Niezwykła wystawa zwykłych ludzi. Bezdomni zaprezentowali swoje prace

2016-02-06 20:20:00(ost. akt: 2016-02-06 21:00:31)

Autor zdjęcia: Aleksandra Szymańska

Niezwykli ludzie i prace, które pomagają spojrzeć na bezdomność i uzależnienia z innej strony. Po raz pierwszy w Elblągu swoje obrazy pokazały osoby dotknięte tymi problemami. Umożliwił im to Zakład Malarstwa "Nie Do Odrzucenia", który w Elblągu działa od września 2015 r.
Pomysłodawcą zakładu jest Arek Pasożyt, fotograf, performer i malarz. Jesienią rozpoczął pracę z bezdomnymi z Domu im. Brata Alberta w Elblągu oraz podopiecznymi Chrześcijańskiej Misji Społecznej Teen Challenge.
— Celem projektu jest zwrócenie uwagi na problem bezdomności i jej przyczyn. U osób tych zanika nadzieja i motywacja do zmiany swojego położenia. Z czasem zaczynają one akceptować swój status i traktować jako naturalny — opowiada Arek.

Od początku aktywności Zakładu, czyli od września 2015 roku, jego „pracownicy” pod okiem Arka uczyli się podstaw plastyki, aby wybraną przez siebie techniką opowiedzieć o swoich doświadczeniach życiowych i problemach, z którymi się mierzą, przekazać swoje emocje czy też oderwać się od obecnej rzeczywistości.
— Może innym wyda się to dziecinne, takie wyklejanie obrazków plasteliną. Ale ja się cieszę, bo mam zajęcie. Kiedy pracuję, a często poświęcam na to kilka godzin w ciągu dnia, mogę się wyłączyć i nie myśleć o problemach — opowiada Aleksander Kaczmarek, który wykleja dwuwymiarowe obrazy. – A to praca wymagająca cierpliwości. Dzięki temu sam się wyciszam i jestem bardziej spokojny. Będę stałym uczestnikiem zajęć; teraz chciałbym spróbować swoich sił w malarstwie i rzeźbie.

Inny z uczestników zakładu, Ryszard Sopuch, przez kilka miesięcy opracowywał swoje wspomnienia. Finalnie zawarł swoje spostrzeżenia na temat resocjalizacji w więzieniach w niewielkiej książeczce.
— Książka jest związana z subkulturą, w którą wszedłem jako młody chłopak, a która naznaczyła – i wypaczyła mój charakter — opowiada pan Ryszard. — Miałem potrzebę jej napisania, bo uwiera mnie, że byłem kimś takim. A do dziś dnia nie naprawiłem siebie.

Dzieciństwo i wczesną młodość pan Ryszard wspomina jako trudny czas.
— Sam o sobie mówię, że jestem wychowany na gruzach, bo jestem dzieckiem z pierwszego pokolenia powojennego. I dziś tak sobie myślę, że dużo ode mnie wymagano, ale nie dawano mi przykładu, bo na to nie było czasu dla moich rodziców — wspomina. — Ojciec był obciążony psychozą wojenną. Widział mnie jako żołnierza, wojskowego w mundurze. Ale to nie była moja droga. Wcześnie wyniosłem się z domu i trafiłem w nieciekawe środowisko. Tak zaczęła się moja autodestrukcja.

U podstaw Zakładu Malarstwa „Nie Do Odrzucenia” stoi wiara w terapeutyczną rolę sztuki i przekonanie, że dzięki niej można poprawić swoje samopoczucie, a może i sytuację. -
— Przy okazji przełamujemy stereotypy, kim jest osoba bezdomna, uzależniona, bo my nadużywamy tych określeń — mówi Beata Grzeszczuk z Chrześcijańskiej Misji Społecznej Teen Challenge. — A to są wspaniali ludzi, pełni wartości, którym w pewnym momencie powinęła się noga. Ale oni każdego dnia ponoszą konsekwencję tych wyborów. Teraz są w procesie zdrowienia, a sztuka pomaga im wyciszyć się, kiedy przychodzą nawroty ich choroby i buduje w nich zdrowe relacje międzyludzkie.

Wystawa „Pod wiatr” będzie czynna do 19 lutego w budynku dawnej filii bibliotecznej przy ul. Grunwaldzkiej 89 A. Prace można także zakupić. Dochód ze sprzedaży umożliwi kontynuację działalności Zakładu, stwarzając szansę na zatrudnienie uczestników projektu.
as