Gdy nie ma grochówki i disco polo, to na imprezę nie idziemy?

2016-10-21 14:13:55(ost. akt: 2016-10-21 21:41:21)

Autor zdjęcia: Michał Kalbarczyk

Dlaczego nie chodzimy na wydarzenia kulturalne? Nad tym zastanawiali się między innymi uczestnicy V Elbląskiego Forum Kulturoznawczego. Czy, gdy nie ma darmowej grochówki i nie słychać disco-polo, to impreza nie ma szans na powodzenie?
Elbląskie Forum Kulturoznawcze w Bibliotece Elbląskiej odbyło się po raz piąty. Przez dwa dni, w czwartek i piątek, dyskutowano pod hasłem „Festiwale i iwenty: funkcje, sensy i bezsensy multiwydarzenia kulturalnego”.

Do wygłoszenia referatów zaproszeni zostali wykładowcy m.in. z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytetu Gdańskiego, Uniwersytetu Warszawskiego. Dwudniowa konferencja poświęcona była analizie zjawiska, jakim są masowe wydarzenia kulturalne o charakterze popularnym: festiwale, dni i święta miast itp.



Czy w kulturze dzieje się źle? Profesor Cezary Obracht-Prondzyński, socjolog, antropolog i historyk, nie udzielił uczestnikom drugiego dnia V Elbląskiego Forum Kulturoznawczego jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.

— To zależy, gdzie oko i ucho przyłożyć. Jedno oko się cieszy, bo przecież mamy ogromną ilość festynów, festiwali, eventów, projektów, ale drugie oko będzie płakało, gdy „zobaczy” tych, których na tych wydarzeniach nie zobaczy. Więc rodzi się pytanie, co ci ludzie robią, kiedy ich nie ma na wydarzeniu, a przede wszystkim, dlaczego ich nie ma? — mówi prof. Obracht-Prondzyński.


Z prowadzonych przez niego badań wynika, że te osoby uczestniczą w kulturze „na własną rękę”.

— Robią to indywidualnie, czyli po swojemu, tak jak chcą — mówi socjolog. — Jak skusić ich, by przyszli na imprezę? Złotej recepty na udane wydarzenie nie ma. Sukces to składowa wielu czynników. Co więcej, czasem do końca nie wiadomo, dlaczego jedno wydarzenie cieszy się powodzeniem, a drugie nie. A do tego bywa tak, że w jednym roku cieszy się ono powodzeniem, a w drugim już niekoniecznie.


Niska frekwencja na wydarzeniach, zdaniem profesora Cezarego Obracht-Prondzyńskiego, wynika po części z bardzo dużego wyboru, który mamy. 

— Imprez jest tak wiele, że jak nie pójdziemy na tą, to na inną, zgodnie z powiedzeniem „chorąży zawsze zdąży”. Dlaczego gdańszczanie nie chodzą nad morze? Bo ono jest. I tu działa podobna zasada. A z drugiej strony, coraz trudniej nam wybrać i się zniechęcamy, podobnie jak osioł, któremu dano w żłobie siano i owies, i nie może się zdecydować ani na jedno, ani na drugie — mówi socjolog. 


Czasem nie idziemy, bo eventy nas po prostu nudzą. 

— Po co iść na 25. odsłonę dni miasta, a każda kolejna przypomina poprzednią? By mieć widza w kulturze potrzebna jest odwaga. Trzeba ludzi pobudzać, otwierać im nowe furtki. Nie bójmy się, że na imprezę nie przyjdzie nikt i dostaniemy „zjebki” od burmistrza, a na dodatek nie da nam pieniędzy na kolejne wydarzenie. Inspirujmy ludzi. Dobrych przepisów na imprezę nie ma. Czasem słyszę od organizatorów: stary, jak nie masz grochówki i disco polo, to nikt nie przyjdzie. Jednak, gdy zrobimy festiwal filmów zamiast grochówki, to okazuje się, że jest masa ludzi, którzy mówią: tego potrzebowaliśmy, nareszcie coś innego — mówi profesor. 


Socjolog podkreślał, że działalność kulturalna, to sfera ryzyka.
— Może być frustrująca, ale i fascynująca, bo kreujemy coś zupełnie nowego. Nie należy rezygnować. Zawsze warto jest zrobić coś dla siebie i innych. Niepowodzenia nie są przeszkodą, czasami frustrują, ale i mobilizują i jednocześnie uczą. Każde wydarzenie, niezależnie od tego, czy się uda czy nie uda jest doświadczeniem, po którym możemy coś zrobić lepiej. Kultura istnieje niemal wyłącznie dzięki ludziom, którym się chce, którzy chcą poświęcić swój czas, aby zrobić coś dla innych. Kultura jest relacyjna, bo nawet artysta, który siedzi sam w domu, w ostateczności robi sztukę dla kogoś, kto miałby ją obejrzeć, nią się zachwycić, nad nią pomyśleć. Nawet jeśli na imprezę przyjdzie jedna osoba, warto było ją zrobić — mówi prof. Cezarego Obracht-Prondzyńskiego.

daw
Dziennik Elbląski był patronem medialnym wydarzenia.

Źródło: Dziennik Elbląski