Dziś świętują babcie, jutro dziadkowie. Miłość pokoleń to bezcenna rzecz

2016-01-21 12:00:38(ost. akt: 2016-01-21 10:22:29)
Jadwiga Król z wnuczkiem Dastinem i swoją mamą

Jadwiga Król z wnuczkiem Dastinem i swoją mamą

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

Zmieniają się czasy, obyczaje, świat pędzi do przodu, ale pewne wartości pozostają niezmienne. Dziadkowie i babcie, podczas swojego święta, życzą sobie tego samego: niekończącej się miłości od swoich wnucząt. I siły dla siebie, żeby pomóc wychować nowe pokolenie.
Dzisiaj babcie i dziadkowie przełamują stereotypy. To osoby w sile wieku, nowoczesne, aktywne i pracujące. Jak Grażyna Kluge, była wiceprezydent Elbląga i była wicewojewoda warmińsko-mazurska. Choć ma niewiele czasu, to stara się jak najczęściej spotykać ze swoimi trzema wnuczkami.
— W związku z moją pracą raczej nie jestem typową babcią-opiekunką, ale babcią, która kładzie nacisk na element związany z rozrywką i zabawą z wnuczkami, atrakcyjnym pobytem u babci i rozmowami. Dziewczynki mają 8, 5 i 2 lata: każda z nich to indywidualność — mówi Grażyna Kluge. — Rola babci czy dziadka jest niezmienna od wielu lat: wspierać swoje dzieci w wychowaniu ich maluchów. Charakter i formy tego wsparcia pewnie się różnią od tych z przeszłości, ale za każdym razem to wsparcie jest niezbędne. No i jeszcze miłość, wielka, do granic możliwości.

Ale są też babcie, które w swoim życiu przyjęły na siebie rolę matki swoich wnucząt. Tak jest w przypadku elblążanki, Jadwigi Król, która opiekuje się swoim 25-letnim, niewidomym wnukiem Dastinem. Pani Jadwiga ma jeszcze troje wnucząt, które mieszkają pod Warszawą.
— Niektóre kobiety boją się zostać babciami, bo wiele z nich widzi siebie od razu w roli babuleńki z siwym kokiem na głowie i z robótką w ręku, obarczone obowiązkiem udzielania rad i dyscyplinowania — mówi.

Z panią Jadwigą oprócz jej wnuka Dastina mieszka także jej 93-letnia mama.
— Cieszy mnie ta wielość pokoleń w moim domu, bo uważam, że dzięki temu łatwiej jest mi przekazać wnukowi wzorce wychowawcze. Obcowanie na co dzień z osobą starszą, kontakt z nią uczy najmłodsze pokolenie szacunku dla wartości i tradycji. Co roku z całą trójką i z najmłodszym wnukiem wyjeżdżamy na wspólne wakacje do Mikoszewa, właśnie po to, by jeszcze bardziej umocnić więzy — mówi pani Jadwiga.— Młody człowiek obserwując zachowanie swoich najbliższych względem ich rodziców, uczy się szacunku wobec ojca i matki, sposobów okazywania uczuć starszym od siebie oraz pomagania i wspierania. Uczenie szacunku do drugiego człowieka w swojej roli babci-opiekunki stawiam sobie za główny cel.

Dziadkowie są źródłem wsparcia dla rodziców, osobami, którym z pełnym zaufaniem mogą powierzyć swoje dziecko, bez obaw o jego bezpieczeństwo. Mariusz Michalski, aktor Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu jest świeżo upieczonym dziadkiem: jego wnuk przyszedł na świat zaledwie 8 dni temu.
— Te 3,5 kilograma szczęścia od razu wywróciło cały nasz świat do góry nogami — cieszy się pan Mariusz. — Poród był niespodziewany, bo synowa miała jeszcze trochę czasu do rozwiązania, ale maluszek był bardzo ciekawy świata. To był bardzo nerwowy czas: ja jechałem do pracy, a tu rodził się mój wnuk!

Zapytany o rolę dziadka w życiu swojego wnuka przyznaje, że to trudne pytanie.
— Dziadkowie są rodzicami rodziców i ta relacja jest najważniejsza po rodzicielskiej. I tak zadaniem ojca jest uczyć i czuwać nad bezpieczeństwem swojego dziadka. Ale ze swoich wspomnień wiem, że dzieci najchętniej się uczą od dziadków. Na mnie olbrzymi wpływ wywarł mój dziadek, z którym chodziłem po zakupy, i który nauczył mnie, że świat ma wiele oblicz. Ludzie mają w naturze to, że chętniej słuchają się co drugiego pokolenia — śmieje się aktor.

Dziś to często wnukowie pomagają odnaleźć się dziadkom we współczesnym świecie. 18-letni wnuczek elblążanina Sylwestra Glinieckiego często zachodzi do dziadka, by podpowiedzieć mu, jak poruszać się w świecie nowoczesnych technologii i obsługi komputera. Pan Sylwester ma już dorosłe wnuki i, jak mówi, z czasem relacja dziadek-wnuczęta zmienia się, choć wcale nie na gorsze.

— Jak byli mali, często prowadzałem ich do przedszkola, czy młodszych klas szkoły. Przy mnie wnuk nauczył się jeździć na nartach i na łyżwach a także grać w tenisa stołowego, który ja trenuję namiętnie do tej pory. Dziś każde z nich ma już swoje dorosłe sprawy. Mieszkają poza Elblągiem, wnuk przygotowuje się właśnie do matury. Ale spotykamy się tak często, jak jest to możliwe — mówi pan Sylwester.

Po dwakroć kochają dziadkowie i babcie, którzy na co dzień doświadczają rozłąki ze swoimi wnuczętami.
— Mój 13-letni wnuk mieszka z rodzicami za granicą. Ale spędza u nas każde wakacje: zdarza się, że przyjeżdża na tydzień lub dwa w ciągu roku — opowiada Mira Stankiewicz, dziennikarka Radia Olsztyn.
Wspomina, jak trudne było rozstanie z ukochanym wnukiem.
— Staram się mu dawać jak najwięcej miłości. Rozłąka z nim była bolesna, do czasu kiedy wnuczek nie polubił rozmów prze telefon — śmieje się pani Mira. — Teraz prawie codziennie łączymy się zdalnie przez komunikator internetowy, więc mam go także przed oczami. Potrafimy przegadać wspólnie wiele godzin.
AS

Źródło: Dziennik Elbląski