Gockie kobiety nie chodziły w łachmanach [zdjęcia z wystawy]
2016-10-22 08:00:00(ost. akt: 2016-10-22 12:00:47)
Z terenu Elbląga znamy przynajmniej dwa cmentarzyska gockie. Skoro istniały, to w Elblągu musiała też być gocka osada. Pewnie jakieś odpowiedzi mogłyby przynieść badania przeprowadzone na dawnym poligonie.
Z dziesiątek tysięcy obiektów, które zostały odnalezione na dawnych cmentarzyskach w Weklicach, archeolodzy wybrali te najciekawsze - w tym wcześniej niepokazywane - aby zaprezentować całą wspaniałość Gotów, czyli pradawnych mieszkańców naszych terenów. O bogatej kulturze tego ludu rozmawiamy z Grzegorzem Stasiełowiczem z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu.
— Co można powiedzieć o Gotach patrząc na ślady, które po nich pozostały? Czy byli to bardziej kupcy, rolnicy, a może rzemieślnicy?
— Myślę, że na pewno zajmowali się wszystkim po trochu. Niestety, nie przebadano zbyt wielu osad gockich, ale mamy pewien wgląd w obraz ich gospodarki poprzez odkrycia na cmentarzyskach. Patrząc na łodziowe pochówki w Weklicach można by stwierdzić, że Goci na pewno potrafili budować łodzie. Generalnie praca w drewnie nie była im obca. Jednak to, co najbardziej wyróżnia Gotów, to wręcz mistrzostwo jeśli chodzi o złotnictwo i metalurgię, głównie metali szlachetnych. Pomysły, które mieli na tworzenie ozdób: broszy czy zapinek, umiejętność ich ozdabiania i precyzja wykonania wskazuje na to, że technologię obróbki metali opanowali na najwyższym poziomie, dzisiaj praktycznie niedościgłym. Niektóre łączenia metali mogły się wydać kuriozalne. Jednym z takich przedmiotów jest zapinka żelazna, która została obłożona srebrną folią i dodatkowo złotymi aplikacjami. Skąd taki pomysł? Trzeba zaznaczyć, że ze względu na istnienie jakiegoś tabu, wyroby z żelaza bardzo rzadko spotyka się w gockich pochówkach, najczęściej są to sprzączki do pasa. W Weklicach odkryto także naczynia toczone na kole, które powstały w miejscowym warsztacie. A chcę tylko przypomnieć, że ten sposób wytwarzania naczyń glinianych zanikł na wiele setek lat i pojawił się kolejny raz dopiero we wczesnym średniowieczu.
— Czy można powiedzieć, że gockie pochówki są dla tego ludu bardzo charakterystyczne i w jakiś sposób je wyróżniają?
— Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Każda społeczność ma bowiem inne podejście do tego rodzaju rytuałów, inaczej się to ujawnia. Trzeba jednak podkreślić, że cmentarzysko w Weklicach jest miejscem wyjątkowym, bo tutaj odkryto kilkanaście pochówków łodziowych. Najbliższe nam analogie pochodzą z Bornholmu i to wskazuje, że pomiędzy jedną i drugą społecznością istniały bardzo bliskie kontakty.
— A to prowadzi nas do kolejnej kwestii skąd na terenach Pomorza Środkowego i Wysoczyzny Elbląskiej znaleźli się Goci.
— Archeolodzy nie mają cienia wątpliwości, że przybyli do nas ze Skandynawii, z terenów dzisiejszej południowej Szwecji, najprawdopodobniej już w latach 20. I w n.e. Nieco później, za Gotami, przybyli na te tereny Gepidowie i osiedlili się na Wysoczyźnie Elbląskiej. Wspólnie tworzyli tzw. kulturę wielbarską. Potem te ludy, od początku III w. n.e., zaczęły migrować na południe. Śladem tych wędrówek są coraz bardziej opustoszałe cmentarzyska. Po Gotach i Gepidach został tutaj zlepek ludów, który nazywany jest Widiwariami. Ci ostatni, w V/VI wieku, zostają wchłonięci przez Prusów.
— Po kilku miesiącach przerwy do elbląskiego muzeum wraca jedna ze stałych wystaw archeologicznych. „Goci. Znad Bałtyku do Rzymu” przeniesie nas do czasów Imperium Rzymskiego i Gotów - ludu, który dobrze wiedział jak wykorzystać Szlak Bursztynowy. Jakie nowości tu zobaczymy?
— Na pewno będzie to wystawa o wiele bardziej bogata scenograficznie od poprzedniej. Zgodnie z jej tytułem „Znad Bałtyku do Rzymu” jej osią będzie droga wielbarska, która stanowi materialny fragment szlaku bursztynowego. Znajdą się na niej odkryte ponad 100 lat temu pomosty bągardzkie, które w czasach szlaku bursztynowego umożliwiały pokonanie rzeki Dzierzgoń. Do ich odtworzenia użyliśmy m.in. oryginalnych belek, które zostały wydobyte w trakcie działań archeologicznych w latach 90. XX wieku. Ich wyższe warstwy dobudowaliśmy sami. Nasza droga będzie się kończyła słupem milowym, tuż przed wjazdem do Rzymu. W centralnej części wystawy znajdziemy także rekonstrukcję wozu taborowego, podobnego do tych, jakimi wędrowało się na szlaku. Obejrzymy również wnętrze gockiej chaty, a w niej przedmioty codziennego użytku jak szpile, przęśliki czy pasy, bez których strój nie istniał. Przy pasie nosiło się np. sakiewkę, nożyki czy klucze. Zabytki w większości pochodzą z cmentarzyska gockiego w Weklicach, badanego przez dr Magdalenę Natuniewicz-Sekułę z Instytutu Archeologii i Etnografii PAN w Warszawie. To badanie takich stanowisk daje nam, na razie, najwięcej informacji o Gotach.
— Goci żyli na szlaku bursztynowym, więc pewnie handlowali tym kruszcem?
— Tak i co ciekawe świetnie poznali jego właściwości, np. poprzez podgrzewanie uzyskiwali odpowiednią barwę i spoistość. Znakomicie opanowali również tokarkę, która pozwalała im toczyć przepiękne paciory. Tym kruszcem handlowali, otrzymując za niego importowane, rzymskie naczynia czy monety, które potem przetapiali i wyrabiali kolejne ozdoby.
— Była to więc kultura bogata
— Bardzo. Goci największe korzyści czerpali oczywiście z handlu bursztynem. Jak już wspominałem, mieli wysoko wykwalifikowanych rzemieślników. A na podstawie zachowanych fragmentów tkanin możemy stwierdzić, że gockie kobiety nie chodziły w „burych łachmanach”. Na pewno zajmowali się orką, hodowali bydło. Muszę podkreślić, że bardzo potrzebowalibyśmy przebadać w całości chociaż jedną osadę. Dzięki będziemy w stanie odpowiedzieć na wiele pytań. Pozostałości, np. w postaci kości, po specjalistycznych badaniach mogłyby wskazać, co Goci jedli. Jaką zwierzynę hodowali: krowy, świnie?
— Czy oprócz Weklic są na naszych terenach jeszcze inne stanowiska gockie, które mogłyby nam powiedzieć coś więcej o tym ludzie?
— Cały skraj Wysoczyzny Elbląskiej, począwszy od brzegu jeziora Druzno, był naturalnym miejscem, gdzie osadnictwo funkcjonowało od dawien dawna. Z terenu Elbląga znamy przynajmniej dwa cmentarzyska gockie. Zostały one zbadane przez niemieckich archeologów w połowie XIX i w latach 30. XX wieku. Niewielka część zabytków przetrwała II wojnę światową i znajduje się w naszym muzeum. Skoro istniały cmentarzyska, to na terenie dzisiejszego Elbląga istniała też gocka osada. Pewnie jakieś odpowiedzi mogłyby przynieść badania przeprowadzone na dawnym poligonie.
— Archeolodzy ciągle natrafiają w ziemi na ślady po Gotach. Jest jeszcze coś, co może państwa zaskoczyć?
— Każdy, kto prowadzi takie badania, liczy się z tym, że znajdzie coś wyjątkowego. Zawsze może się zdarzyć, że trafimy na tak zwany książęcy pochówek gocki, gdzie do grobu składano tzw. arystokrację i gdzie wszystko będzie zachowane w bardzo dobrym stanie. Ale w tej pracy może nas wiele zaskoczyć. Bo kopiemy i znajdujemy np. zapinkę, która może być tylko następnym elementem w statystyce. Ale zaraz za nią może pojawić się naczynie z brązu czy wiadro z cisu z okuciem z blachy. I to jest powód tego, że w takie miejsca będziemy wracać. Bo zawsze jest jeszcze coś do odkrycia.
Aleksandra Szymańska
Aleksandra Szymańska
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez