Groźny pożar w budynku na Sadowej - aktualizacja [film, zdjęcia]

2016-02-16 14:11:58(ost. akt: 2016-02-16 17:51:43)

Autor zdjęcia: Arkadiusz Kolpert

Pożar na Sadowej wybuchł we wtorek (16.02) przed godz. 14. Palił się dach budynku wielorodzinnego. Na miejscu do walki z ogniem wysłano w sumie 30 strażaków z Elbląga, Pasłęka, a także strażaków ochotników z Krzewska.
Straż pożarna została powiadomiona o pożarze na Sadowej około godz. 13.40. Kiedy pierwsi strażacy dojechali na miejsce, przywitały ich kłęby dymu unoszące się nad jednym z budynków wielorodzinnych.
— Spod dachówek wydobywało się bardzo dużo białego dymu, a do tego na dachu zaczął się również pojawiać ogień — mówi kpt. Przemysław Siagło, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej PSP w Elblągu.

Strażacy szybko zlokalizowali miejsce powstania pożaru - ogień szalał między dachówkami a poddaszem budynku, które zostało zaadaptowane na mieszkanie. Na początek jednak zatroszczyli się o ludzi i ich bezpieczeństwo.
— Po dojechaniu na miejsce zajęliśmy się ewakuacją osób z tej części budynku, w której wybuchł pożar. Z jednej klatki ewakuowaliśmy sześć osób, z sąsiednich kolejnych kilka — opowiada st. kpt. Siagło. — Specjalnie dla nich zadysponowaliśmy na miejsce autobus, by mogli znaleźć w nim schronienie i nie zmarzli.

Po ewakuacji strażacy zajęli się gaszeniem ognia. Pracowali w trudnych warunkach, a to m.in. ze względu na spore zadymienie. Wiatr niósł dym po całej pobliskiej ulicy. Dojazd do budynku utrudniały także wąskie uliczki. Do walki z pożarem ściągano kolejne posiłki. Na miejscu byli strażacy z elbląskich jednostek przy ul. Bema i Browarnej, a także z Pasłęka i strażacy ochotnicy z OSP w Krzewsku (gm. Młynary). W sumie 10 wozów i 30 strażaków.
— Wydaje się nam, że sytuacja jest opanowana. Musimy zerwać dachówki i dostać się do tej konstrukcji, która jest przed nami ukryta — mówił st. kpt. Siagło. około godz. 14.30.

W pożarze najbardziej ucierpiał lokal na poddaszu, w którym mieszkają matka z córką. Gdy wybuchł pożar nie było w ich mieszkaniu.

Na miejscu pojawili się pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz Zarządu Budynków Komunalnych.
— Okazuje się, że większość ewakuowanych osób będzie mogła wrócić do swoich mieszkań. Nikt nie był zainteresowany pomocą w postaci schronienia na noc. Także pani z mieszkania, które najbardziej ucierpiało w pożarze, nie chciała skorzystać z naszej pomocy w tym zakresie. Będzie nocowała u rodziny — powiedziała nam Joanna Urbaniak, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Elblągu.
AKT


Źródło: Dziennik Elbląski