DJ Zel: na hit składa się kilka elementów
2016-07-02 12:00:00(ost. akt: 2016-07-01 13:32:59)
Krzysztof Szewczuk z Elbląga, znany jako DJ Zel, nagrał płytę ze słynnym raperem Peją. Rozmawiamy z nim o jego początkach na scenie, muzycznym krążku oraz o tym, co znaczy dla niego hip-hop.
— Na muzycznej scenie jest pan obecny prawie od 20 lat. Jak się zaczęła ta przygoda z muzyką?
— Już w przedszkolu okazało się, że mam dobry słuch. Wychowawczynie informowały matkę, iż pouczam dzieci aby nie fałszowały. W podstawówce grałem na gitarze, z którą nie rozstawałem się na biwakach i koloniach. Chodziłem również na prywatne lekcje gry na pianinie do szkoły muzycznej. W tamtym okresie ujawnił się mój dryg do komponowania. Mniej więcej w 7 klasie założyliśmy wspólnie z Kwasem i Markim, pierwszy „hip-hopowy” zespół. To był początek lat 90., hip-hop w Polsce był wtedy w powijakach, a o Liroyu nikt jeszcze nie słyszał. Nagraliśmy wtedy swoje dwie pierwsze demo kasety. O sprzęcie nie było co marzyć: do dyspozycji mieliśmy m.in gramofon Artur, syntezatory, gitary plus mikser analogowy kilkukanałowy. Utwory powstały u mnie w pokoju na zasadzie nagrywania na tzw. setkę, czyli jednocześnie. Potem, z drugim zespołem: Gramy i Mikrofony – Kwas,Tomala, DJ Zel, poszaleliśmy po Polsce i pograliśmy trochę koncertów. Poznałem ludzi z branży, wydaliśmy dwie płyty... Tak zaczął się „mój” hip-hop.
— Łatwo jest wyprodukować hit? I czy istnieje przepis na dobry bit?
— Artysta musi być indywidualny i autentyczny. Żeby utwór był hitem moim zdaniem trzeba kilku elementów: muzyki, tekstu, dobrego teledysku i promocji. Na podstawie dotychczas skomponowanych utworów wiem mniej więcej, jakie cechy musi zawierać kompozycja muzyczna, aby po połączeniu z wokalistą powstał potencjalny hit. Ale głośno tego nie powiem (śmiech). Powiem tylko, że tworząc swoje bity układam je pod nastrój danego utworu. Jeśli raper za bardzo „smuci”, to trzeba utwór ożywić. I na odwrót. No i melodia - staram się robić takie, które wpadają w ucho. Słyszałem opinie, że kawałek „Skarby” z płyty Libera, do którego zrobiłem „bit”, ludzie słuchali właśnie dla muzyki, niekoniecznie dla samego tekstu. Inaczej ma się sprawa z np. z utworem „Suczki” Ascetoholix. Tu teledysk, słowa, śpiew, muzyka, tematyka - wszystkie te elementy mają znaczenie, choć akurat ten utwór ludzie słuchali i śpiewali na pół roku przed tym zanim pojawił się teledysk. Ten utwór bez otoczki medialnej podobał się ogólnie ludziom.
— Artysta musi być indywidualny i autentyczny. Żeby utwór był hitem moim zdaniem trzeba kilku elementów: muzyki, tekstu, dobrego teledysku i promocji. Na podstawie dotychczas skomponowanych utworów wiem mniej więcej, jakie cechy musi zawierać kompozycja muzyczna, aby po połączeniu z wokalistą powstał potencjalny hit. Ale głośno tego nie powiem (śmiech). Powiem tylko, że tworząc swoje bity układam je pod nastrój danego utworu. Jeśli raper za bardzo „smuci”, to trzeba utwór ożywić. I na odwrót. No i melodia - staram się robić takie, które wpadają w ucho. Słyszałem opinie, że kawałek „Skarby” z płyty Libera, do którego zrobiłem „bit”, ludzie słuchali właśnie dla muzyki, niekoniecznie dla samego tekstu. Inaczej ma się sprawa z np. z utworem „Suczki” Ascetoholix. Tu teledysk, słowa, śpiew, muzyka, tematyka - wszystkie te elementy mają znaczenie, choć akurat ten utwór ludzie słuchali i śpiewali na pół roku przed tym zanim pojawił się teledysk. Ten utwór bez otoczki medialnej podobał się ogólnie ludziom.
— Zdarzyło się także Panu pracować z zespołem Kombii. Co daje kompozytorowi współpraca z różnymi muzykami?
— To bardzo ciekawa historia, bo w tym czasie byłem bardzo zatwardziałym producentem hip-hopowym, który nie identyfikował się z innymi rodzajami muzyki i nie uznawał kolaboracji ze światem popu. Propozycję współpracy z Kombii na potrzeby programu „Muzyka łączy pokolenia” jednak gruntownie przemyślałem. Uznałem, że to zaszczyt, iż zespół, który konsekwencją, samozaparciem i pracą dotarł na muzyczne szczyty i ciągle się na nich utrzymuje, chce ze mną pracować. I rzeczywiście, to niesamowite uczucie, gdy wchodzisz do Empiku i słyszysz swoją kompozycję przerobioną przez legendę polskiej sceny muzycznej. Podobnie fajnie było w przypadku kawałka „Suczki”, kiedy w jednym z wywiadów Otylia Jędrzejczak wyznała, że słucha tego utworu przed zawodami. Poza tym płyta Kombii pokryła się potrójną platyną i sprzedała w nakładzie 150 tys. egzemplarzy. Ma to swoje plusy. Bo dzięki takim hitom, jak „Suczki” czy „Skarby”, mogłem robić niszowe projekty, typu DZW w Elblągu.
— To bardzo ciekawa historia, bo w tym czasie byłem bardzo zatwardziałym producentem hip-hopowym, który nie identyfikował się z innymi rodzajami muzyki i nie uznawał kolaboracji ze światem popu. Propozycję współpracy z Kombii na potrzeby programu „Muzyka łączy pokolenia” jednak gruntownie przemyślałem. Uznałem, że to zaszczyt, iż zespół, który konsekwencją, samozaparciem i pracą dotarł na muzyczne szczyty i ciągle się na nich utrzymuje, chce ze mną pracować. I rzeczywiście, to niesamowite uczucie, gdy wchodzisz do Empiku i słyszysz swoją kompozycję przerobioną przez legendę polskiej sceny muzycznej. Podobnie fajnie było w przypadku kawałka „Suczki”, kiedy w jednym z wywiadów Otylia Jędrzejczak wyznała, że słucha tego utworu przed zawodami. Poza tym płyta Kombii pokryła się potrójną platyną i sprzedała w nakładzie 150 tys. egzemplarzy. Ma to swoje plusy. Bo dzięki takim hitom, jak „Suczki” czy „Skarby”, mogłem robić niszowe projekty, typu DZW w Elblągu.
— W 2009 r. z Peją nagrał Pan krążek „Na serio”. Jak się poznaliście i co znajdziemy na Waszej najnowszej, wspólnej płycie „DDA”?
— Z Peją poznaliśmy się podczas jego koncertu w Elblągu. Miał z nim wtedy wystąpić DJ Decks, ale w ostatniej chwili coś mu wypadło. Na scenie ja go zastąpiłem. Tak zaczęła się moja współpraca z Peją. Pierwszym utworem, który zrobiłem dla Peji i składu Slums Attack, był „Dziś w klubie ” z albumu Slums Attack „Najlepszą obroną jest atak” z 2005 r. Rozmowy o „DDA” rozpoczęły się ok. 3 lata temu. Na projekt miałem już przygotowanych ok. 250 bitów, kompozycji z przestrzeni lat od około 2003 r., kiedy wysłałem Ryśkowi swoje pierwsze kompozycje. Niektóre aranżacje były skończone, niektóre były to tylko próbki. Spotkaliśmy się w studio w Poznaniu, gdzie na miejscu rozmawialiśmy o miksach i aranżu. W domu robiłem bity konkretnie pod wokal Ryśka. W międzyczasie dograłem skrecze do 3 numerów. Ta płyta to jego „muzyczne” dziecko, więc w niektórych utworach trzymałem się jego konkretnych wskazówek.
— Z Peją poznaliśmy się podczas jego koncertu w Elblągu. Miał z nim wtedy wystąpić DJ Decks, ale w ostatniej chwili coś mu wypadło. Na scenie ja go zastąpiłem. Tak zaczęła się moja współpraca z Peją. Pierwszym utworem, który zrobiłem dla Peji i składu Slums Attack, był „Dziś w klubie ” z albumu Slums Attack „Najlepszą obroną jest atak” z 2005 r. Rozmowy o „DDA” rozpoczęły się ok. 3 lata temu. Na projekt miałem już przygotowanych ok. 250 bitów, kompozycji z przestrzeni lat od około 2003 r., kiedy wysłałem Ryśkowi swoje pierwsze kompozycje. Niektóre aranżacje były skończone, niektóre były to tylko próbki. Spotkaliśmy się w studio w Poznaniu, gdzie na miejscu rozmawialiśmy o miksach i aranżu. W domu robiłem bity konkretnie pod wokal Ryśka. W międzyczasie dograłem skrecze do 3 numerów. Ta płyta to jego „muzyczne” dziecko, więc w niektórych utworach trzymałem się jego konkretnych wskazówek.
— Co fajnego muzycznie znajdziemy na płycie DDA?
— Wszystko (śmiech). To płyta typowo-hip hopowa, są tu kawałki klasyczne, imprezowe, uliczne, ale i poetyckie. Myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.
— Wszystko (śmiech). To płyta typowo-hip hopowa, są tu kawałki klasyczne, imprezowe, uliczne, ale i poetyckie. Myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.
— Hip-hop jest zatem różnorodny i otwiera wiele furtek do muzycznej wyobraźni?
— Rapować można wszystko. Proszę zauważyć, że w Ameryce coraz modniejszy staje się tzw. rap chrześcijański. Widziałem nawet księdza, który prowadzi w kościele rapowane rekolekcje. Hip-hop jest słowem, więc raperzy mogą mówić o wszystkim. Bo to jest łatwiejsze: nie każdy umie śpiewać, ale mówić umie już każdy.
— Rapować można wszystko. Proszę zauważyć, że w Ameryce coraz modniejszy staje się tzw. rap chrześcijański. Widziałem nawet księdza, który prowadzi w kościele rapowane rekolekcje. Hip-hop jest słowem, więc raperzy mogą mówić o wszystkim. Bo to jest łatwiejsze: nie każdy umie śpiewać, ale mówić umie już każdy.
— Ale musi też umieć mówić z sensem?
— Bywa, że tak. Ale posłuchajmy amerykańskiego hip-hopu. Często jest to zlepek słów, które ładnie układają się w całość. I ludzie tego słuchają, bo nie każdy szuka w muzyce werbalnego przekazu. Ludzie chcą czasem posłuchać melodyjnych zajawek, albo potańczyć i tu hip-hop też się sprawdza. Popatrzmy także na muzykę masową - dużo jest utworów na zasadzie mantry, z powtarzającym się refrenem, niekoniecznie bogate tekstowo, które świetnie się sprawdzają. Ludzie szaleją za nimi, bo łatwo wpadają w ucho.
— Bywa, że tak. Ale posłuchajmy amerykańskiego hip-hopu. Często jest to zlepek słów, które ładnie układają się w całość. I ludzie tego słuchają, bo nie każdy szuka w muzyce werbalnego przekazu. Ludzie chcą czasem posłuchać melodyjnych zajawek, albo potańczyć i tu hip-hop też się sprawdza. Popatrzmy także na muzykę masową - dużo jest utworów na zasadzie mantry, z powtarzającym się refrenem, niekoniecznie bogate tekstowo, które świetnie się sprawdzają. Ludzie szaleją za nimi, bo łatwo wpadają w ucho.
— Czy śledzi Pan podwórko elbląskich raperów? Widzi tu pan kogoś, kto mógłby się przebić na ogólnopolską scenę hip-hopową?
— Owszem śledzę, jednak nie mam możliwości i czasu sprawdzić wszystkich. Na dzień dzisiejszy jest kilku raperów ze starej jak i z nowej szkoły, którzy mają lub mieliby potencjalnie szanse się przebić na rynku muzycznym. To na pewno Kwas, z którym współpracuję już od wielu wielu lat i z którym zrobiłem już pięć płyt, G1, z którym zrobiłem dwie płyty oraz DJ Luter One, który jest świetnym dj-em, robi świetne mash upy, skrecze i mixtapey. Z młodszej gwardii jest na pewno Flojd/Wiro, którzy z tego co wiem już odnoszą sukcesy w Polsce, Pikers, MVZR, The Jointer, Dobra Bomba, Fasz. W ubiegłym roku zrobiłem konkurs na płytę producencką dla MC. Konkurs polegał na tym, że raperzy mieli nagrać zwrotkę albo cały numer pod jedne z 16 bitów, które dla nich wybrałem oraz przekazać tę zwrotkę na Yuotube. Wygrał CH z Warszawy, ma u mnie bit . Być może znajdzie się na mojej przygotowywanej właśnie płycie producenckiej, jeśli wyrazi chęci. Na razie trochę swojej muzyki przeznaczyłem na licencje dla młodych. To świetne rozwiązanie, bo mogą sobie nagrać kawałek pod taką licencyjną muzykę i spróbować swoich sił na profesjonalnych produkcjach autorskich.
— Owszem śledzę, jednak nie mam możliwości i czasu sprawdzić wszystkich. Na dzień dzisiejszy jest kilku raperów ze starej jak i z nowej szkoły, którzy mają lub mieliby potencjalnie szanse się przebić na rynku muzycznym. To na pewno Kwas, z którym współpracuję już od wielu wielu lat i z którym zrobiłem już pięć płyt, G1, z którym zrobiłem dwie płyty oraz DJ Luter One, który jest świetnym dj-em, robi świetne mash upy, skrecze i mixtapey. Z młodszej gwardii jest na pewno Flojd/Wiro, którzy z tego co wiem już odnoszą sukcesy w Polsce, Pikers, MVZR, The Jointer, Dobra Bomba, Fasz. W ubiegłym roku zrobiłem konkurs na płytę producencką dla MC. Konkurs polegał na tym, że raperzy mieli nagrać zwrotkę albo cały numer pod jedne z 16 bitów, które dla nich wybrałem oraz przekazać tę zwrotkę na Yuotube. Wygrał CH z Warszawy, ma u mnie bit . Być może znajdzie się na mojej przygotowywanej właśnie płycie producenckiej, jeśli wyrazi chęci. Na razie trochę swojej muzyki przeznaczyłem na licencje dla młodych. To świetne rozwiązanie, bo mogą sobie nagrać kawałek pod taką licencyjną muzykę i spróbować swoich sił na profesjonalnych produkcjach autorskich.
— Jakie są Pana dalsze muzyczne plany?
— Kontynuuję produkcję bitów, komponuję muzykę. Mam już gotową drugą część wydanej oficjalnie w 2013 roku płyty DJ ZEL „The Beats” na której znalazło się 16 utworów, a która bardzo fajnie się przyjęła. Pracuję również nad płytą producencką: międzynarodową i polską. Robię również kompozycje dla MC z kraju i z zagranicy. Niedługo ukaże się także płyta śląskiej grupy RECLUZE, na której nagrałem parę bitów. Na pewno zrobię coś jeszcze z Ryszardem. Przymierzam się również do powrotu do wokalu i szukam utalentowanej wokalistki na wspólną płytę.
AS
— Kontynuuję produkcję bitów, komponuję muzykę. Mam już gotową drugą część wydanej oficjalnie w 2013 roku płyty DJ ZEL „The Beats” na której znalazło się 16 utworów, a która bardzo fajnie się przyjęła. Pracuję również nad płytą producencką: międzynarodową i polską. Robię również kompozycje dla MC z kraju i z zagranicy. Niedługo ukaże się także płyta śląskiej grupy RECLUZE, na której nagrałem parę bitów. Na pewno zrobię coś jeszcze z Ryszardem. Przymierzam się również do powrotu do wokalu i szukam utalentowanej wokalistki na wspólną płytę.
AS
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
YO.... #2909765 | 37.47.*.* 21 kwi 2020 14:50
14:49 17
odpowiedz na ten komentarz
fucktycznie #2020109 | 2.111.*.* 2 lip 2016 16:49
jest sie czym chwalc, Z emblonga kolejny pokurcz umyslowy. Oddac tan syf do Gdanska.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
Natka #2020105 | 83.6.*.* 2 lip 2016 16:30
Super koleś, Jak rzuci tego swojego chłopaka ciotę, to oddam mu się cała i oddam mu swoją muszelkę
odpowiedz na ten komentarz
OL #2020075 | 5.172.*.* 2 lip 2016 15:22
Elbląg to taki drugi Sosnowiec! Dotarło?
odpowiedz na ten komentarz
Znajoma #2020064 | 178.235.*.* 2 lip 2016 14:53
A z czego będziesz miał emeryturę?
odpowiedz na ten komentarz