Aleksander Doba w Elblągu. Kajakiem przepłynął ocean i mówi "Jestem ciekawy świata"

2016-01-15 20:26:04(ost. akt: 2016-01-15 21:37:17)

Autor zdjęcia: Michał Kalbarczyk

Sala św. Ducha Biblioteki Elbląskiej pękała w szwach podczas piątkowego spotkania z Aleksandrem Dobą, który dwa razy przepłynął samotnie kajakiem Ocean Atlantycki. Jest pierwszym człowiekiem, który dokonał tego bez wspomagania żaglem.
Ci, którzy w piątkowe popołudnie przybyli do sali Biblioteki Elbląskiej, mogli wysłuchać opowieści i obejrzeć zdjęcia z dwóch niesamowitych wypraw Aleksandry Doby kajakiem przez Atlantyk.

Pierwszą rozpoczął w 26 października 2010 r.w Dakarze. Po 99 dobach i pokonaniu 5394 km Aleksander Doba dopłynął do Acarau w Brazylii. Nie do Fortalezy, jak zamierzał. Uniemożliwił mu to silny, znoszący na zachód wiatr oraz prąd. Wówczas został pierwszym człowiekiem, który przepłynął kajakiem przez Atlantyk z kontynentu na kontynent, wyłącznie dzięki sile własnych mięśni. Na ląd ze swojego kajaka, który ochrzcił imieniem "Olo", wyszedł chudszy o 14 kg.

Aleksander Doba w rodzinnych Policach zabawił niedługo. Po dwóch latach, 5 października 2013 r. wypłynął z Lizbony. Celem Doby ponownie było przepłynięcie Atlantyku, tym razem w najszerszym miejscu i z metą w New Smyrna Beach w USA.
Osiem sztormów, fale wysokie na 9 i długie na 100 metrów, zmaganie z wiatrem o sile 40-60 km na godz i... brak łączności ze światem przez 47 dni. Wówczas, by pomóc Dobie podpłynął do jego kajaka grecki tankowiec.

- Okazało się, że poprosił ich o pomoc ośrodek ratownictwa morskiego Stanów Zjednoczonych. Odebrał mój komunikat "help". Nacisnąłem przycisk alarmowy w nadziei, że ktoś postara się wyjaśnić powód, dlaczego nie mogę wysyłać sms-ów. Już gdy wróciłem dowiedziałem się, że przerwę w łączności tłumaczono awarią. Ale żadnej awarii nie było. Znaleziono przyczynę. Zorientowano się, że skończył mi się na karcie pre-paid limit jednostek. Po dokonaniu kolejnej opłaty znów miałem łączność. W drugim telefonie, który miałem ze sobą operator pomylił numery i uaktywnił nie moją kartę - mówi Doba.

W 131 dniu wyprawy w kajaku urwał mu się ster. Musiał zrobić przymusowy przystanek na jego naprawę na Brmudach. Na mecie w USA witały go tłumy. W ciągu 167 dni przepłynął 12 427 kilometrów. Co dalej?
- 14 maja wypływam z Nowego Jorku do Europy. To będzie wyprawa trudna - wody są zimne, często wzburzone sztormami - mówi podróżnik.

Aleksander Doba zdobył tytuł Podróżnika Roku National Geographic. To pierwsze takie wyróżnienie dla Polaka. W 2015 roku otrzymał nagrodę Kolosa za rok 2014 w kategorii: nagroda specjalna za samotne przepłynięcie kajakiem Atlantyku z Lizbony na Florydę.

- Czasami dziennikarze piszą, że przekraczam granice własnych możliwości. To bzdura. Bardzo cenię sobie życie i nie chciałbym zginąć. Powiedzmy, że zbliżam się do tych granic. Trzeba pamiętać, że woda to żywioł, którego się nie zwycięży, ale można zostać niepokonanym. Mi udało się być niepokonanym, ale nie jestem jakimś wyczynowcem. Jestem kajakowym turystą i jestem zwyczajnie ciekawy świata - mówi Doba.
daw


Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. babcia #1908270 | 89.228.*.* 16 sty 2016 16:53

    Wspaniały,dzielny CZŁOWIEK.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. polka #1907947 | 89.228.*.* 16 sty 2016 06:31

    Odważny i twardy człowiek. Szacunek i podziw mieszają mi się z grozą, samotnością, strachem o własne życie, opuszczeniem rodziny-takie między innymi byłyby moje powody nie wypłynięcia A poza tym ja boję się wody:))

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. sad #1907900 | 81.190.*.* 15 sty 2016 23:15

    twardy człowiek

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)