Start Elbląg - Rocasa Gran Canaria 24:25 w pierwszej półfinałowej odsłonie

2016-04-02 19:21:01(ost. akt: 2016-04-03 11:55:40)

Autor zdjęcia: Michał Kalbarczyk

Start Elbląg w pierwszym półfinałowym meczu Challenge Cup przegrał dzisiaj w Elblągu z hiszpańskim Rocasa Gran Canaria 24:25 (11:11)


Hiszpanki przyjechały na mecz do Elbląga w najsilniejszym składzie, w którym znalazła się m.in. uznawana za najlepszą bramkarkę tego kraju, jego reprezentantka, Navarro Gimenez. W Elblągu należała do najlepszych na boisku, chociaż po drugiej stronie z równie dobrej strony pokazała się Sołomija Szywerska.

Lider tabeli hiszpańskiej Division De Honor (odpowiednik polskiej superligi) rozpoczął spotkania od mocnego uderzenia. Kibice w hali sportowo-widowiskowej przy al. Grunwaldzkiej nie mogli być zadowoleni z przebiegu pierwszych minut. Stawka była wysoka i to najwyraźniej na początku podcięło gospodyniom nogi. W 10. min Hiszpanki prowadziły 6:2. Niesione dopingiem publiczności elblążanki uporządkowały grę w ataku pozycyjnym, dzięki czemu zaczęły odrabiać straty. Przez cały czas trwała zacięta walka. Agresywności i zaangażowania nikomu nie brakowało, a w 20. min Start przegrywał 7:8. Szkoda, że w tej części meczu nie wykorzystał dwóch rzutów karnych (Joanna Waga, Sylwia Lisewska), a doskonałe sytuacje w ataku zmarnowały: Sylwia Matuszczyk, Paulina Muchocka oraz Ewa Andrzejewska, bo wówczas już po pierwszej połowie mógł prowadzić co najmniej 4-5 bramkami. Stało się inaczej.

Po przerwie elblążanki poszły na wymianę ciosów, ale grały zbyt nonszalancko, dwukrotnie straciły piłkę w ataku, dwukrotnie przestrzeliły z dobrych pozycji, natomiast rywalki, nie bawiąc się w zawiłe kombinacje, szybko zdobywały teren. W 37. min było już 16:11 dla nich. Pięciobramkową przewagę klub z Hiszpanii utrzymywał do 47. min (21:16). Dopiero, kiedy widmo wysokiej porażki zaczęło coraz bardziej zaglądać w oczy zawodniczkom Startu, te zwarły swoje szeregi i zaczęły odrabiać ponownie odrabiać straty. Na pięć minut przed końcem przegrywały 20:23. Emocje rosły wraz ze zbliżaniem się końcowej syreny. Między 57 a 59 minutą, dzięki trafieniom Muchockiej, Lisewskiej i Darii Gerej, było już tylko 23:24. Obie drużyny zdążyły jeszcze rzucić po jednej bramce i przed rewanżem w lepszej sytuacji jest jednak drużyna z Hiszpanii.

— Całkiem dobrze radziliśmy sobie w defensywie, ale skuteczność nasza w liniach ofensywnych pozostawiała wiele do życzenia. Jeśli nie zdobywamy bramek w kilku doskonałych sytuacjach, to trudno z takim przeciwnikiem wygrać mecz. Mimo to, wcale nie stoimy na straconej pozycji i będziemy walczyć o finał w najbliższą niedzielę na boisku rywala — zapowiedział trener elbląskiej drużyny Andrzej Niewrzawa.

— Zostawiłyśmy trochę zdrowia na parkiecie, ale tak na dobrą sprawę, to nie wygrały Hiszpanki, tylko myśmy przegrały. Nic jednak nie jest jeszcze stracone — dodała kapitan Startu Joanna Waga.
JK



Źródło: Dziennik Elbląski