40 km wędrówki tylko z własnymi myślami... To była Ekstremalna Droga Krzyżowa [zdjęcia]

2017-04-08 09:49:12(ost. akt: 2017-04-08 10:02:28)

Autor zdjęcia: Michał Kalbarczyk

Około 500 wiernych postanowiło przemierzyło szlak trzeciej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Musieli walczyć nie tylko ze swoimi słabościami, ale także z trudną trasą.

Do tej pory z Elbląga wiodły dwie trasy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.
— Czerwona prowadziła wiernych do Fromborka, a Zielona do Zielonki Pasłęckiej. Niemal w ostatniej chwili powstała także trasa czarna. Wynosi 40,6 km i wiedzie do Tolkmicka, a wymyśliła ją działająca w Elblągu Wspólnota Mężczyźni Boga. Chcieli oni przejść trasę bardziej ekstremalną niż te funkcjonujące w poprzednich latach — opowiada Katarzyna Borejko, koordynatorka EDK.

Przejście trasą czarną wspólnie wybrali w piątek (7.04) Justyna Tarnowska i Michał Światkowski. Ona przyjechała z Gdańska, on jest z Elbląga.
— Idziemy w EKD pierwszy raz, a decyzje podjęliśmy spontanicznie. Od moich rodziców, którzy też uczestniczą w dzisiejszej drodze, wzięliśmy mapę z trasą i zaznaczonymi przystankami i zdecydowaliśmy o naszym wyjściu. Nie wiemy czego się możemy spodziewać na trasie, ale liczymy na duchowe przeżycie. Myślę, że to będzie coś niezwykłego przejść ponad 40 km w kompletnej ciszy, tylko z własnymi myślami w głowie — mówi Michał.

— Na tej drodze krzyżowej nie ma tuby i kabelka, nie ma kogoś śpiewającego religijne, kościelne pieśni, tutaj jestem tylko ja i Bóg. To czas na przemyślenia, modlitwę w ciszy i duchowe rozważania — dodaje Katarzyna Borejko, która w tym roku wybrała czerwona trasę do Fromborka
.
Powodów, dla których pół tysiąca osób zdecydowało się w piątek ruszyć w trasę, są tysiące. Od potrzeby porozmawiania z Bogiem, po chęć sprawdzenia siebie. Niektórzy z nich to debiutanci, inni już wiedzą, czym "pachnie" trasa EKD.
— Na pewno nie jest ona łatwa. Specjalnie unikamy ubitych traktów, alei, szos czy chodników i idziemy polami i lasami, gdzie podłoże jest zazwyczaj miękkie, błotniste i mokre, pełne wzniesień i pagórków. Na trasie jest ciemno i koniecznie trzeba mieć ze sobą latarkę. Oprócz tego oczywiście opaski odblaskowe, wygodne buty i ciepłe ubranie. Jakiś prowiant, kawa, herbata na rozgrzanie w nocy — opowiada Iwona Chlewińska z Elbląga. — Choć jak się rusza, to nie powinno się zmarznąć. W tym okresie Wielkiego Postu przejście taką trasą to naprawdę ogromne przeżycie. Na finiszu człowiek naprawdę czuje ogromną radość, że udało mu się dojść do celu. W drodze będę się modliła o zdrowie dzieci i wnuków. I żeby mieli dobrą pracę.

Na trasie ludzie różnie sobie radzą ze słabościami. Choć pierwsi pielgrzymi kończą odcinki EKD ok. godz. 6 rano, tak naprawdę nie ma tu limitu czasowego i na każdej trasie są stacje-przystanki, gdzie można odpocząć i po nabraniu sił kontynuować wędrówkę.
— Bo na trasach naprawdę można wiele poczuć. Idący doświadczają bólu i cierpienia, są zdani tylko na siebie. Warunki atmosferyczne są różne: zdarza się deszcz i śnieg, od czasu do czasu złapie mróz. Jesteśmy wyczerpani fizycznie, senni, a przed nami jeszcze połowa drogi. Ale myślę, że to właśnie wtedy człowiek całkowicie otwiera się na spotkanie z Bogiem. Nie może już liczyć na własne siły i od Niego potrzebuje wsparcia. "Ty mnie prowadź". To jest właśnie myśl przewodnia EKD — kończy Katarzyna Borejko.
as

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. antoni #2219253 | 83.6.*.* 8 kwi 2017 12:44

    Więcej pożytku byłoby gdyby uczestnicy posprzątali las albo poszli do schroniska dla zwierząt z pomocą

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz