Śledziowe żniwa na Zalewie w pełni. Rybacy mogą odłowić ponad 3 tysiące ton
2016-03-15 17:05:30(ost. akt: 2016-03-15 16:06:45)
Łagodna zima okazała się wyjątkowo łaskawa dla rybaków trudniących się połowem śledzi na Zalewie Wiślanym. Śledziowe żniwa w pełni. W tym roku rybacy mogą odłowić na zalewie w sumie 3,3 tysiące ton tych ryb.
Masowe połowy śledzi na Zalewie Wiślanym rozpoczynają się wiosną. W tym roku zima była bardzo łagodna, więc sezon mógł się rozpocząć wcześniej, co jest dobrą wiadomością dla rybaków, bo szybciej mogli rozstawić swoje sieci. Pierwsze kutry wypłynęły na wody Zalewu już ponad dwa tygodnie temu tygodniu.
Połowami śledzi zajmuje się ponad 80 zarejestrowanych załóg rybackich.
— W tej chwili połowy odbywają się na wodach całego Zalewu Wiślanego: od Nowej Pasłęki przez Frombork i Tolkmicko aż po Piaski i Krynicę Morską — powiedział nam Piotr Kasza z Lokalnej Grupy Rybackiej „Zalew Wiślany”.
— W tej chwili połowy odbywają się na wodach całego Zalewu Wiślanego: od Nowej Pasłęki przez Frombork i Tolkmicko aż po Piaski i Krynicę Morską — powiedział nam Piotr Kasza z Lokalnej Grupy Rybackiej „Zalew Wiślany”.
Sezon połowu tych smacznych ryb na wodach Zalewu Wiślanego nie trwa długo. Śledzie wpływają do zalewu na tarło, gdy woda osiągnie określoną temperaturę między 6 a 8 stopni, zaś kończą je, gdy woda osiągnie temperaturę 12 stopni. Wtedy odpływają do Morza Bałtyckiego. Ławice śledzi występują na zalewie przez około miesiąc, ale przy dobrej pogodzie rybacy powinni wyczerpać przyznane im kwoty połowowe w ciągu dwóch-trzech tygodni.
— Na razie ryb jest niewiele, bo temperatura wody jest niska. Ale z każdym dniem pogoda jest ładniejsza, ryb przybywa i załogi rybackie ze wszystkim nadzalewowych portów od kilkunastu dni trudnią się jedynie tymi połowami — dodaje Piotr Kasza.
— Na razie ryb jest niewiele, bo temperatura wody jest niska. Ale z każdym dniem pogoda jest ładniejsza, ryb przybywa i załogi rybackie ze wszystkim nadzalewowych portów od kilkunastu dni trudnią się jedynie tymi połowami — dodaje Piotr Kasza.
Rybaków cieszy, że w tym roku będą mogli odłowić ponad 3,3 tys. ton śledzi. To tzw. kwota połowowa, czyli limit dopuszczalnych połowów ustalany corocznie przez Ministerstwo Rolnictwa. Dla porównania w ubiegłym roku rybacy mogli odłowić tu ponad 3,1 tys. ton tych smacznych ryb. Na coraz lepsze wyniki połowów wpływ ma także nowoczesny sprzęt. Wcześniej rybacy złowione ryby musieli przenosić z kutrów na brzeg. Dzisiaj w rozładunku pomagają im specjalistyczne pompy, które skracają czas przeładunku.
— A śledzi jest coraz więcej, więc i limity rokrocznie rosną. Dziennie załoga jednego kutra potrafi odłowić nawet 15 ton. Nie jest to jednak normą, gdyż na pomyślność połowów wpływają przede wszystkim warunki pogodowe, a te nie zawsze są idealne. Jeśli nie będzie wiosennych sztormów, które rozbiją ławice, to powinniśmy szybko wykorzystać kwotę połowową przeznaczoną na zalew — mówi Piotr Kasza.
— A śledzi jest coraz więcej, więc i limity rokrocznie rosną. Dziennie załoga jednego kutra potrafi odłowić nawet 15 ton. Nie jest to jednak normą, gdyż na pomyślność połowów wpływają przede wszystkim warunki pogodowe, a te nie zawsze są idealne. Jeśli nie będzie wiosennych sztormów, które rozbiją ławice, to powinniśmy szybko wykorzystać kwotę połowową przeznaczoną na zalew — mówi Piotr Kasza.
Złowione śledzie trafiają do chłodni i przetwórni m.in. w Elblągu i w okolicach Trójmiasta. Coraz częściej stają się też lokalnym przysmakiem serwowanym w smażalniach nadmorskich miejscowości. Po odłowieniu świeże ryby można kupić także bezpośrednio u rybaków. Za kilogram śledzi prosto z kutra zapłacimy 3 złote.
Aleksandra Szymańska
Aleksandra Szymańska
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
krzroy #1954701 | 81.190.*.* 16 mar 2016 09:42
Dopiero co w gazecie informowano, że zagrożone wyginięciem w Bałtyku są dorsze. Powód? Nie mają co jeść, zdechną z głodu. Już dziś bałtycki dorsz to tylko wielki łeb i ogon, pośrodku prawie nic. A rybacy wyławiają śledzie (podstawa pokarmu dla dorszy) w okresie tarła. Zdecydowana większość wyłowionych śledzi ma jeszcze ikrę, czyli się nie wytarły. Ponad 3 tysiące ton (!) śledzi nie wytrze się, nie będzie ich potomstwa. Taka sytuacja występuje co roku, od wielu lat. Podobnie postępują rybacy w innych krajach. To skąd te dorsze mają mieć pokarm? Taka gospodarka rybacka prowadzi do wyginięcia życia w Bałtyku! A państwo, organizacje międzynarodowe patrzą na to i nie reagują. ALARM panowie!
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
smarzony sledzik mniaaaaam #1954693 | 193.46.*.* 16 mar 2016 09:30
smarzony sledzik mniaaaaam
odpowiedz na ten komentarz