Kto w niedzielę chce handlować, ten musi zapłacić sporą daninę
2016-01-30 16:00:00(ost. akt: 2016-01-29 12:20:21)
Proponowany przez rząd PiS system podatku od sprzedaży detalicznej uderzy głównie w sieci handlowe, ale rykoszetem oberwie również każdy z nas. Największym zaskoczeniem i tak są jednak plany opodatkowania handlu w dni ustawowo wolne od pracy.
Forsowane przez rząd PiS zmiany mają dotyczyć sklepów, których miesięczny obrót jest wyższy niż 1,5 mln zł netto. Podatek od marketów ma wyglądać tak: 0,7 proc. przy przychodzie do 300 mln zł miesięcznie oraz 1,3 proc. przy przychodach powyżej 300 mln zł w miesiącu. Ustawową perełką jest jednak pomysł, żeby 1,9 proc. daniny nałożyć również na tych, którzy zdecydują się na handel w dni wolne od pracy, wliczając w to oczywiście soboty, niedziele i święta. Podatek ma dotyczyć nie tylko sklepów spożywczych, ale wszystkich: AGD i RTV, meblowych, odzieżowych — które przekroczą zakładany limit. Rząd chce w ten sposób znaleźć pieniądze m.in. na swoją sztandarową obietnicę, czyli wypłatę 500 zł na drugie i każde kolejne dziecko.
Ostrożnie do zaproponowanych zmian podchodzą dyrektorzy i prezesi, zarządzający sklepami wielkopowierzchniowymi, którzy przestrzegają, że zmiany mogą uderzyć po kieszeniach przede wszystkim klientów.
— Tak naprawdę to do końca nie wiemy, jaki będzie skutek zaproponowanych zmian. Rząd zapewnia, że nie będzie podwyżek na produktach, ja, niestety, nie bardzo w to wierzę. Stopniowo ceny pójdą w górę. Płatnikiem podatków będzie więc każdy z nas, bo podniesienie kosztów przedsiębiorstwa odbije się - jeśli nie na kliencie końcowym - to na dostawcach, gdzie też pracują ludzie — mówi Tomasz Pawlik, prezes elbląskiego Leclerca.
— Tak naprawdę to do końca nie wiemy, jaki będzie skutek zaproponowanych zmian. Rząd zapewnia, że nie będzie podwyżek na produktach, ja, niestety, nie bardzo w to wierzę. Stopniowo ceny pójdą w górę. Płatnikiem podatków będzie więc każdy z nas, bo podniesienie kosztów przedsiębiorstwa odbije się - jeśli nie na kliencie końcowym - to na dostawcach, gdzie też pracują ludzie — mówi Tomasz Pawlik, prezes elbląskiego Leclerca.
Dzięki wyższemu podatkowi od obrotów płaconych przez hipermarkety zyskać mają polskie, małe sklepiki, które - według rządu - zapłacą do budżetu państwa mniejszą daninę.
Lilianna Gładka, która od kilkunastu lat pracuje w warzywniaku w miasteczku handlowym przy ul. Armii Krajowej w Elblągu, mówi, że każda propozycja to szansa na zmianę nie najlepszej sytuacji handlujących w małych sklepach.
— Do południa utargowałam 30 złotych — powiedziała nam w środę. — Duże sklepy nas zabijają. Więc może opodatkowanie ich przyniesie jakiś określony skutek. Chociaż mówi się, że koszty jego wprowadzenia poniosą przede wszystkim klienci i że hipermarkety mogą przenieść swój handel na mniejsze powierzchnie.
Lilianna Gładka, która od kilkunastu lat pracuje w warzywniaku w miasteczku handlowym przy ul. Armii Krajowej w Elblągu, mówi, że każda propozycja to szansa na zmianę nie najlepszej sytuacji handlujących w małych sklepach.
— Do południa utargowałam 30 złotych — powiedziała nam w środę. — Duże sklepy nas zabijają. Więc może opodatkowanie ich przyniesie jakiś określony skutek. Chociaż mówi się, że koszty jego wprowadzenia poniosą przede wszystkim klienci i że hipermarkety mogą przenieść swój handel na mniejsze powierzchnie.
Krytycznie do zaproponowanych zmian podchodzi pani Danuta, która w miasteczku handlowym prowadzi niewielki punkt z chemią gospodarczą.
— Ten podatek ściągną tak naprawdę z nas wszystkich. Bo hurtownie podniosą ceny, a my siłą rzeczy będziemy musieli kupować droższy towar i też podnieść ceny naszych produktów. I co z tego, że i w hipermarketach będzie drożej? — denerwuje się kobieta. — One i tak wyjdą na swoje: tu podniosą, ale na innych produktach zrobią zniżki, promocje... Małe sklepy swoimi cenami i tak nie przebiją dużych molochów. Klienci, których i tak jest mało, w ogóle przestaną u nas kupować. Trzydzieści lat pracuję w handlu i zęby na tym zjadłam. Wiem, co mówię. To co się teraz dzieje, to horror — dodaje.
— Ten podatek ściągną tak naprawdę z nas wszystkich. Bo hurtownie podniosą ceny, a my siłą rzeczy będziemy musieli kupować droższy towar i też podnieść ceny naszych produktów. I co z tego, że i w hipermarketach będzie drożej? — denerwuje się kobieta. — One i tak wyjdą na swoje: tu podniosą, ale na innych produktach zrobią zniżki, promocje... Małe sklepy swoimi cenami i tak nie przebiją dużych molochów. Klienci, których i tak jest mało, w ogóle przestaną u nas kupować. Trzydzieści lat pracuję w handlu i zęby na tym zjadłam. Wiem, co mówię. To co się teraz dzieje, to horror — dodaje.
Najwięcej kontrowersji budzi jednak pomysł ograniczenia handlu w dni wolne.
— Oczywiście, to jest temat do dyskusji. Bo z jednej strony może docenilibyśmy wtedy czas spędzony z rodziną. Myślę, że ludzie w końcu przestawiliby się na nowe zmiany. Ale chyba i tak nie znajdziemy tu złotego środka — ocenia elblążanka, Dorota Cyprys. — Osobiście częściej robię zakupy w dużym marketach i w galeriach handlowych. I chodzi o komfort, bo w jednym miejscu mam i sklepy z spożywcze, i butiki, a także te z artykułami gospodarstwa domowego. Przy naszym zabieganym trybie życia, to się sprawdza. Ale w niedzielę nie muszę kupować — dodaje.
as, rb
— Oczywiście, to jest temat do dyskusji. Bo z jednej strony może docenilibyśmy wtedy czas spędzony z rodziną. Myślę, że ludzie w końcu przestawiliby się na nowe zmiany. Ale chyba i tak nie znajdziemy tu złotego środka — ocenia elblążanka, Dorota Cyprys. — Osobiście częściej robię zakupy w dużym marketach i w galeriach handlowych. I chodzi o komfort, bo w jednym miejscu mam i sklepy z spożywcze, i butiki, a także te z artykułami gospodarstwa domowego. Przy naszym zabieganym trybie życia, to się sprawdza. Ale w niedzielę nie muszę kupować — dodaje.
as, rb
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Mario J #1944322 | 46.112.*.* 2 mar 2016 10:17
Handel w wolne dnie.....Sprawami handlu w Polsce powinni zająć się ludzie znający się a nie amatorzy. Niekoniecznie wprowadzać podatek za handel w niedziele czy święta, a należy wprowadzić prosty podatek dla każdego handlowca taki sam czyli płacisz tam gdzie masz interes. Jak można mieć market w Polsce a podatek w Niemczech czy na Tajlandii? Dać wybór dla marketów z płaceniem podatków tak samo jak płaci mały sklepik czy duży sklep. Jeśli Kaufland czy Lidl jest w Polsce to ma płacić w Polsce i kropka bez dalszej dyskusji. Wprowadzanie opodatkowania od powierzchni spowoduje rozdzielanie jednego dużego powierzchniowo sklepu/marketu na dwa i nie zapłacą za metraż. Podatek powinien być też z jednym oprocentowaniem. Jeśli był obrót 100 tys mies, a drugi miał obrót 400 tys mies to mnożymy przez dany procent i będzie bez oszustwa i wprowadzania jakichś zmyślonych kosztów.
odpowiedz na ten komentarz
rr #1940137 | 5.60.*.* 25 lut 2016 19:18
Można nie podwyższać podatków za handel w dni wolne i mieć z tego większą kasę w budżecie. Ja pracuję i tylko w dni wolne mogę robić zakupy z rodziną. PIS-owcy zacznijcie myśleć przecież to takie proste a nie możecie do tego dojść ? Ja za handel w dni wolne obniżyłbym podatki i miał z tego większą kasę.
odpowiedz na ten komentarz
Anonymus #1921084 | 208.114.*.* 31 sty 2016 11:25
"Pamietaj abys dzien swiety swiecil". Za komuny prowadzono otwarta walke z Bogiem, koscioly byly pelne, sklepy w niedziele zankniete. Teraz sklepy sa otwarte , a niewierny ludek wali do supermarketow. Za komuny prowadzono otwra walkez prywatnm handlem, byly rynki gdzie baby sprzedawaly swieze jaja, sietane czy maslo. Teraz zamiast rynkow sa supermarkrt, a o swiezej smietanie czy jajach mozna tylko pomarzyc. Dlaczego? Tamten system wprowadzala banda amatorow i dyletantow. Teraz wzieli se za nas profesjonalisci....
Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz
j. #1920834 | 83.6.*.* 30 sty 2016 18:32
Czy pisowcy nie wiedzą że tego rodzaju podatki jak: VAT, podatek obrotowy czy wszelkie podatki od obrotu płaci tzw klient końcowy? Czyli ten który kupuje np bułkę w sklepie. No chyba że tzw "eksperci" PiS mają jakieś inne zasady ekonomii i rachunkowości...
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
gryzbi #1920807 | 88.156.*.* 30 sty 2016 17:56
Krytycznie do zaproponowanych zmian podchodzi pani Danuta, która w miasteczku handlowym prowadzi niewielki punkt z chemią gospodarczą. — Ten podatek ściągną tak naprawdę z nas wszystkich. Bo hurtownie podniosą ceny, a my siłą rzeczy będziemy musieli kupować droższy towar i też podnieść ceny naszych produktów. niestety to maniupulacja i niewiedza , podatek nie obejmuje hurtowni wiec małe sklepiki nie zapłaca podatku , trzeba przekroczyc 1, 5 mil miesiecznie aby płacic . Wiec strachy na lachy. Co do moarketów to oczywiscie mogo sie pojawic podwyżki ale nie musza
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz