Ratował życie pana Józefa. "Nie bójmy się iść z pierwszą pomocą" [wracamy do tematu]

2016-06-10 13:50:00(ost. akt: 2016-06-10 15:20:57)
Daniel Stachula apeluje, by nie bać się udzielać pierwszej pomocy

Daniel Stachula apeluje, by nie bać się udzielać pierwszej pomocy

Autor zdjęcia: Aleksandra Szymańska

Kilka dni temu opisaliśmy historię Józefa Matejko, który zasłabł na jednej z elbląskich ulic. Mężczyzna umierał, gdy z pomocą pospieszyły mu dwie panie. Fachowo wspierał je także pewien mężczyzna. Był nim Daniel Stachula, który ukończył kurs opiekuna medycznego i doskonale zna zasady pierwszej pomocy. Mężczyzna apeluje: nie bójmy się pomagać innym, to nic trudnego.
Ta historia poruszyła naszych czytelników. Elblążanin Józef Matejko podczas wycieczki rowerowej po mieście zasłabł na jednej z elbląskich ulic. Umierał na chodniku. Niewiele osób chciało mu wtedy pomóc. Zareagowały dopiero Danuta Czarnecka, która wezwała pogotowie ratunkowe i Agata Borsukowicz, która zajęła się reanimowaniem pana Józefa. Tę historię opisaliśmy kilka dni temu. Bohatersko zachował się jeszcze jeden mężczyzna. Dzisiaj znamy już jego personalia. To Daniel Stachula.

Pan Daniel tak wspomina tamten dzień.
— Przejeżdżałem ulicą Niepodległości, blisko ul. Wiślickiej, gdy w strugach deszczu zauważyłem leżącego na przewróconym rowerze mężczyznę i kobietę obok niego. Wyskoczyłem z samochodu. Mężczyzna nie dawał oznak życia. Wspólnie ułożyliśmy starszego pana na trawniku, a ja zacząłem sprawdzać jego funkcje życiowe. Nie było oddechu oraz tętna, więc zacząłem masaż serca. Wtedy pojawiła się też druga pani, która wspomagała mnie w resuscytacji. W ten sposób działaliśmy aż do przyjazdu karetki. Miałem okazję chodzić do szkoły medycznej, gdzie skończyłem kierunek opiekuna medycznego i znam bardziej zaawansowane czynności ratunkowe, więc jestem w stanie fachowo pomóc bez pomocy narzędzi — opowiada pan Daniel.

Młody mężczyzna mówi, że dopiero, gdy z obiema paniami ratowali życie pana Józefa, przechodnie zaczęli reagować na to, co się dziej na ulicy. Zebrał się tłum osób, które przyglądały się pracy całej trójki.

Pan Daniel przyznaje, że niechęć w niesieniu pomocy wynika często z niewiedzy, w jaki sposób ratować ludzkie życie.
— A to naprawdę nic trudnego. Lwią część wykonamy już wtedy, gdy zadzwonimy na pogotowie i powiemy, gdzie zdarzył się wypadek oraz w jakim stanie jest poszkodowany — apeluje.

Potem wypadki toczą się już bardzo prosto.
— Układamy poszkodowanego w pozycji bezpiecznej, odchylamy jego głowę do tyłu i przez około 10 sekund słuchamy, czy oddycha. Jeśli oddechu nie słyszymy, a klatka piersiowa nie unosi się zakładamy, że doszło do zatrzymania akcji serca. Zaczynamy więc masaż serca: u osoby dorosłej to 30 uciśnięć na klatkę piersiową i dwa oddechy. Pamiętajmy o tym, by głowa poszkodowanego była odchylona, żeby powietrze mogło swobodnie dostać się do jego płuc. Czynności kontynuujemy do przyjazdu karetki pogotowia — opowiada.

Trochę inaczej wygląda resuscytacja noworodków, osób, które zakrztusiły się ciałem obcym, topielców, a nawet tych, którzy targnęli się na swoje życie przez powieszenie. Wtedy zaczynamy od pięciu oddechów, by kolejno trzydzieści razu ucisnąć klatkę piersiową. Warto zaopatrzyć się w specjalną maseczkę dostępną w każdej aptece i nosić ją ze sobą w torebce lub w portfelu. Kurs pierwszej pomocy powinien też przejść każdy pracownik zatrudniony w danym zakładzie pracy.
— Za takie szkolenia odpowiedzialna jest osoba od Bezpieczeństwa i Higieny Pracy. Dodatkowo w Internecie można znaleźć wiele kursów pierwszej pomocy wraz z opisami. Szkolenia organizują także szkoły medyczne, a nawet komendy policji. Piktogramy dotyczące resuscytacji znajdują się również w każdej apteczce pierwszej pomocy. W ciągu 40 minut możemy nauczyć się, chociaż w teorii, wykonywać prawidłowo masaż serca, który wcale nie jest skomplikowany — mówi pan Daniel.

W kwietniu policjanci z elbląskiej komendy informowali o przypadku starszej kobiety, która zasłabła na ul. Mącznej, Wtedy nikt z przechodniów nie zainteresował się chorą i zniedołężniałą kobietą, która miała drgawki i na przemian traciła i odzyskiwała przytomność. Pomocy udzielili jej dopiero nieumundurowani policjanci, którzy akurat tamtędy przechodzili. Tymczasem policja przypomina, że każdy z nas ma obowiązek pomóc osobom, których życie lub zdrowie jest zagrożone. Uchylanie się od niego grozi nawet karą więzienia.