Jak skutecznie leczyć się ziołami? Radzi zielarz Bronisław Kowzan

2016-08-06 14:00:00(ost. akt: 2016-08-05 16:41:09)
Bronisław Kowzan

Bronisław Kowzan

Autor zdjęcia: Michał Kalbarczyk

Z Bronisławem Kowzanem, zielarzem-amatorem rozmawiamy o leczniczym zastosowaniu zestawów i mikstur z ziół.
—Jak to się stało, że zainteresował się Pan ziołolecznictwem i ziołami?
— Pamiętam, że gdy byłem jeszcze dzieckiem zioła od zawsze gościły w naszym domu. Mam siedmioro rodzeństwa: gdy się przeziębiliśmy mama parzyła wielki kocioł pełen malin i takim wywarem nas leczyła. W 1964 roku, po konflikcie kubańskim, w wojsku zaczęły powstawać Bataliony Medyczne. Zostałem powołany, dostałem się do Szkoły Podoficerskiej i po skończeniu nauki zostałem przydzielony do Plutonu Chirurgicznego na blok operacyjny. Tam zauważyłem, że powoli wychodzi ze mnie taki swoisty felczer (śmiech). W kolejnych latach pracy poszerzałem swoją wiedzę medyczną. Przełom nastąpił jednak w latach 80., kiedy zachorowałem na serce. Dwa lata leczenia nie przyniosło efektu. I wtedy żona wysłała moje zdjęcie do znanego w całej Polsce zielarza, ojca Andrzeja Klimuszki.

— Ojciec Klimuszko miał jasnowidzenia: czuł także dobrą energię ziół i wiedział, które z nich jest w stanie pomóc na daną dolegliwość
— Nie zawaham się powiedzieć, że dzięki niemu odzyskałem zdrowie. Ojciec Klimuszko przysłał mi receptę na dwa zestawy ziół, napisaną po łacinie. Żmudnie zacząłem ją rozszyfrowywać. Okazało się, że jeden zestaw zestaw ziół pomagał na układ trawienny i zawierał m.in. dziurawiec, a drugi był na układ krążenia. I to idzie w parze, bo żeby wyleczyć serce trzeba poprawić pracę wątroby a żeby np. wyleczyć reumatyzm, trzeba poprawić pracę nerek. Zestawy ziół to właśnie złoty klucz do wyleczenia chorób. Po pół roku stosowania mikstury o. Klimuszki problemy z sercem się skończyły. A ja na dobre „wciągnąłem się” w zioła.

— Samodzielnie wykonuje pan zestawy ziół i mikstury?
— Od wielu lat nie chodzę do aptek i nie kupuję gotowych leków. Leczę się sam i z ziół przygotowuję gotowe mikstury, raczej do zażywania w formie sproszkowanej niż do picia. Przez lata nabyłem fachowej wiedzy na temat komponowania ziół, ale zawsze nowe pomysły z ziołami w roli głównej warto skonsultować z lekarzem. Bo trzeba wiedzieć, że zioła pomagają, ale i szkodzą. I tak np. dziurawiec, jaskółcze ziele czy piołun podnoszą ciśnienie krwi, muszą więc na niego uważać tzw. ciśnieniowcy. Zaś melisa zwęża mięśnie przełyku, nie jest więc polecana osobom, które cierpią na refluks.

— Są jakieś mieszanki ziół, które szczególnie pan lubi?
— Ostatnio przez pół roku robiłem miksturę z jajek, terpentyny i mułu jabłkowego, który świetnie leczy ostrogi piętowe. Zrobiona przeze mnie maść z nagietka czy z żywokostu na bazie smalcu bądź oliwy z oliwek świetnie poradziła sobie z bólami reumatoidalnymi, zapalnymi i dobrze rozgrzała stawy. Zauważyłem ciekawą rzecz: dla danego terenu kształtują się także choroby. Nasze Żuławy ze swoją depresją i wilgocią niestety sprzyjają reumatyzmowi.

— Warto zbierać zioła samemu, czy lepiej jest postawić na gotowe mieszanki?
— Z przykrością obserwuję, że nasze środowisko naturalne jest coraz bardziej zanieczyszczone. Ostatnio sam tego doświadczyłem zbierając na polach ziele przytuli. Okazało się, że dzień wcześniej rolnicy dokonali tu randapowania, by przyspieszyć wegetację groszku. Szkodliwe substancje na pewno dotknęły i ziele przytuli. Dlatego zbierajmy raczej te zioła, które rosną na otwartych, rozległych, dzikich łąkach, z dala od pól uprawnych i dróg. Warto korzystać z gotowych zestawów dostępnych w aptece lub w sklepach zielarskich. Z mojego punktu widzenia chorobę trzeba rozpoznać i zacząć też leczyć od środka i ustawić organizm na odpowiedni kierunek. Każde zioło ma mnóstwo różnych składników: aminokwasy, sole mineralne, olejki eteryczne czy kwasy tłuszczowe i tak naprawdę każde z nich w jakimś stopniu będzie regenerowało nasze zdrowie.

— Czy jest zioło o szczególnym dla pana znaczeniu, które na stałe zagościło w pana apteczce?
— To zdecydowanie sok z brzozy i liście tego drzewa. Łagodzą one bóle reumatyczne i objawy choroby wrzodowej. Świeży sok z pnia brzozy, a także z jej młodych liści i pączków jest skarbnicą witamin i minerałów. Wiosną każdego roku ściągam umiejętnie sok z brzozy, za każdym razem z innej. To ważne, bo chodzi o to, by nie uszkodzić drzewa. Ojciec Klimuszko pisał, by szanować naturę, bo ona nas żywi, koi i raduje. Dzięki leczniczym właściwościom ziół i ja podpisuję się pod tą tezą.
Aleksandra Szymańska

Źródło: Dziennik Elbląski