Idą z Krynicy Morskiej do Braniewa, by dawać nadzieję chorym

2016-08-24 10:47:17(ost. akt: 2016-08-24 13:52:25)

Autor zdjęcia: Aleksandra Szymańska

Nawet w sztormie, burzy, deszczu, przeszywającym zimnie, zmęczeniu ogarniającym całe ciało, tak samo podczas najgorszej chemioterapii chory nie może odpuścić. Uczestniczki Ogólnopolskiej akcji OnkoRejs granicami Polski są przykładem na to, że nawet w najgorszych chwilach zwątpienia trzeba iść dalej.
OnkoRejs powstał po to, by dawać nadzieję wszystkim tym, którzy są chorzy. Aby pokazać, że rak to nie wyrok i każdy z nas powinien marzyć i spełniać te marzenia. Wcześniej odbyły się trzy OnkoRejsy po Morzu Bałtyckim. Ostatni w maju tego roku na żaglowcu Zawisza Czarny.

OnkoRejs granicami Polski powstał z myślą o tych osobach, które mają obawy przed wodą i chcą pieszo pokonać wyznaczony odcinek trasy pokazując tym samym, że choroba nie musi izolować i prowadzić do samotności. W ten sposób, w niedzielę (21 sierpnia) 34 grupy w ciągu 7 dni rozpoczęły pieszą wędrówkę 100-kilometrowymi odcinkami, co pozwoli na okrążenie całej Polski. Jedna z tras wiedzie z Krynicy Morskiej do Braniewa, malowniczą trasą nadmorską, przez urokliwe Żuławy.

Uczestniczki tego marszu dziennie pokonują około 20 km trasy. We wtorek wieczorem dotarły do Elbląga, skąd w środę wyruszyły dalej w kierunku Braniewa. Koordynatorka tej trasy Monika Puchowska siedem lat temu zachorowała na raka piersi. W kwietniu 2015 r. dostała od lekarza glejt „Jesteś zdrowa. Idź i żyj”. Pół roku po zakończeniu leczenia okazało się, że choroba wróciła. W listopadzie przeszła operację i radioterapię. Teraz jest w trakcie leczenia. Jak mówi, stoczyła ogromną walkę o życie i teraz wierzy, że już ze wszystkim sobie poradzi.

Na trasie OnkoRejsu nieoceniona jest także pomoc osób wspierających - tych, którzy poradzili sobie ze swoją chorobą.
— Takie poczucie niezłomności i wsparcie jest tu bardzo potrzebne — mówi elblążanka, Bożena Bilewicz. — Dzięki niemu chorzy łatwiej radzą sobie z przeciwnościami losu. Zmagałam się z rakiem piersi. Po długiej walce odzyskałam zdrowie i moim zadaniem jest mówić o tym, że choroba nie jest naszym własnym więzieniem, a wraz z nią nie kończy się nasz świat. Przeszłam z naszą grupą pierwszy odcinek z Krynicy Morskiej do Kątów Rybackich. Razem 20 km. I jestem z siebie dumna, bo to kolejna bariera, którą pokonałam.
as