O 70-leciu II Liceum Ogólnokształcącego wiedzą nawet w Katarze

2015-07-18 12:00:00(ost. akt: 2015-07-19 12:04:03)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Ponad 4200 kilometrów dzieli Elbląg od stolicy Kataru, Ad Dauha (Doha). To właśnie tam urzęduje Maciej Kubicki, konsul RP w Katarze, absolwent II Liceum Ogólnokształcącego, miłośnik Elbląga, z którego pochodzi, sympatyk szkoły, zainteresowany życiem miasta.
— W październiku odbędzie się zjazd z okazji 70-lecia II Liceum Ogólnokształcącego w Elblągu. Kogo chciałby pan spotkać na zjeździe absolwentów?
Maciej Kubicki. — Chciałbym zobaczyć moją klasę „B” o profilu społeczno-prawno-ekonomicznym z lat 1994-98. Myślę, że fajnie byłoby pogadać po prostu ze wszystkimi. Byłbym szczęśliwy, gdybyśmy mogli usiąść w ławkach i wysłuchać wykładu któregoś z naszych nauczycieli... Może nasz wychowawca, pan Zdzisław Wielgolaski, zwróciłby się do nas jak niegdyś: „Mili Państwo…”, a my słuchalibyśmy jego nieskończonych historii o królach i losach naszego państwa. Poza tym chciałbym, żeby nie zabrakło p. Krystyny Warszy, nauczycielki języka polskiego, którą uwielbialiśmy za jej fachurę i dobre serce dla nas.

— Jak to się stało, że został pan dyplomatą? Czy ten zawód daje panu satysfakcję? Czy tęskni pan do domu, do Elbląga?
— Od 2005 r. Ministerstwo Spraw Zagranicznych realizuje projekt ekonomizacji polskiej polityki gospodarczej, który włącza symbiozę dyplomacji z ekonomią. Ukończyłem filologię angielską, politologię i handel zagraniczny, a gdy MSZ ogłosił konkurs na stanowisko specjalisty ds. politycznych i ekonomicznych, spróbowałem szczęścia… Udało się. Pracowałem na placówkach w Libii i w Nowej Zelandii. Teraz mieszkam w Doha, w Katarze. Z zawodowego punktu widzenia Katar jest ciekawym krajem. Z uwagi na to, że Polska podpisała z Katarem umowę o współpracy w dziedzinie energii, moja praca, reprezentowanie interesów naszego państwa, jest bogata w doświadczenia i bardzo ciekawa. Lepiej niż moja żona radzę sobie z tęsknotą do domu, ale kłopotem dla mnie i mojej rodziny są burze piaskowe i wysokie temperatury: obecnie ponad 47 stopni ciepła w ciągu dnia i ponad 35 nocą… Żyjemy tylko dzięki klimatyzatorom...

— Jak wspomina pan swoje życie w II LO, swoich nauczycieli, kolegów? Czy lubił pan szkołę?
— Klasa, do której aplikowałem, miała charakter elitarny ze względu na autorski program stworzony przez nauczyciela historii p. Horbaczewskego. Niestety, jego wielkości nie było nam dane podziwiać, gdyż został dyrektorem nowopowstającego kolejnego liceum w Elblągu, a jego miejsce zajął młody nauczyciel Zdzisław Wielgolaski. Polubiliśmy go natychmiast, chociaż z początku zachowywaliśmy rezerwę z uwagi na jego młody wiek i staż. Mamy nadzieję, że p. Zdzisław też nas wspomina mile, chociaż byliśmy gromadą ludzi charakternych, nieutemperowanych i wesołych, lubiących się bawić, psocić … Zdarzało nam się nabroić podczas wycieczek do Zakopanego, Warszawy, Trójmiasta, ale uchodziło nam to jakoś, bo nie przysparzaliśmy żadnych kłopotów i zawsze znaliśmy granicę.

— Podczas pobytu w Elblągu często spotyka się pan z najbliższymi kolegami, przyjaciółmi szkolnymi. Czy wspominacie wtedy II LO? Co jest waszym ulubionym wspomnieniem?
— Nasze spotkania odbywają się w gronie kilkunastu osób. Dla mnie są to przyjaciele „na zawsze”, bo nigdy po nauce w II LO nie spotkałem tak wyjątkowych i bliskich mi ludzi. Wśród moich koleżanek i kolegów klasowych są radcy prawni z Gdańska, Warszawy, adwokaci, sędziowie z Elbląga, nauczyciele akademiccy, a część z naszej „paczki” sprawdza się w biznesie. Dużo żartujemy i oczywiście wspominamy czasy młodości - tych nauczycieli, którzy siali postrach na zajęciach przez nas nielubianych jak matematyka, chemia, fizyka, przed lekcjami, na których mieliśmy gęsią skórkę… Albo te „siekiery”, które dały nam skrzydła, jak p. Bartłomiej Purta, nauczyciel języka angielskiego. Ponadto wspominamy studniówkowy polonez w kontuszach pożyczonych od Ziemi Elbląskiej, albo nasze żarty, jak imitacje wchodzących w modę telefonów komórkowych, którymi chwaliliśmy się na przerwach.

— Wybiera się Pan na uroczystości z okazji obchodów 70-lecia II LO?
— Obawiam się, że obowiązki służbowe pozbawią mnie szansy na spotkanie z przyjaciółmi w II LO podczas zjazdu absolwentów. Niemniej jednak życzę mojej ukochanej szkole, żeby budując poziom swojej wspaniałej jakości, o której czytam i co podziwiam, nie zatraciła tradycji. Żeby uchodziła za szkołę otwartą i liberalną, gdzie nauka mile przeplata się z czasem wolnym od niej. Żeby oferowała więcej niż zajęcia dydaktyczne, będąc miejscem lubianym przez uczniów… I żeby pokazała swoim uczniom, że poza przepięknym Elblągiem jest świat, na który można się otworzyć, by realizować najodważniejsze marzenia…
Dorota Radomska