Robert Karaś wygrał zawody PolskaMan w Wolsztynie. Świetny czas na morderczym dystansie
2015-08-24 18:06:51(ost. akt: 2015-08-24 18:22:46)
Robert Karaś, triathlonista z Elbląga, w sobotę wygrał zawody PolskaMan w Wolsztynie. I to z niesamowitym czasem 8 godzin, 29 minut i 40 sekund.
Robert Karaś podczas zawodów w Wolsztynie po raz kolejny udowodnił, że zasługuje na miano "człowieka z żelaza".
W sobotę uczestnicy PolskaMan musieli: przepłynąć 3,8 km, przejechać na rowerze 180 km oraz na koniec przebiec 42 km. Elblążanin okazał się najszybszy i wygrał z rewelacyjnym czasem 8:29.40. Na mecie wyprzedził drugiego zawodnika o ponad 32 minuty. Uzyskany w Wolsztynie czas to jego nowy rekord życiowy - dotychczasowy był gorszy o 31 minut. Być może to także nowy rekord Polski. Na razie nie ma jednak jeszcze oficjalnego potwierdzenia.
Robert Karaś, 26-letni elblążanin, przez wiele lat trenował pływanie, a jeszcze wcześniej w szkole podstawowej piłkę ręczną. Dzisiaj świetnie spełnia się startując w triathlonie, dyscyplinie — jak wiadomo — wymagającej żelaznej kondycji i składającej się z pływania, jeździe na rowerze i biegania.
— Pływałem od najmłodszych lat, chociaż zacząłem dość późno, bo w wieku 10-11 lat — wspomina. — Zawsze czegoś mi brakowało. Nie spełniałem się w tym sporcie. Pamiętam jak dzisiaj, że w 2009 r. obejrzałem w internecie film z mistrzostw świata w ironmanie na Hawajach. Postanowiłem spróbować triathlonu z myślą o tym, że może kiedyś uda mi się tam wystartować.
— Pływałem od najmłodszych lat, chociaż zacząłem dość późno, bo w wieku 10-11 lat — wspomina. — Zawsze czegoś mi brakowało. Nie spełniałem się w tym sporcie. Pamiętam jak dzisiaj, że w 2009 r. obejrzałem w internecie film z mistrzostw świata w ironmanie na Hawajach. Postanowiłem spróbować triathlonu z myślą o tym, że może kiedyś uda mi się tam wystartować.
Początki przygody z triathlonem nie były łatwe. Już na początku, po kilku miesiącach doznał poważnej kontuzji. — Zerwałem więzadła krzyżowe w kolanie, przeszedłem operację — mówi.
Te kłopoty ze zdrowiem nie zniechęciły go jednak do tej dyscypliny. — Do sportu wróciłem w 2012 r. — mówi.
Te kłopoty ze zdrowiem nie zniechęciły go jednak do tej dyscypliny. — Do sportu wróciłem w 2012 r. — mówi.
Poprzeczkę zawiesił sobie wysoko. Postanowił trenować triathlon w jego najcięższej odmianie. Podczas ironmana trzeba przepłynąć 3,86 km, przejechać na rowerze 180 km oraz na koniec przebiec 42 km.
Na co dzień pracuje w straży pożarnej w Nowym Dworze Gdańskim, miejscowości oddalonej od Elbląga o 25 km. Dobry dystans, żeby zrobić sobie trening i — zamiast samochodem — pobiec lub pojechać na rowerze do pracy. W tygodniu trenuje po 20-25 godzin.
Znalazł także receptę na sukcesy.
— Ważny jest systematyczny trening, odpowiednie odżywianie oraz głowa, czyli psychika. Trzeba cały czas walczyć ze swoimi słabościami. Kiedyś nie za bardzo przykładałem się do każdego treningu, opuszczałem zajęcia. Nie byłem zdecydowany. Teraz dorosłem, podchodzą do tego profesjonalniej. Nie mógłbym żyć, gdybym opuścił trening, a kiedyś to się zdarzało — kończy.
akt
— Ważny jest systematyczny trening, odpowiednie odżywianie oraz głowa, czyli psychika. Trzeba cały czas walczyć ze swoimi słabościami. Kiedyś nie za bardzo przykładałem się do każdego treningu, opuszczałem zajęcia. Nie byłem zdecydowany. Teraz dorosłem, podchodzą do tego profesjonalniej. Nie mógłbym żyć, gdybym opuścił trening, a kiedyś to się zdarzało — kończy.
akt
Kolejność zawodów PolskaMan w Wolsztynie:
1. Robert Karaś (Labosport Team/Olimpius.pl) 8:29.40
2. Wojciech Łachut (Mława) 9:03.28
3. Paweł Czajkowski (BCT Gdynia) 9:04.42
1. Robert Karaś (Labosport Team/Olimpius.pl) 8:29.40
2. Wojciech Łachut (Mława) 9:03.28
3. Paweł Czajkowski (BCT Gdynia) 9:04.42
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez