Twoje dziecko bierze dopalacze? Pomocy możesz szukać na infolinii

2015-08-09 11:20:00(ost. akt: 2015-08-09 12:08:58)

Autor zdjęcia: materiały policji

Tylko w lipcu do szpitala wojewódzkiego trafiło 25 osób, które zatruły się dopalaczami. Najmłodsza z nich, to piętnastolatka. Teraz młodzież, a także rodzice, mogą szukać pomocy na specjalnej infolinii do walki z dopalaczami.
Choć o dopalaczach w ostatnim czasie jest głośno w kraju, nadal nie brakuje tych, którzy po nie sięgają. Także w Elblągu do szpitali trafiają ludzie odurzeni tymi substancjami. Główny Inspektorat Sanitarny uruchomił bezpłatną infolinię, na której można uzyskać informacje na temat negatywnych skutków zażywania dopalaczy oraz o możliwościach leczenia.

Do szpitali w całym kraju trafia coraz więcej osób odurzonych dopalaczami, które podobnie jak narkotyki mają działanie psychoaktywne. Najczęściej jest tak, że dopalacz zawiera związki pochodzące nie z jednej, ale z kilku, a nawet kilkunastu roślin ze związkami halucynogennymi.
Do elbląskich szpitali, po zażyciu dopalaczy trafiały już osoby, które w wyniku omamów i odurzenia lizały ekran telewizora i wyjadały karmę z psiej miski. Inny młody mężczyzna chciał koniecznie, aby przebadał go lekarz, ponieważ twierdził, że „wycięto mu nerki” — obie. Silnie przestraszony trafił na szpitalny oddział. Jak się okazało był pod działaniem tzw. dopalaczy. W maju br. dwóch nastolatków po zażyciu dopalaczy wpadło do rzeki Kumieli: na przemian tracili i odzyskiwali przytomność, byli też nadmiernie agresywni.

To tylko kilka historii, które na szczęście nie miały tragicznego zakończenia, ale pracownicy elbląskiej służby zdrowia nie ukrywają, że coraz częściej trafiają do nich ludzie w różnym wieku, z ogólnym zatruciem organizmu po zażyciu dopalaczy.
— Tylko w lipcu tego roku do naszego szpitala trafiło 25 osób zatrutych substancjami niewiadomego pochodzenia — mówi Anna Kowalska, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu. — Wśród nich pięcioro nastolatków. Najmłodsza pacjentka miała 15 lat. Każdorazowo, gdy mamy do czynienia z taką sytuacją informujemy o tym policję.

Funkcjonariusze przyznają, że dopalacze to dziś trend, z którym niełatwo sobie radzić.
— Ale wiele instytucji dąży do tego, żeby z tym walczyć. Największym problemem jest dotarcie do świadomości młodych ludzi, chociaż w tym kierunku odnosimy coraz większe sukcesy — mówi nadkom. Marek Cieślak z Wydziału Prewencji Kryminalnej i Wykroczeń Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
Elbląska policja współpracuje m.in. z sanepidem organizując cykliczne spotkania w szkołach.
— Rozmawiamy z młodzieżą o skutkach, jakie mogą nieść za sobą te elementy. Jakiś czas temu statystyki wskazywały, że dopalacze to był głownie problem młodzieży w wieku między 13 a 17 lat, czyli tej, z którą potem zaczęliśmy pracę. Dziś dane pokazują, że grupa wiekowa podniosła się do 23 lat. Wierzę, że starania, które podjęliśmy przynoszą więc sukcesy — opowiada nadkom. Cieślak.

Kilkanaście dni temu władze Elbląga zakupiły także trzy specjalistyczne walizki, które mają pomóc w działaniach profilaktycznych, przeciwdziałających używaniu narkotyków i dopalaczy. Sprzęt znajduje się na wyposażeniu elbląskiej policji.
— Wyposażenie walizek będzie wykorzystywane w pracy z młodzieżą, ale także z nauczycielami, pedagogami i rodzicami. Bo najważniejsze jest uświadamiać: niektórzy rodzice np. nie zdają sobie sprawy z tego, że wypalona w specyficzny sposób łyżeczka lub dziwnie wyglądająca folia nie służy do przypadkowych doświadczeń chemicznych, ale do fatalnych w skutkach eksperymentów — dodaje nadkom. Cieślak.
Z dopalaczami walczą już wszystkie służby na każdym szczeblu. Niedawno Główny Inspektorat Sanitarny uruchomił bezpłatną infolinię, gdzie pod numerem 800 060 800 można uzyskać informacje na temat negatywnych skutków zażywania dopalaczy oraz o możliwościach leczenia. Infolinia jest także przeznaczona dla rodziców, którzy mają wątpliwości, czy ich dzieci zażywają dopalacze.

Od maja Sąd Okręgowy w Elblągu próbuje otworzyć pierwszy w Polsce przewód sądowy w sprawie handlu dopalaczami. Oskarżonych jest w nim dwóch mężczyzn: Jakub G. oraz Szymon I. Elbląska prokuratura zarzuciła im działanie w porozumieniu i wprowadzanie do obiegu tzw. substancji zastępczych, potocznie zwanych dopalaczami. Można było je kupić w sklepie „z zapachami”, który mieścił się przy jednej z głównych ulic Elbląga. Jak doliczyli się śledczy, na przełomie lat 2012-2014 odnotowano 29 przypadków, że do szpitala trafiały młode osoby właśnie po zażyciu kupionych w tym sklepie produktów.
Na razie proces nie ruszył, gdyż oskarżony w tej sprawie złożył przed sądem zwolnienie lekarskie, gdyż złamał rękę. Cierpliwie na rozpoczęcie rozprawy czekają jednak ci, którzy dopalaczom w Elblągu wypowiedzieli wojnę, m.in dyrektor elbląskiego Sanepidu Marek Jarosz, który jest świadkiem w tej sprawie.
— To nie jest sprawa jednego inspektora przeciwko konkretnemu człowiekowi. To sprawa całego społeczeństw przeciw tym, którzy to społeczeństwo usiłują zniszczyć. Kara jest tu sprawą drugorzędną. Ważne jest, by sąd uznał winę i to, że ten proceder jest przestępstwem — mówi dyrektor Jarosz.


Źródło: Dziennik Elbląski