Czterdzieści lat pasłęckiego ekonomika. "Szkoła, w której zmieniło się wszystko"

2016-05-28 14:00:00(ost. akt: 2016-05-27 14:40:59)
Rozmawiamy z dyrektorem ZSEiT w Pasłęku Marianem Matuszczakiem

Rozmawiamy z dyrektorem ZSEiT w Pasłęku Marianem Matuszczakiem

Autor zdjęcia: Anna Dawid

Zespół Szkół Ekonomicznych i Technicznych w Pasłęku kończy czterdzieści lat. O metamorfozie, jaką przeszła ta placówka, by stać się jedną z najnowocześniejszych szkół średnich w regionie, rozmawiamy z jej dyrektorem Marianem Matuszczakiem.
— Tę szkołę zna pan, jak nikt inny?
— Przyszedłem tu w 1980 r. jako nauczyciel wychowania fizycznego. Była to moja pierwsza praca. Później kierowałem internatem, byłem też zastępcą dyrektora. W sumie ze szkołą związany jestem już od 36 lat. 



— Początki nie były łatwe?
— Lekko nie było. Widziałem, inni nauczyciele również, że w szkole nie wszystko dzieje się tak, jak powinno. Założyliśmy związek zawodowy „Solidarność”, doszło do odwołania ówczesnego dyrektora. Oczywiście był też ogrom pracy. Gdy objąłem internat, to w co trzecim pokoju coś sypało się na głowę. Wiele pokoi były zwyczajnymi rupieciarniami. Ale przez rok zrobiliśmy milowy krok. Propozycja stanowiska wicedyrektora była dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Trenowałem wówczas młodzież. Mirek Plawgo, Robert Chojnicki, to biegacze, którzy byli w kadrze Polski. Nie chciałem ich zostawiać. Ale postąpiłem zgodnie z zasadą: jeśli nie podoba mi się, co robią inni, to trzeba pokazać, że można to robić inaczej, nie tylko krytykować.



— W 1990 r. dyrektorem szkoły została Anna Zwiejska. To ona najdłużej szefowała tej placówce.
— 
Jej zasługi dla szkoły są nieocenione. Stworzyła podwaliny do funkcjonowania nowoczesnej placówki. Udało jej się przebudować kotłownię na olejową. To tak łatwo się teraz mówi, ale szkoła nie miała porządnego ogrzewania, zimą temperatura powietrza w klasach były czasem cztery stopnie na plusie. Warunki mieliśmy spartańskie, brakowało wszystkiego.

— Aż trudno uwierzyć, że dzisiaj jest to jedna z najnowocześniejszych szkół średnich w regionie.
— Gdy Anna Zwiejska odeszła w 2004 r. na emeryturę i już jako dyrektor zaprosiłem do siebie władze powiatu elbląskiego, to... po prostu się wstydziłem. Gdzie ich umieścić? Tu obskórnie, tam zwisa pełno kabli, tam znowu nie ma drzwi... W szkole zmieniło się wszystko, łącznie z nazwą, bo od 2003 r. nie jest to już Zespół Szkół Rolniczych, a Zespół Szkół Ekonomicznych i Technicznych. Wyremontowaliśmy małą aulę, stołówkę, warsztaty, dobudowaliśmy szatnię, powstał orlik, udało nam się poprawić warunki w internacie. Oczywiście są jeszcze marzenia, jak np. duża sala gimnastyczna... I jest całkiem prawdopodobne, że to marzenie się ziści. W dzisiejszych czasach szkoła średnia musi mieć zaplecze na poziomie szkoły wyższej. Bardzo dużo rzeczy wyremontowaliśmy dzięki udziałom w projektach.

— Waszą bazą jest kształcenie zawodowe.
— Mamy licea i dobrze się one rozwijają. Jednak kształcenie zawodowe to podstawa i przyszłość szkoły. Trzeba kształcić tak, by młodzież miała pracę, czyli zgodnie z potrzebami rynku. Od tego roku kształcimy w nowym kierunku: technik przetwórstwa mleczarskiego. Młodzież ma zajęcia praktyczne w mleczarniach w Pasłęku i Młynarach. Wiele szkół pozamykało kierunki rolnicze. Stały się niemodne. Teraz uczą się u nas dzieci rolników. Ich rodzice mają do 100 hektarów ziemi. Mamy ucznia, którego rodzice mają nawet 2,5 tys. hektarów. To jest po prostu biznes i trzeba umieć nim zarządzać. Na kierunku technik agrobiznesu mamy trzech uczniów, którzy już otrzymali dotacje unijne na rozwój własnego gospodarstwa. Mamy też ucznia, który już prowadzi gospodarstwo rolne.
Anna Dawid




4 czerwca odbędą się obchody 40-lecia Zespołu Szkół Technicznych i Ekonomicznych w Pasłęku. O godz. 10 w szkole rozpocznie się uroczysta gala, a o godz. 13 szkoła zaprasza mieszkańców na imprezę plenerową otwartą dla wszystkich.


Źródło: Dziennik Elbląski