Strażak z Elbląga jedzie rowerem do Aten, by pomóc chorej na raka Jagódce
2015-08-15 18:00:00(ost. akt: 2015-08-16 09:55:46)
Na rowerze już wcześniej dojechał do Paryża, był także na Bornholmie. Paweł Koch, strażak z Elbląga, planuje w miesiąc pokonać rowerem trasę z Elbląga aż do Aten. Trzy tysiące kilometrów wykręci dla chorej na białaczkę czteroletniej Jagódki.
Ona pochodzi z Gdyni, w lipcu skończyła cztery lata, on jest elblążaninem i w sierpniu obchodził swoje 29. urodziny. Poznali się na oddziale hematologii jednego z gdańskich szpitali. On przyjechał tutaj, by oddać dla niej krew i tak zaczęła się historia niezwykłej przyjaźni: strażaka z Elbląga Pawła Kocha i chorej na białaczkę Jagody Noszczyńskiej.
— Pewnego dnia, kuzyn rodziców Jagódki, który również jest strażakiem przyszedł do komendy i zapytał, czy ktoś ma grupę krwi 0 Rh plus, bo chora dziewczynka potrzebuje granulocytów. Zgłosiłem się, bo po prostu taką miałem. Następnego dnia pojechałem do kliniki w Gdańsku, przebadano mnie i okazało się, że nasze granulocyty są zgodne. Właśnie tak ją poznałem — opowiada pan Paweł.
— Nie... To nie było do końca tak. Paweł jest skromny. Przez kilka dni, każdego ranka, jeździł z Elbląga do szpitala, w którym leżała Jagoda. Siedział cały dzień i czekał, czy będzie konieczność podania dziewczynce granulocytów. Bo je podaje się chorym już w ostateczności, najlepiej żeby organizm sam się podniósł z kryzysu i na szczęście tak się stało — dodaje Beata Abramowska, ciocia Jagody.
Jagoda, chociaż ma zaledwie cztery lata, bardzo wiele przeszła.
— O białaczce dowiedzieliśmy się, gdy miała sześć miesięcy. Ma za sobą dwa przeszczepy szpiku — mówi pani Beata.
Drugi z nich dał dziewczynce nadzieję na powrót do zdrowia. Jednak komplikacje, które wywiązały się po chemioterapii (uszkodzenie rdzenia kręgowego, pęcherz neurogenny, znaczne opóźnienie mowy), spowodowały, że potrzebuje systematycznej rehabilitacji.
— A ta kosztuje, taka kompleksowa, nawet do 3 tysięcy miesięcznie. To dla rodziny bardzo duży wydatek — mówi ciocia Jagody.
— O białaczce dowiedzieliśmy się, gdy miała sześć miesięcy. Ma za sobą dwa przeszczepy szpiku — mówi pani Beata.
Drugi z nich dał dziewczynce nadzieję na powrót do zdrowia. Jednak komplikacje, które wywiązały się po chemioterapii (uszkodzenie rdzenia kręgowego, pęcherz neurogenny, znaczne opóźnienie mowy), spowodowały, że potrzebuje systematycznej rehabilitacji.
— A ta kosztuje, taka kompleksowa, nawet do 3 tysięcy miesięcznie. To dla rodziny bardzo duży wydatek — mówi ciocia Jagody.
I znów z pomocą Jagodzie pospieszył Paweł. Jednym z jego hobby jest jazda na rowerze.
— Byłem już na Bornholmie, w Paryżu, a na ten rok zaplanowałem Grecję — mówi Paweł. — I pomyślałem, że jak mam kręcić kilometry z Elbląga do Anten bez celu, to mogę przecież z celem.
— Zadzwonił do nas i powiedział: jadę do Grecji, a przy okazji możemy zrobić coś dobrego — mówi pani Beata.
— Byłem już na Bornholmie, w Paryżu, a na ten rok zaplanowałem Grecję — mówi Paweł. — I pomyślałem, że jak mam kręcić kilometry z Elbląga do Anten bez celu, to mogę przecież z celem.
— Zadzwonił do nas i powiedział: jadę do Grecji, a przy okazji możemy zrobić coś dobrego — mówi pani Beata.
I tak zrodził się pomysł akcji: „Rozjedź z nami raka Jagody”, czyli wyprawy rowerowej Pawła Kocha do Grecji dla chorej Jagódki.
Paweł wyruszy 1 września. Do Aten planuje dotrzeć miesiąc później. Na wyprawę poświęci swój urlop.
— Startuję z Elbląga, poza Polską odwiedzę: Słowację, Węgry, Chorwację, Czarnogórę, Albanię i Grecję. Dziennie, średnio oczywiście, przejadę około 100 kilometrów. Z tym może jednak być różnie, zależnie od terenu, czy pogody — mówi strażak.
— Startuję z Elbląga, poza Polską odwiedzę: Słowację, Węgry, Chorwację, Czarnogórę, Albanię i Grecję. Dziennie, średnio oczywiście, przejadę około 100 kilometrów. Z tym może jednak być różnie, zależnie od terenu, czy pogody — mówi strażak.
Do wyprawy nie przygotowuje się, bo nie musi. Jest zaprawionym w bojach rowerzystą, więc dystans go nie przeraża. A do przejechania będzie miał trzy tysiące kilometrów.
— To naprawdę nie jest nic wielkiego. Na co dzień prowadzę aktywny tryb życia i to wystarczy, by zmierzyć się z taką trasą — mówi Paweł.
Dzięki wyprawie do Aten, Paweł na nadzieję, że sprawa Jagódki zyska rozgłos, a wówczas znajdą się osoby, które wspomogą jej rehabilitację. Wyprawę Pawła Kocha będziemy mogli śledzić na profilu społecznościowym Facebook, w zakładce Rozjedź z nami raka Jagody
— To naprawdę nie jest nic wielkiego. Na co dzień prowadzę aktywny tryb życia i to wystarczy, by zmierzyć się z taką trasą — mówi Paweł.
Dzięki wyprawie do Aten, Paweł na nadzieję, że sprawa Jagódki zyska rozgłos, a wówczas znajdą się osoby, które wspomogą jej rehabilitację. Wyprawę Pawła Kocha będziemy mogli śledzić na profilu społecznościowym Facebook, w zakładce Rozjedź z nami raka Jagody
Paweł zaprasza również wszystkich na start swojej wyprawy, szczegóły podamy w późniejszym terminie. Osoby, które chcą pomóc Jagodzie Noszczyńskiej mogą skontaktować się z jej ciocią Beatą Abramowską pod numerem telefonu 503 122 182 lub mailowo: beata.abramowska@interia.pl
Anna Dawid
Anna Dawid
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
cudzy #1795142 | 84.40.*.* 15 sie 2015 21:40
widac piekny cel ale super praca daja wolne na tak dlugo a odlicza mu to z emerytury wczesniejszej czy zalicza
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-4) odpowiedz na ten komentarz