Kupcy z gildii poszli do sądu. "To są nasze miejsca pracy"

2016-02-02 14:59:42(ost. akt: 2016-02-02 22:31:19)
Sprawa trafiła przed elbląski sąd

Sprawa trafiła przed elbląski sąd

Autor zdjęcia: Michał Kalbarczyk

Jedni chcą tu nadal handlować, bo twierdzą, że to miejsce ma potencjał, trzeba w nie tylko zainwestować. Inni chcą sprzedania nieruchomości i wypłaty pieniędzy. O co chodzi? O konflikt, jaki od wielu miesięcy narasta między współwłaścicielami boksów na Gildii Kupców Żuławskich i stowarzyszeniu, któremu w swoim imieniu zlecili zarządzanie nieruchomością. Sprawą zajął się już elbląski sąd.
Budynek Gildii Kupców Żuławskich jest własnością wspólnoty mieszkaniowej, w której każdy z właścicieli boksów ma udział. Jednak w ich imieniu nieruchomością zarządza stowarzyszenie, zresztą z upoważnienia samej wspólnoty. To właśnie członkowie stowarzyszenia od 2007 roku poszukują rozwiązania kiepskiej sytuacji ekonomicznej handlujących tutaj osób. Jak?

Dotychczas poprzez propozycję dzierżawy nieruchomości m.in sieci Stokrotka i Tesco, a ostatnio - jej sprzedaży sieci marketów Lidl. Na te ostatnie nie zgadza się część kupców. W tej chwili na ternie gildii otwartych jest niespełna 80 ze 180 boksów. Jak twierdzą kupcy, którzy jeszcze tu handlują, zarząd stowarzyszenia i pozostała część właścicieli pozamykanych już boksów, próbują ich zmusić do zmiany decyzji.
Jednym z takich sposobów miały być przyjęte w lipcu 2015, na zebraniach wspólnoty i zarządu, dwie sporne uchwały. Jedna dotyczyła sprzedaży hali sieci Lidl.

— Nie zgadzałam się ani na rozmowy w sprawie sprzedaży hali Tesco, ani teraz Lidlowi i to niezależnie od ceny. To jest moje miejsce pracy i mój jedyny dochód. Chcieliśmy, by nam w jakiś sposób zrekompensowano ewentualną sprzedaż hali, np. poprzez lokal zastępczy. Usłyszeliśmy, że nie ma takich lokali — mówiła dzisiaj (2.02) przed sądem właścicielka jednego z boksów.
Sieć Lidl za kupno hali przy Płk. Dąbka 134 zaproponowała 4,3 mln zł.

— Wiedzieliśmy, że nie wszyscy współwłaściciele chcą się zgodzić na sprzedaż hali, więc poprosiliśmy, by określili warunki na jakich chcą sprzedać swoje lokale. Usłyszeliśmy, że to są kwoty rzędu od 80 do 100 tys. zł za jeden boks. Wtedy było już jasne, że przy takich warunkach Lidl nie będzie chciał z nami rozmawiać — tłumaczyła zaś prezes stowarzyszenia zarządu.

Druga z zaskarżonych do sądu uchwał zakładała, by ogrzewanie na hali ograniczyć do minimum.
— Jesienią 2015 roku ogrzewanie zostało zniwelowane do takiego stopnia, że w pomieszczeniach na hali było 12-13 stopni. Przy takiej temperaturze żaden klient nie chciał się rozebrać i zmierzyć ubrania — zeznawał kolejny z kupców. — To było w październiku, a wtedy było już w mocy postanowienie sądu o wstrzymaniu tej uchwały.

Wykonania spornej uchwały broniła przed sądem prezes zarządu stowarzyszenia.
— To nie było wyłączenie ogrzewania, tylko ograniczenie zużytej energii gazowej, bo piec, który znajduje się w zasobach kotłowni jest stary i wymaga remontu. Rachunki, które otrzymujemy jako zarządca są bardzo wysokie i koszty dzielone są w równych częściach na właścicieli boksów — opowiadała.

Spór między stronami trwa. Kupcy handlujący w Gildii uważają, że sprzedaż hali to błąd.
— Trzeba tylko zainwestować w to miejsce. Odświeżyć, dostosować do wymogów klienta, odpowiednio zareklamować. To miejsce ma potencjał. A dla nas to są ciągle miejsca pracy — dodaje inny ze współwłaścicieli.
AS

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. pil #1923183 | 78.9.*.* 3 lut 2016 07:25

    faktycznie to są wasze miejsca pracy, ale w co wy chcecie inwestować? Chociażby nie wiem jaką byś reklamę zrobili to i tak nie zachęci mnie do kupna czegokolwiek u Was. Buty po ok. 200 zł (niby skórzane) takie same kupie w sieciówce za połowe ceny. niestety takie czasy

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz