Chodzi z krzyżem na plecach przez Polskę i przestrzega przed grzechem
2016-09-25 09:31:33(ost. akt: 2016-09-25 12:58:00)
Pan Mieczysław pochodzi spod Elbląga, ma 66 lat, wcześniej był rolnikiem. Dzisiaj jest ewangelizatorem. Misja? Można tak powiedzieć. Mówi, że wędruje z krzyżem na plecach od 20 lat. Zwiedził z nim kawałek świata. My spotkaliśmy go w Mławie.
Samotny wędrowiec szedł dziarsko przed siebie. Na nikogo nie zwracał uwagi. W przeciwieństwie do pieszych, którzy z wrażenia zatrzymywali się na chodniku. Ubrany w lniany, pokutny wór, na plecach miał drewniany krzyż, za pasem różaniec. Nie można przejść obok niego obojętnie. Spotkaliśmy go na jednej z mławskich ulic.
— Ksiądz Robak — skomentował jeden z przechodniów.
Rzeczywiście, wędrowiec wyglądał jak postać z odległych czasów, z czasów średniowiecznych, jak jeden z pustelników–pokutników, który życie spędził w skalnej grocie.
— Ksiądz Robak — skomentował jeden z przechodniów.
Rzeczywiście, wędrowiec wyglądał jak postać z odległych czasów, z czasów średniowiecznych, jak jeden z pustelników–pokutników, który życie spędził w skalnej grocie.
Okazuje się, że nie tylko my zaczepiliśmy tajemniczego wędrowca.
— Często zdarza się, że zatrzymują mnie reporterzy — mówi.
— A inni ludzie, przechodnie?
— O tak, stają, zagadują. Czasem wynikają z tego ciekawe rozmowy — słyszymy w odpowiedzi.
— Często zdarza się, że zatrzymują mnie reporterzy — mówi.
— A inni ludzie, przechodnie?
— O tak, stają, zagadują. Czasem wynikają z tego ciekawe rozmowy — słyszymy w odpowiedzi.
Sprawdzamy. Faktycznie, w maju tego roku o tajemniczym pątniku z krzyżem na plecach pisze Radio Eska. Był widziany w Katowicach, Zabrzu, Gliwicach. Jeszcze dużo wcześniej, lokalny serwis internetowy z woj. podlaskiego. Był widziany w Białymstoku, Sokółce. Kim jest? To pan Mieczysław. Mówi, że pochodzi spod Elbląga, ma 66 lat, był rolnikiem. Uprawiał ziemię. Dziś jest ewangelizatorem. Misja? Można tak powiedzieć. Od 20 lat wędruje z krzyżem na plecach. Zwiedził z nim kawałek świata.
— Najdalej byłem w Paryżu — twierdzi.
— Najdalej byłem w Paryżu — twierdzi.
Krzepy mu nie brakuje, w młodości uprawiał sporty wyczynowe. Po co tak chodzi?
— Nawróciłam się. Chcę ludziom przybliżyć Jezusa, chcę im przekazać, żeby strzegli się grzechu, że człowiek, który przesiąknie grzechem jest stracony, ale może się zawsze od niego uwolnić — odpowiada.
Jak dodaje, ta historia ma wymiar osobisty. — Piłem, żyłem w grzechu. Było źle. Wtedy przyszedł do mnie Pan Jezus i zrozumiałem, że tak dalej być nie może. Bóg mnie uzdrowił i poczułem się zobowiązany, by głosić ludziom Jego imię — dodaje.
— Nawróciłam się. Chcę ludziom przybliżyć Jezusa, chcę im przekazać, żeby strzegli się grzechu, że człowiek, który przesiąknie grzechem jest stracony, ale może się zawsze od niego uwolnić — odpowiada.
Jak dodaje, ta historia ma wymiar osobisty. — Piłem, żyłem w grzechu. Było źle. Wtedy przyszedł do mnie Pan Jezus i zrozumiałem, że tak dalej być nie może. Bóg mnie uzdrowił i poczułem się zobowiązany, by głosić ludziom Jego imię — dodaje.
Ludzie różnie bratają się z Bogiem. Pan Mieczysław wybrał wędrówkę. Na ciało przywdział worek pokutny, głowę schronił pod kapturem. Do ręki wziął różaniec, a na plecy drewniany krzyż z Jezusem. I ruszył w Polskę, w świat.
Był już za granicą, ale najczęściej wędruje po kraju. Wybiera trasy, na których jeszcze nie był. Rusza w kilkunastodniową włóczęgę, trochę na chybił trafił. My spotkaliśmy go w drodze do Ciechanowa. Gdzie śpi? — A różnie: w parkach, w lesie, na przystankach, czasem ktoś mnie przenocuje gościnnie — mówi. Nosi mały plecak, a w nim wszystko, co potrzebne do przetrwania.
— Tu mam cały nocleg ze sobą — śmieje się. — Śpiwór, bieliznę, folię przeciwdeszczową. Najważniejsze są jednak pisma ewangelizacyjne.
Ma tego sporo. Jak nawraca ludzi? — Nikogo nie zaczepiam, ludzie sami mnie zatrzymują. Pytają o różne sprawy. Staram się im mówić o wierze, o Bogu, niektórzy bardzo się otwierają — wspomina.
Był już za granicą, ale najczęściej wędruje po kraju. Wybiera trasy, na których jeszcze nie był. Rusza w kilkunastodniową włóczęgę, trochę na chybił trafił. My spotkaliśmy go w drodze do Ciechanowa. Gdzie śpi? — A różnie: w parkach, w lesie, na przystankach, czasem ktoś mnie przenocuje gościnnie — mówi. Nosi mały plecak, a w nim wszystko, co potrzebne do przetrwania.
— Tu mam cały nocleg ze sobą — śmieje się. — Śpiwór, bieliznę, folię przeciwdeszczową. Najważniejsze są jednak pisma ewangelizacyjne.
Ma tego sporo. Jak nawraca ludzi? — Nikogo nie zaczepiam, ludzie sami mnie zatrzymują. Pytają o różne sprawy. Staram się im mówić o wierze, o Bogu, niektórzy bardzo się otwierają — wspomina.
Na drodze spotkał tysiące osób. Historii tyle, że można by książkę napisać. — Jezus daje mi znaki. Czasem w drodze dzieją się cuda, to daje mi wiarę w sens tej pielgrzymki — dodaje.
Spotyka przyjaciół krzyża, ale są też i jego wrogowie, którzy krzyczą „do tartaku idziesz z tym drzewem?” — I takich trzeba wysłuchać — podsumowuje z uśmiechem pan Mieczysław.
Wędrówki finansuje sam – ze swojej emerytury. Czasem dostaje od ludzi drobne datki. Korzysta z ludzkiej gościnności. Wielu osobom daje nadzieję. Powtarza: „moje ciało jest niczym, a ja tylko imieniem - bez Boga nie byłoby mnie, to niesamowite, jak wypełnia moje ciało energią i pozwala mu żyć”.
Na pożegnanie z nami nie prosi o wiele, tylko modlitwę. — Odmówcie za mnie „Zdrowaś Maryjo”, a ja już będę szczęśliwy. Odwdzięczę się tym samym — kończy.
Katarzyna Wasiłowska
Kurier Mławski
Spotyka przyjaciół krzyża, ale są też i jego wrogowie, którzy krzyczą „do tartaku idziesz z tym drzewem?” — I takich trzeba wysłuchać — podsumowuje z uśmiechem pan Mieczysław.
Wędrówki finansuje sam – ze swojej emerytury. Czasem dostaje od ludzi drobne datki. Korzysta z ludzkiej gościnności. Wielu osobom daje nadzieję. Powtarza: „moje ciało jest niczym, a ja tylko imieniem - bez Boga nie byłoby mnie, to niesamowite, jak wypełnia moje ciało energią i pozwala mu żyć”.
Na pożegnanie z nami nie prosi o wiele, tylko modlitwę. — Odmówcie za mnie „Zdrowaś Maryjo”, a ja już będę szczęśliwy. Odwdzięczę się tym samym — kończy.
Katarzyna Wasiłowska
Kurier Mławski
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (29) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Mir #2234720 | 88.199.*.* 29 kwi 2017 23:19
Jezus jest drogą, prawdą i życiem. Kto za Jezusem idzie, ten nigdy nie zginie. Chwała niech będzie Bogu Najwyższemu Teraz i na wieki wieków. Amen
Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz
/ #2085397 | 46.113.*.* 10 paź 2016 22:40
Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. wg mnie nawiedzony,dla innych "bóstwo"ale może gość z pasja ,ale chyba jakiś niepelnosprytny unmyslowo,bo kto mormalny lzi po kraju i nosi krzyz i opowiada bzdety ?! nawet ksieza nie robia tego sprawy religii i wiary załatwiamy w sposób stosowny i z godna powaga ,a nie lazenie w szmatach i marudzenie cos pod nosem
młodzi i starsi #2084429 | 83.6.*.* 10 paź 2016 05:52
Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. Obłąkany Polak katolik , to są skutki obłudy kościoła katolickiego i jego cwanych kapłanów . Ciemnota i głupota zalewa nasz biedny KRAJ , nic dobrego z tego nie wyniknie . Tragedią jest obraz tego człowieka .
Obywatel #2084396 | 77.112.*.* 9 paź 2016 23:36
Do wszystkich hejterów i negatów tego Pana-po śmierci nie rozliczą Was z bogactwa, ale z tego, ile dobrego robicie. Bogactwa nie zabierzecie. A podłe uczynki też pójdą za wami...
Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz
Dżoanna Kupa #2075580 | 37.248.*.* 28 wrz 2016 23:42
Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. co i jak długo trzeba pić aby tak łeb zorało??