Sto dwadzieścia aparatów burmistrza

Swój pierwszy aparat Andrzej Lemanowicz dostał od taty.

— Zacząłem interesować się aparatami już wtedy, gdy w moim rodzinnym domu pojawił się pierwszy aparat. Pamiętam moment, gdy mój tata go przyniósł. Ten pierwszy aparat to był Druh. Nie był drogi, więc wiele rodzin mogło go kupić. Miałem wtedy 12 lat, i tak to się zaczęło. Jako nastolatek robiłem też zdjęcia, a fotografii uczyłem się uczęszczając na zajęcia w Domu Kultury w Elblągu. Tam zetknąłem się z lepszymi aparatami — wyjaśnia.

Obecnie w kolekcji Andrzeja Lemanowicza znajdują się aparaty, które wyprodukowane zostały w okresie międzywojennym. Są także i takie, które pochodzą z przedziału lat 50.- 90., choć jak zaznacza burmistrz, te ostatnie stanowią mniejszość. Kolekcja aktualnie liczy ponad 120 sztuk.

— Niemal siedemdziesiąt procent z nich działa do dziś. Nie wszystkimi aparatami z kolekcji robiłem zdjęcia. Były takie egzemplarze, które nabywałem tylko kolekcjonersko. Można przy nich spędzać wiele godzin, oglądając, jak są wykonane. Są to w większości aparaty, których dziś się nie produkuje i na rynku pozostaje ich ograniczona ilość — mówi Lemanowicz.— Dużo czasu pochłania ich czyszczenie i dbanie o to, by nie uległy zniszczeniu, ale na tym polega cała przyjemność. Aparaty pochodzą z różnych miejsc Polski i świata. Czasem znajdę jakiś na popularnym portalu aukcyjnym. Zdarza się, że przywożę aparat z odbywających się w różnych zakątkach Polski jarmarkach.
Mateusz Misztal