywiście sytuacje, w których się bałem, ale zachowałem zimną krew. Znam bardzo dobrze konstrukcję skrzydła, na której latam, więc reakcje na różne sytuacje mam opanowane i wiem, co trzeba zrobić. Jest czasem strach, ale paniki nie ma. Każdy, kto lata miał jakąś przygodę: źle przyziemił albo skrzydło mu "zmiękło", czyli złożyło się — mówi Ciszkowski. — Do latania trzeba być przygotowanym również fizycznie. To nie jest tak, że się leci i nic nie robi. Pracują ręce, mięśnie ramion i przedramienia, pracują też nogi. Więc trzeba dbać o kondycję. Ja lubię siłownię, bieganie, rower. 

daw

Źródło: Dziennik Elbląski