To była totalna wolność, czyli jak spełniło się marzenie Małgorzaty Niemietz
2017-04-17 12:00:00(ost. akt: 2017-04-14 14:42:28)
Właśnie wróciła z podróży dookoła świata. W ciągu 18 miesięcy odwiedzała kolejne państwa Azji, Afryki, Ameryki Południowej oraz Środkowej. Elblążanka Małgorzata Niemietz, dla znajomych Meggi, opowiada nam o spełnianiu marzenia życia.
Z Elbląga w podróż dookoła świata wyruszyła 23 sierpnia 2015 r. Już była wtedy zaprawioną podróżniczką. Żaden z dotychczasowych wyjazdów nie był jednak tak długi i w żadnej z dotychczasowych podróży nie była sama.
— Co czuje kobieta, która kilka dni temu wróciła z podróży dookoła świata?
— Zrealizowałam największe marzenie mojego życia. Czuję się spełniona. Ale też, chyba jest to normalne, czuję się teraz trochę zagubiona. Nie wiem do końca, co ze sobą zrobić.
— Zrealizowałam największe marzenie mojego życia. Czuję się spełniona. Ale też, chyba jest to normalne, czuję się teraz trochę zagubiona. Nie wiem do końca, co ze sobą zrobić.
— Jakie miałaś oczekiwania przed tą podróżą?
— Najbardziej zależało mi na długotrwałym oderwaniu się od dnia codziennego w systemie praca – dom. Chciałam poczuć jak to jest być zupełnie wolnym człowiekiem. W podróży najważniejsze były podstawowe potrzeby: gdzie będę spała, co będę jadła i co chciałabym zobaczyć? Właściwie jedynym momentem kontaktu ze starym życiem był dla mnie moment, kiedy wkładałam kartę płatniczą do bankomatu i wyjmowałam z niego pieniądze. Wszystko inne było nowe, wręcz podstawowe. To była dla mnie totalna wolność.
— Do jakiego stopnia miałaś zorganizowany ten wyjazd?
— Miałam w głowie ogólny zarys tej podróży. Noclegi rezerwowałam tylko wtedy, kiedy przemieszczałam się z kontynentu na kontynent, lub gdy wiedziałam, że dotrę w nowe miejsce w nocy. Priorytetem było dla mnie zadbanie o własne bezpieczeństwo. Wiedziałam jakie miejsca chcę zobaczyć i jakie wymagane są formalności dotyczące pobytu w poszczególnych krajach. Chciałam zdobyć Kilimandżaro, ten plan też się powiódł. Podróż miała trwać rok, trwała półtorej. Po roku byłam w Brazylii, przemierzałam Północną Amazonię. Przede mną była Kolumbia, Peru, Boliwia, Ekwador. Wiedziałam, że jeszcze nie mogę jechać do domu.
— Nie kusiło cię, żeby zostać na stałe w którymś z tych miejsc?
— Nie szukałam miejsca do zostania. Spośród tych, które widziałam najbardziej podobały mi się trzy: Kapsztad w RPA – pięknie położony, z górami stołowymi i oceanem; Rio – miasto pulsujące, energiczne, z oceanem, plażami. Bardzo podobała mi się także Cartagena w Kolumbii - ma piękne, postkolonialne stare miasto. Ale to Elbląg jest moim miastem. Wiele lat mieszkałam za granicą, dlatego ponowne przenoszenie się gdzie indziej w ogóle nie było moim celem. Kiedy dużo się podróżuje albo długo jest się na obczyźnie, to bardziej czuje się swoje korzenie. Albo ich brak. Podróż była podróżą, a nie ucieczką. Z chęcią wróciłam, z chęcią leżę w swoim łóżku, piję herbatę i patrzę na Stary Rynek.
— Wychowałaś się w podelbląskim Zwierznie. Pomyślałabyś wtedy, że zrobisz coś takiego?
— Wychowałaś się w podelbląskim Zwierznie. Pomyślałabyś wtedy, że zrobisz coś takiego?
— Wiesz co, kiedy widzę reakcje znajomych i kiedy o tym pomyślę, dopiero zaczyna do mnie docierać, co zrobiłam. Dla mniej samej staje się to niewiarygodne, że ja – dziewczyna wychowana w małej wsi - udałam się w podróż dookoła świata. Jednak już wtedy czułam, że to moje rodzinne Zwierzno jest dla mnie za ciasne. Wiedziałam, że życie typu małżeństwo, wychowywanie dzieci, dom, nie są dla mnie. Czułam ogromną presję na to ze strony otoczenia, ale mi marzyły się podróże.
— Jak udało ci się dojść do realizacji tego marzenia?
— Niektórzy dostają w życiu dużo wsparcia, ja nie pochodzę z zamożnej rodziny. Od natury dostałam to, że urodziłam się zdrowa, z pewnym potencjałem intelektualnym. Do reszty doszłam sama. Całe życie pracowałam. Dużo czytałam, jeździłam po świecie, uczyłam się języków. Znam angielski, rosyjski i niemiecki. Z ostatniej podróży przywiozłam podstawy hiszpańskiego. Jestem dzisiaj dojrzałą kobietą i już wiem, że kiedy przyjdzie na mnie czas, będę umierała spełniona.
— Co się w tobie zmieniło w trakcie tych osiemnastu miesięcy podróży?
— Stwardniałam. Nie tylko fizycznie, ale też emocjonalnie. W intensywny sposób doświadczyłam piękna naszej planety. Tego było tak dużo naraz, że w niektórych momentach łzy szczęścia ciekły mi po policzkach. Uświadomiłam sobie też jak bardzo źle traktujemy naszą planetę. Kiedy płyniesz łódką i widzisz tony pływających śmieci wyprodukowanych przez człowieka, to otwiera oczy tak bardzo, że nie da się już ich zamknąć. Nasza planeta daje nam wszystko, czego potrzebujemy do życia. A my zupełnie tego nie szanujemy. Zatruwamy swoją wodę, powietrze, jedzenie, siebie.
— Powiedz na koniec, ile trzeba mieć pieniędzy, żeby móc zacząć myśleć o organizacji podróży dookoła świata?
— Zadziwiam wszystkich tym, jak mało pieniędzy wydałam. Podróżowałam bardzo skromnie. Przemieszczałam się autobusami, spałam w hostelach, w salach wieloosobowych, jadłam na ulicy. Ze wszystkimi szczepieniami, z zakupami, których dokonałam przed wyjazdem wydałam 100 tysięcy złotych. Niektórzy powiedzą, że to dużo. Ale wielu ludzi w Elblągu przez półtora roku wydaje na życie więcej nie ruszając się w ogóle z miejsca.
— Zadziwiam wszystkich tym, jak mało pieniędzy wydałam. Podróżowałam bardzo skromnie. Przemieszczałam się autobusami, spałam w hostelach, w salach wieloosobowych, jadłam na ulicy. Ze wszystkimi szczepieniami, z zakupami, których dokonałam przed wyjazdem wydałam 100 tysięcy złotych. Niektórzy powiedzą, że to dużo. Ale wielu ludzi w Elblągu przez półtora roku wydaje na życie więcej nie ruszając się w ogóle z miejsca.
— Wróciłaś. Co teraz planujesz?
— Dawniej zajmowałam się dystrybucją produktów protetycznych z Polski do Niemiec. Nie chcę już tego robić. Miałam odwagę, żeby ruszyć w podróż dookoła świata, dlatego myślę, że mam też odwagę poszukać sobie nowej pracy. Teraz potrzebuję czasu dla siebie. Chcę to wszystko, co przeżyłam poukładać sobie w głowie.
Karolina Śluz
— Dawniej zajmowałam się dystrybucją produktów protetycznych z Polski do Niemiec. Nie chcę już tego robić. Miałam odwagę, żeby ruszyć w podróż dookoła świata, dlatego myślę, że mam też odwagę poszukać sobie nowej pracy. Teraz potrzebuję czasu dla siebie. Chcę to wszystko, co przeżyłam poukładać sobie w głowie.
Karolina Śluz
Filia Biblioteki Elbląskiej nr 5 na osiedlu Zawada zaprasza w piątek 27 kwietnia o godz. 17.00 na spotkanie w cyklu „Podróże dalekie i bliskie – opowieści elblążan” z Małgorzatą Niemietz, która opowie o swojej 18-miesięcznej podróży dookoła świata. Wstęp wolny.
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
szacun #2451233 | 78.88.*.* 1 mar 2018 12:51
Witamy MEGI w domu:)
odpowiedz na ten komentarz
. #2224794 | 37.7.*.* 17 kwi 2017 20:20
27 kwietnia to czwartek, prośba o poprawkę
odpowiedz na ten komentarz