Płać albo umieraj. Żeby żyć potrzebuje horrendalnie drogiego leku

2016-06-27 12:42:50(ost. akt: 2017-07-24 22:40:11)
Pani Teresa Bartoszek potrzebuje drogiego leku, który pomoże jej w walce z rakiem jajnika

Pani Teresa Bartoszek potrzebuje drogiego leku, który pomoże jej w walce z rakiem jajnika

Autor zdjęcia: arch. prywatne

Kobiet takich, jak pasłęczanka Teresa Bartoszek jest w Polsce trzysta. By żyć potrzebują horrendalnie drogiego leku. Miesięczna kuracja kosztuje 24 tys. zł.
Pani Teresa, żeby żyć potrzebuje 24 tysiące złotych miesięcznie. To cena za lek, który jest skutecznym przeciwnikiem w walce z nowotworem jajnika obarczonym mutacją BRCA, czyli przekazaną w genach przez przodków. Za lek refundowany w 15 innych krajach Europy polskie pacjentki muszą płacić same. O sprawie zrobiło się głośno, gdy kuracji nim potrzebowała Kora Jackowska, wokalistka zespołu Maanam.


— Wyprzedawała majątek, by uzbierać na ten lek. A przecież jej zarobków z dochodami naszej rodziny pewnie nie można nawet porównać — mówi Justyna Bartoszek, córka pani Teresy.

Pani Teresa trafiła do tej samej fundacji co Kora: Alivia. Na jej koncie jest na razie 6 tys. zł, by kupić lek wystarczający chociażby na miesięczną kurację brakuje 18 tys. zł. A brać go trzeba do końca życia.
..

Teresa Bartoszek zachorowała cztery lata temu, miała wówczas 57 lat. 

— Mamę bolał brzuch. Odsyłano ją od lekarza do lekarza, diagnozowano pod innym kątem. Ale była nieugięta, wyprosiła w końcu skierowanie na USG jamy brzusznej. Okazało się, że guzki są już na wątrobie. Potem tomograf wykazał, że nowotwór jest rozlany po narządach jamy brzusznej. Najpierw szybka interwencja chirurgiczna, potem chemia. Mama nie bała się bólu, ale tego, że będzie za późno i lekarz powie, że nic nie można już zrobić — mówi pani Justyna. 


Ratunkiem dla pani Teresy jest właśnie drogi lek olaparib. 

— Ale nas na niego nie stać. Mama nie pracuje, a tato jest w tej chwili na zasiłku. Ja pracuję, ale ta kwota nas przerasta po prostu — mówi pani Justyna. 


Dla pani Teresy oraz 300 Polek, które kwalifikują się do leczenia olaparibem pojawiło się światełko w tunelu. Anna Nowakowska założycielka Stowarzyszenia na Rzecz Walki z Chorobami Nowotworowymi Sanitas, które uczestniczy w spotkaniach z ministrem zdrowia Krzysztofem Łandą w sprawie dostępności terapii tym lekiem dla pacjentek z zaawansowanym rakiem jajnika, ma nadzieję, że niebawem trafi on na listę leków refundowanych. 

— Refundowany jest w 15 europejskich krajach m.in. w takich, których PKB podobny jest naszemu: w Rumunii, Chorwacji, Węgrzech. Z ministrem spotkaliśmy się w tej sprawie 13 czerwca, drugie spotkanie planowane jest na 19 lipca. Sprawa rozbija się o pieniądze: ministerstwo chce, aby producent przedstawił mu lepszą ofertę, czyli zszedł z mocno wywindowanej ceny leku. Pierwszy krok jest już zrobiony: lek został zarejestrowany w Polsce, drugim, mam nadzieję, będzie jego refundacja. Lek, jak wskazują dotychczasowe badania, ma obiecująco wysoką skuteczność — mówi Nowakowska.


Nikogo nie trzeba przekonywać, że przy tej chorobie liczy się czas. Każdy kto może i chciałby pomóc pani Teresie dowie się, jak to zrobić wchodząc na stronę fundacji www.skarbonka.alivia.org.pl./teresa-bartoszek. — Dla nas liczy się każda, nawet najmniejsza wpłata — mówi Justyna Bartoszek.

Rak jajnika jest jednym z najbardziej podstępnych nowotworów, rozwija się bowiem w ukryciu, a jego objawy są mało charakterystyczne i trudno wykrywalne. Tymczasem jest to w Polsce jeden z dwóch (zaraz za rakiem trzonu macicy) najczęściej występujących nowotworów żeńskich narządów płciowych. 

daw

Źródło: Dziennik Elbląski