Wielu z nas nadal mówi "nie" darowaniu życia po śmierci

2017-05-12 14:01:13(ost. akt: 2017-05-12 15:06:00)
Katarzyna Wachnianin, anestezjolog i koordynator transplantacyjny w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu

Katarzyna Wachnianin, anestezjolog i koordynator transplantacyjny w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu

Autor zdjęcia: Michał Kalbarczyk

Wątroby i serca nie rosną na drzewach, apelowała w piątek (12.05) podczas konferencji w Ratuszu Staromiejskim Katarzyna Wachnianin, koordynator transplantacyjny ze szpitala wojewódzkiego. Sprzeciw rodzin zmarłych na pobranie narządów, nadal spędza sen z powiek transplantologom.
W 2016 roku w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu narządy do przeszczepu pobrano od sześciu dawców.

— Natomiast orzeczeń o śmierci mózgu mieliśmy dziewięć. W dwóch przypadkach rodzina sprzeciwiła się pobraniu narządów, raz zdyskwalifikowano osobę, jako dawcę ze względów medycznych — mówi Katarzyna Wachnianin, anestezjolog i koordynator transplantacyjny w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu.

Jak mówi Katarzyna Wachnianin około 30 procent rodzin osób zmarłych nadal, mimo wielu akcji nagłaśniających i informujących o transplantacji (dla biorcy to jedyna szansa na przeżycie), nie wyraża zgody na pobranie narządów.

— Wynika to przede wszystkim z niedowierzania, że dana osoba na prawdę .... nie żyje. Niestety, nie brakuje też różnych politycznych akcji wokół transplantacji organów, co skutkuje naszą utratą zaufania i wiarygodności w społeczeństwie. Są też osoby, które mówią: nie, bo nie. Może uważają, że nie chcą się z nikim podzielić? Może wynika to trochę z zawiści? Jednak są to skrajne przypadki. Sądzę, że przede wszystkim rolę odgrywa tu brak społecznego zaufania. Ludzie nie wierzą, że robimy wszystko, by komuś uratować życie i nie mamy w tym żadnej korzyści. Nam nie zależy nam na tym, by kogoś uśmiercić. Zależny nam na tym, że gdy ktoś umrze, to może uratować życie komuś innemu — wyjaśnia Katarzyna Wachnianin.

Wydanie orzeczenia o śmierci mózgowej poprzedza wyjątkowo skomplikowana, ściśle określona procedura, której lekarze trzymają się skrupulatnie.

— Postępujemy zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia. Dokładnie, punkt po punkcie. Jest to zbyt poważna sprawa, bo przecież sprawa życia i śmierci i nie możemy sobie pozwolić na jakiekolwiek, chociażby najmniejsze odstępstwa od tej procedury. Jeśli wymagane jest sześć godzin obserwacji danej osoby, to ją wykonujemy. Jeśli konieczne są badania instrumentalne, to są one wykonywane. W szpitalu wojewódzkim wykonujemy dwa takie badania: angiografię naczyń mózgowych albo EEG. Jeśli nie ma zapisu z fal mózgowych, to mózgowie umarło — wyjaśnia Katarzyna Wachnianin.

W Elblągu właśnie na Katarzynie Wachnianin ciąży obowiązek rozmowy z rodziną, której bliski umarł, a mógłby być dawcą.

— Nie jest to łatwa rozmowa, ale ja wiem, że temu człowiekowi już nie mogę pomóc. Natomiast oczami wyobraźni widzę tysiące ludzi, którzy oczekują na przeszczep, wśród nich są dzieci. Może dlatego mam w sobie tyle siły, by taką rozmowę prowadzić — mówi lekarka.

Jak przebiega taka rozmowa?
— Przede wszystkim pytamy, nie o zgodę, ale czy rodzinie wiadomo coś na temat sprzeciwu na oddanie narządów przez ich krewnego. Najczęściej nie mają takiej wiedzy, bo bliski umarł młodo i o tym nie myślał, nie rozmawiał. Wtedy jest też dla nas ważne, jaką osobą był zmarły. Czy był chętny do pomagania innym, czy był raczej osobą skupiona na sobie. 

Jeśli rodzina mówi "nie", to staram się ją przekonać, że warto, że gdzieś tam czeka ktoś na ten przeszczep i jest on jego jedyną szansą na życie. Jeśli rodzina bardzo się zapiera, to nie nalegam. Odpuszczam, chociaż prawo nam pozwala pobrać organ. Sądzę, że to zrobiłoby więcej krzywdy idei transplantacji niż pożytku — mówi Katarzyna Wachnianin.

Katarzyna Wachnianin była w piątek (12.05) gościem i prelegentem konferencji pt. "Zdarzył się wypadek... Historia Maćka Sokolskiego", zorganizowanej przez Szkołę Policealną im. Jadwigi Romanowskiej w Elbląg w Ratuszu Staromiejskim.

Do tematu i rozmowy z Katarzyną Wachnianin powrócimy w magazynowym, piątkowym (19.05) wydaniu Dziennika Elbląskiego.

daw

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. gość #2244096 | 78.10.*.* 12 maj 2017 22:59

    Osobiście jestem wdzięczna rodzinie, która wyraziła zgodę na pobranie narządów od swoje bliskiej osoby. Dzięki tak szlachetnemu czynowi moja siostra dostała drugie życie, a jej dzieci możliwoś dorastania przy niej. Z kolei dawca chociaż po części może żyć w tylu osobach ilu udało się ofiarować dzięki słusznej decyzji rodziny jej/jego organy. Żyjmy z tą myślą, że zgadzając się na pobranie narządów od naszych najbliższych dajemy życie innym i poniekąd przedłużamy życie bliskiej nam osobie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. Ilka #2244002 | 109.241.*.* 12 maj 2017 20:44

    Pani nazywa się Chylińska-Wachnianyn...

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz