Ania walczy z rakiem. Pomóc może każdy z nas

2017-01-28 14:00:00(ost. akt: 2017-01-27 10:41:40)
Anna i Rafał Konefał

Anna i Rafał Konefał

Autor zdjęcia: arch. prywatne

Już raz, dwa lata temu, pokonała chorobę. Niestety, w jej życie wtargnęła ponownie. Anna Konefał jest młodą kobietą, żoną i matką dwójki wspaniałych chłopaków. W walce z rakiem wspiera ją mąż, który o chorobie Ani opowiada na blogu.
Choroba wkroczyła w życie Ani i Rafała Konefałów w 2014 r. Elblążanka była wtedy w ciąży z drugim synkiem. Po narodzinach Ignasia na młodych ludzi spadł cios – u Ani wykryto raka sutka. Guz okazał się być niezwykle złośliwym nowotworem, potrójnie ujemnym, wielkim i bardzo złośliwym. Rozpoczęła się wielomiesięczna terapia, z której młoda kobieta ostatecznie wyszła zwycięsko.

Czas mijał, synowie: dziś 8-letni Wiktor i 3-letni Ignaś świetnie się rozwijali, a Rafał i Ania uwierzyli, że udało się im pokonać chorobę.
— Aż przyszedł ten czarny, straszny i jakże wlokący się tydzień, poprzedni tydzień. W jednym z badań okazało się, że choroba wróciła. W płucach, mózgu i na pośladku u Ani znaleziony zmiany ogniskowe. Po otrząśnięciu się z pierwszego szoku szybko zaczęliśmy działać. Jesteśmy pod opieką wybitnej lekarki, która wskazała, że absolutnie najważniejsza będzie teraz dwutygodniowa radioterapia i naświetlanie głowy Ani, którą rozpoczęła już w poniedziałek pod okiem lekarzy z Elbląga — opowiada Rafał.

Przypadek medyczny Ani jest trudny, bo skład, budowa i metabolizm ognisk nowotworowych wykrytych teraz w organizmie elblążanki jest taki sam. To nie jest pomyślna wiadomość.
— Guzy są potrójnie ujemne, nie mają różnych receptorów przez co mogą się trudniej poddawać leczeniu. Poza tym Ania ma stwierdzoną mutację genu BRCA1 (odpowiedzialny m.in. za zachorowania na raka piersi – red.), co tutaj może być dodatkową przeszkodą — dodaje Rafał.

O zmaganiach Ani i Rafała w trakcie pierwszej choroby wiedzieli tylko tylko rodzina i najbliżsi przyjaciele. Dziś Rafał i Ania chcą o tym mówić głośno. Pomaga im w tym blog „Mimo wszystko”, który Rafał prowadzi na Facebooku. To tu, krok po kroku, dzień po dniu, opowiada o chorobie swojej żony. - z perspektywy męża i ojca. W tej chwili blog śledzi już ponad 1200 osób. Trudno tu jednak szukać wpisów pomstujących na los i stawiających – nawet między wierszami – pytanie „dlaczego my?”.

Wręcz przeciwnie – z każdej linijki bije wielka wiara w to, że i tym razem chorobę Ani uda się im wspólnie pokonać. I ogromna życzliwość do świata i ludzi.
— To pozytywne nastawienie, uśmiech i życzliwość w części pochodzi ze światopoglądu, z zaufania do lekarzy oraz z siły i wiary samej Ani. Czeka na nas także dwójka wspaniałych dzieciaków, która nas ciągnie w dobrym kierunku. Każdego dnia staram się czytać Ani posty i komentarze, bo ona sama często nie ma na to siły. Po naświetlaniu ma bóle głowy i oczu. A to niezwykle budujące, gdy czytamy, że potrafimy innym naładować pozytywnie akumulatory — dodaje Rafał.
Po naświetlaniach głowy Ania trafi do Gdańska, gdzie zostanie m.in. poddana badaniom nad nowoczesnym lekiem – Talazoparipem, który może pomóc w walce z nowotworem.

Anię i Rafała czekają teraz trudne chwile, w których jednak może ich wesprzeć każdy z nas. 4 lutego (sobota), w godz. od 9 do 15, w hali MOS przy ulicy Kościuszki odbędzie się turniej piłkarski organizowany przez Akademię Piłkarską Piekarczyk i Szkołę Podstawową nr 21, który zostanie połączony z licytacją i loterią przedmiotów. Cały dochód z licytacji zostanie przeznaczony na wsparcie leczenia Ani.

Będzie można wylicytować m.in. piłkę z podpisem Kuby Błaszczykowskiego podarowana przez PGE Narodowy czy koszulkę z podpisami piłkarzy Legii Warszawa przekazaną przez fundację Legii. Odbędzie się także loteria przedmiotów, a za każdą cegiełkę będzie można otrzymać m.in. karnety na wizytę u fryzjera, kosmetyczki czy wejście na siłownię.

W trakcie turnieju nie zabraknie i czegoś dla rozkoszy podniebienia: ciast, słodkich wypieków, kawy i herbaty. Wydarzenie jest otwarte dla wszystkich.
— Przed nami długa droga do wyzdrowienia Ani. Ale mogę zapewnić wszystkich: damy radę. Potrzebujemy tylko życzliwości innych. I siły. By mieć u stóp cały świat, potrzeba dużo sił. I wiary. Nam nie może jej zabraknąć. I nie zabraknie. Bo u nas jeszcze będzie spokojnie, jeszcze będzie czysto i pięknie jak kiedyś — kończy Rafał.
AS

Źródło: Dziennik Elbląski