Policja i sanepid w sklepie. Sprawdzają czy handlują dopalaczami

2016-04-13 15:30:09(ost. akt: 2016-04-13 16:49:05)

Autor zdjęcia: Michał Kalbarczyk

Policja i inspektorzy sanepidu wkroczyli w miniony wtorek do sklepu w centrum Elbląg, w który zarekwirowali dużą część asortymentu. Teraz badania laboratoryjne wykażą, czy są to tzw. dopalacze.
Przypomnijmy: przez ostatnich klika lat kilkukrotnie, po zatruciach specyfikami, kolejnych kontrolach i grzywnach, urzędnicy wspólnie z elbląskim sanepidem i policją zamykali sklepy z tzw. "zapachami". Najpierw na ul. Królewieckiej, potem w sklepie bliżej centrum miasta, gdzie przeniósł się właściciel "pachnącego" przybytku. Za każdym razem rekwirowano tam asortyment, a wreszcie dwóm właścicielom sklepu - Jakubowi G. i Szymonowi I. postawiono zarzuty.

Nie minęło jednak wiele czasu, a sklep, w tym samym miejscu, ponownie rozpoczął swoją działalność. Poinformowali nas o tym czytelnicy i mieszkańcy pobliskich bloków. Podczas Świąt Wielkanocnych sklep miał być otwarty przez dwa dni: młodzież chętnie wtedy przekraczała jego próg.
Jak ustaliliśmy, sklep działa teraz pod szyldem dwóch nowych spółek: z Sosnowca i z Łodzi. Ta pierwsza figuruje w Krajowym Rejestrze Sądowniczym jako zwykłe przedsiębiorstwo handlowe. Sklep został zarejestrowany w połowie lutego br., a prezesem zarządu jest 21-letni mężczyzna.

Co można tu kupić? Sprawdziliśmy osobiście. W gablotach znajdują się np. modele kolekcjonerskie do samodzielnego wykonania, np. samoloty. Na półkach znajdziemy również materiały potrzebne do ich sklejenia, m.in. wszelkiego rodzaju kleje: butapren, klej szewski, stolarski czy kleje cyjanoakrylowe...

Druga spółka, ta z Łodzi, sprzedaje zaś wkłady do e-papierosów. To w tych gablotach, oprócz popularnych liquidów, znajdują się także pałeczki zapachowe, susze w kolorowych torebkach, orzeźwiające zapachem sosny lub świerku "sole do kąpieli", aromatyzowane "wkłady do odkurzaczy" oraz wrzosowe "rozpałki do pieca". Wszystko za nie więcej niż 20-25 zł. W sklepie nie ma charakterystycznej lady, za którą stoi sprzedawczyni. Ta ostatnia ukryta jest w zabudowanym kantorku z małym okienkiem pośrodku: to tutaj wydawany jest zakupiony asortyment.

Marek Jarosz, dyrektor elbląskiego sanepidu, wskazuje, że kontroli w sklepie może dokonać wtedy, gdy do sanepidu wpłynie zgłoszenie o próbie wprowadzenia do obrotu odurzających środków zastępczych. Takie zgłoszenie już nastąpiło i w miniony wtorek sanepid wraz z funkcjonariuszami policji dokonał w sklepie kontroli.
— Zarekwirowaliśmy dużą część asortymentu. Pobrane próbki wysłaliśmy do badań laboratoryjnych. Teraz poczekamy na wyniki badań, poza tym, jeśli będą się powtarzały doniesienia o tym, że towar jest nadal sprzedawany kontrole będą się powtarzały — mówi Jarosz.

Do tematu wrócimy, po wynikach badań.
as

Źródło: Dziennik Elbląski