Żonkilowa kwesta na rzecz hospicjum

2016-04-16 11:00:00(ost. akt: 2016-04-16 10:05:54)
Anna Podhorodecka z wolontariuszką akcji "Pola Nadziei"

Anna Podhorodecka z wolontariuszką akcji "Pola Nadziei"

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Ponad trzystu pięćdziesięciu wolontariuszy będzie kwestowało w ten weekend na rzecz hospicjum i obdarowywało elblążan żonkilami. O akcji "Pola Nadziei" rozmawiamy z Anną Podhorodecką ze Stowarzyszenia na Rzecz Hospicjum Elbląskiego.


— Żonkile - międzynarodowy symbol nadziei, stały się również symbolem akcji charytatywnej na rzecz elbląskiego hospicjum. Przed nami kolejna kwesta.
— W sobotę wolontariusze pojawią się w w hipermarketach: E. Leclerc, Kaufland oraz w sklepie Piotr i Paweł. W niedzielę kwesty będę prowadzone przed parafiami w Elblągu, a także Pasłęku i Zielonce Pasłęckiej. Za każdy datek ofiarodawca otrzyma żonkila. Mamy kilka tysięcy ciętych kwiatów, część z nich pochodzi z pól, które w latach wcześniejszych obsadziliśmy. Oprócz nich mamy też papierowe żonkile - symbol naszej akcji. W kwietniu i maju kwesty zorganizuje również kilka szkół i przedszkoli. Podczas ubiegłorocznej kwesty zebraliśmy 43 500 zł.

— Na co dokładnie zbieracie pieniądze?
— Przez długie lata, zanim nie zmieniliśmy siedziby na obecną, zbieraliśmy na jej remont i wyposażenie. Przez ostatnie lata pieniądze z kwesty, w dużej mierze, przeznaczaliśmy na zakup sprzętu medycznego. Część funduszy odkładamy na poszerzenie naszej oferty. Teraz myślimy o rozwinięciu formy opieki jaką są pobyty dzienne. Choć nie jest to forma refundowana przez NFZ, to niezwykle ważna i potrzebna.



— "Pola nadziei" to akcja doskonale znana elblążanom. Który już raz zostanie zorganizowana?

— Przed nami trzynasta edycja. Więc tak. Elblążanie na temat hospicjum wiedzą więcej. Jeszcze kilka lat temu wielu mieszkańców wyobrażało sobie hospicjum jako miejsce ciemne, smutne. W odczarowaniu tego wizerunku bardzo pomogła nam przeprowadzka. Nasza nowa siedziba jest jasna, wyremontowana, świetnie wyposażona. Ludzie, którzy do nas trafiają - chociażby dzieci i młodzież, która odwiedza nas w trakcie akcji, dziwą się, że tu toczy się życie. Nasi podopieczni nie snują się korytarzami ze zwieszonymi głowami. Słychać rozmowy, śmiech. Odbywają się koncerty, spotkania, zajęcia terapeutyczne.

— Jak z dziećmi, młodzieżą rozmawia się z o śmierci? Łatwiej im mówić na takie tematy niż dorosłym?
— Tak jak w przypadku dorosłych, ich reakcje są różne. Zależą wrażliwości, tego jak do podobnych tematów podchodzą rodzice. Jeśli w domu temat śmierci nie jest poruszany, albo każda wzmianka na ten temat wywołuje reakcje "Nie mówmy o tym, to przynosi nieszczęście" na pewno jest trudniej. Jednak śmierć, umieranie to tematy trudne dla wszystkich. Niektórzy myślą, że my ze względu na pracę w hospicjum jesteśmy na nie uodpornieni. To nie prawda. Nie ma człowieka, który nie bałby się śmierci. Dlatego mamy świadomość jak ważne jest mówienie o tym, oswajanie się ze śmiercią nie tylko własną która kiedyś nadejdzie, ale i bliskich, po których przeżywamy żałobę już od najmłodszych lat.

 Chociażby po to, żeby lepiej żyć.

— Stąd pomysł, aby w "Pola nadziei" zaangażować dzieci i młodzież?
— Tak. Są dwa aspekty tej akcji. Jeden to oczywiście zbiórka pieniędzy. Drugi to edukacja. Uwrażliwianie dzieci i młodzieży jest bardzo ważne. Dzięki temu wyrosną z nich świadomi, empatyczni ludzie. Zresztą temat śmierci i odchodzenia jest ważny nie tylko dla młodych, ale i dla dorosłych. Temu też poświęcamy naszą inną akcję "Hospicjum to też życie". To kampania, którą również organizujemy od lat. Widzimy, że jest lepiej, ludzie otwierają się i na te trudniejsze tematy, dowiadują się jak wygląda codzienność w hospicjum. Nadal jednak jest dużo w tej kwestii do zrobienia.



— Co elblążanie na pewno powinni wiedzieć o hospicjum?

— Chociażby to, że w opieka w hospicjum jest bezpłatna, że mamy kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, który jednak nie pokrywa wszystkich naszych potrzeb stąd takie akcje charytatywne jak "Pola nadziei". Opiekujemy się osobami zarówno stacjonarnie w naszej placówce, jak i w domu pacjenta. Oczywiście choremu najlepiej jest w domu, ale zdarzają się, że nie ma się kto nim zająć, czy po prostu bliski nie jest w stanie temu podołać, wtedy taka osoba może trafić do nas. W hospicjum przy ul. Toruńskiej mamy łóżka dla 28 osób. Przede wszystkim nie bójmy się hospicjum.
Natasza Jatczyńska


Źródło: Dziennik Elbląski