Wielka ucieczka Kathe Ruth z Elbląga

2016-01-30 07:00:00(ost. akt: 2016-01-29 11:23:06)
Resztki pomostu w Krynicy Morskiej, z którego łodzie i małe statki zabierały niemiecką ludność cywilną na większe statki i odtransportowywały do Gdańska

Resztki pomostu w Krynicy Morskiej, z którego łodzie i małe statki zabierały niemiecką ludność cywilną na większe statki i odtransportowywały do Gdańska

Autor zdjęcia: Fot. arch. Lecha Słodownika

71 lat temu już czwarty dzień trwały walki o Elbląg. Pierwsze ostrzeżenie o tym, co będzie przyszło kilka dni wcześniej, dokładnie 23 stycznia 1945 r. około godz. 18, gdy sowieckie czołgi przetoczyły się niespodziewanie przez miasto. Wojna i wszystkie okropności przyszły do tych, którzy ją wywołali.
Te okropności dotknęły przede wszystkim „tych najmniejszych”: ludność cywilną, kobiety, dzieci, starców - zgodnie z łacińską maksymą „Quidquid delirant reges, plectuntur Achivi”, czyli „co królowie w szaleństwie uczynią, to skupia się na Grekach”, a więc prości ludzie zawsze pokutują za szaleństwa władców…

Moja znajoma, elblążanka z urodzenia, Kathe Ruth z domu Sommer właśnie 71 lat temu była już trzeci dzień w drodze. Szła w śniegu i w siarczystym mrozie w tłumie uciekinierów z Elbląga, idących w kierunku Gdańska. Przy piersi trzymała opatulonego, kilkunastomiesięcznego syna Christiana, urodzonego w 1944 r. w Elblągu. Nim dotarła do „Reichu” przeszła wiele i z pewnością był to los, który dotyczył setek tysięcy Niemców, którzy znaleźli się w apokalipsie Wielkiej Ucieczki (Große Flucht). Kaathe Ruth uratowała swego syna od niechybnej śmierci na mrozie i była z tego daru losu niezwykle szczęśliwa, chociaż powojenne życie obchodziło się z nią nie raz i nie dwa dosyć srogo. Ale urządziła się na satysfakcjonującym ją poziomie oraz wychowała i wykształciła należycie swego syna.
Po 1970 r. przebywała wiele razy w swoim rodzinnym Elblągu.

Także z synem Christianem. Elbląg, zniszczony i zmieniony nie do poznania, mimo wszystko zawsze ją urzekał. A przecież teraz mieszkała w pięknym Hanau koło Frankfurtu nad Menem, rodzinnym mieście braci Grimm (tych od bajek). Ale w Elblągu było zawsze „u siebie”, Elbląg był dla niej „ładniejszy, tu jest lepsze powietrze, ludzie się uśmiechają i są bardzo gościnni” — powtarzała to wielokrotnie.

Mieszkała przy dawnej Grünstraße, dzisiaj Kosynierów Gdyńskich. Na podwórku, niedaleko trzepaka sowieccy żołnierze zastrzelili w lutym 1945 r. jej dziadka, który uparł się i pozostał w mieście. Wnet został „wyzwolony” – z życia. Pochowano go na tym podwórku i pewnie leży tam do dzisiaj. Na miejscu jego pochówku stoją garaże. A w mieszkaniu rodziców Kathe Ruth zamieszkała po wojnie kilkunastoletnia Niemka Elisabeth K. Przeszła wiele, a jej przeżycia są bliźniaczo podobne do wielu epizodów w pokazywanym niedawno w telewizji filmie „Kobieta w Berlinie”. Przygarnęła ją polska rodzina. Mieszka tam do dzisiaj. Kathe Ruth za każdym pobytem w Elblągu ją odwiedzała, była przecież w mieszkaniu swych rodziców. Ale nuty rewindykacyjne nigdy się tutaj nie pojawiły.

Razem chodziły na spotkania na ulicę Kopernika, do Stowarzyszenia Ludności Pochodzenia Niemieckiego. Ostatni raz była w swym rodzinnym Elblągu w 2013 r. W listopadzie 2014 r., krótko po swoich 93. urodzinach, zmarła w Hanau i tam została pochowana. Syn Christian od tego czasu nie był w Elblągu, ale zarzeka się, że do swego rodzinnego miasta na pewno przyjedzie… Byłem wiele razy w Hanau u Kathe Ruth, a to jadąc przejazdem gdzieś ze Schwarzwaldu, Badenii, czy Hesji. Zawsze starałem się ją odwiedzić i zamienić „kilka elbląskich słów”. Niekiedy nocowałem u niej, ponieważ ona obraziłaby się na mnie, gdybym szukał miejsca w hotelu.

Była to niezwykle serdeczna i gotowa do poświęceń kobieta, chociaż jak na warunki niemieckie – żyła bardzo skromnie. Ale jak przyjeżdżałem to można było powiedzieć „hulaj dusza!” – ale w dobrym rozumieniu tego słowa. Obiad w najlepszej restauracji, zakupy w markowych sklepach, i chociaż wiłem się jak piskorz, nie mogłem odmówić. Dużą przyjemność sprawiało jej wysyłanie paczek wielkanocnych i bożenarodzeniowych…
Miała do końca doskonałą pamięć i dzięki niej uzupełniałem swoją wiedzę historyczną na temat przedwojennego i wojennego Elbląga. Mam wiele notatek, a także osobisty jej wpis dotyczący okrzyku, jakim elblążanie powitali (zdaje się w 1932 r.) przybyłego dr J. Goebbelsa (Rumpelstielzchen geh’ heim! – czyli: „do domu karle (koboldzie)!”

Jedna rozmowa z Kathe Ruth utkwiła mi mocno w pamięci. Postrzegam ją dzisiaj jak signum temporis, patrząc na to co dzieje się w Niemczech, gdzie fala napływających azylantów nie ma swojego końca. Otóż kiedyś otrzymałem od niej sprawozdanie zarządu miasta Hanau, w którym wskazała na rubrykę obrazującą wykaz innych narodowości żyjących w 70. tysięcznym Hanau – tych narodowości było aż 118 ! Skomentowała to szybko: W moim Elblągu na szczęście jest inaczej. A przecież tych 118 narodowości było w Hanau kilka dobrych lat temu. A dzisiaj?

Pierwsze zdjęcie zamieszczone w artykule pochodzi z ok. 1974 r. i przedstawia resztki pomostu w Krynicy Morskiej, z którego łodzie i małe statki zabierały niemiecką ludność cywilną na większe statki i odtransportowywały do Gdańska. Zdjęcie drugie przedstawia alegoryczny obraz elblążanki Marie-Luise Salden zatytułowany „Przemiana - Św. Mikołaj, Elbląg”. Kopia tego obrazu wisi przy recepcji w hotelu „Pod Lwem”, w dawnych delikatesach rodziców Marii-Luise Salden, w zrekonstruowanej kamienicy, w miejscu w którym się urodziła w 1937 roku... Życie.
Lech Słodownik

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Obiektywna #1943603 | 31.61.*.* 1 mar 2016 15:24

    Faktycznie nie można oczekiwać, że potomkowie ludności przybyłej ze wschodu, których osiedlono siłą na tych trudnych terenach będą mieli jakiekolwiek zrozumienie dla sytuacji. Prusy były krajem ludzi różnego pochodzenia, dziś tzw. narodowości ( chociaż dawniej narodowość miała inne znaczenie). W Prusach żyli: Prusowie, Niemcy, Holendrzy, Szkoci, Hugenoci, Francuzi, Litwini i oczywiście Polacy. Również pod względem wyznaniowym w Prusach nie było jednorodności. Zdecydowanie należały do bogatego tygla wielokulturowego. Jednoznacze utożsamianie Prus z Hitlerem jest elementem polityki Stalina i Aliantów, którzy ukarali Prusy za wojnę. Proszę zauważyć, że same Niemcy (landy stricte niemieckie) nie poniosły de facto strat terytorialnych. Oczywiście wszystkim w tym czasie było to na rękę. Dziś jednak widać jak na dłoni, że prusacy świetnie radzili sobie na tych terenach, zbudowali bardzo rozwiniętą gospodarkę jak na ówczesne czasy. Nawet dziś miasta Warmii i Mazur nie są nawet namiastką tych sprzed 1945 r. Energia Prus wynikała z doświadczenia wielu pokoleń żyjących na tych ziemiach wolnych ludzi, których wiedza w 1945 została zaprzepaszczona już chyba bezpowrotnie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Janos #1920689 | 78.88.*.* 30 sty 2016 14:01

    Jakoś nie mogę zdobyć się na współczucie. To przecież oni wywołali 2 wojnę.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  3. cde #1920599 | 178.235.*.* 30 sty 2016 11:45

    Niestety. Rejon b. Prus Wsch był zawsze kiepski dla przeciętnego mieszkańca. "Noc długich noży" w stosunku do niechętnych polityce Hitlera. Potem Ruscy, szabrowanie, zabieranie na Sybir ( nawet w lipcu, sierpniu 45 r). Szabrownicy z Mazowsza.Osadzanie kresowiaków. Następnie przywiezienie ludności z Akcji Wisła. Osadzanie w jednym gospodarstwie by doprowadzać do kłótni i mieć donosicieli. Bojownicy o polskość Warmii za Niemca byli Polakami a po wonie Szwabami, ludźmi niepewnymi politycznie. W tej chwili też biedny rejon.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. k #1920596 | 81.15.*.* 30 sty 2016 11:40

      gdybym mieszkał w elblagu to też bym jak najszybciej uciekał.

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

    2. Pieniężniak #1920588 | 46.186.*.* 30 sty 2016 11:19

      ...możliwe,że to poczciwa osoba ale czy teraz wszyscy mamy współczuć niemcom tego co ich spotkało???To samo piekło spotykało polskie rodziny od tych ruskich bydlaków.By oszczędzić sobie i czytelnikom wulgaryzmów o haniebnych czynach niemców nie będę już wspominał

      Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (7)