Proces ws. wypadku karetki na skrzyżowaniu. "Karetka jechała mega szybko"

2017-05-30 12:51:31(ost. akt: 2017-05-30 14:01:33)

Autor zdjęcia: Michał Kalbarczyk

We wtorek (30.05) był kontynuowany proces Marcina H., kierowcy hondy civic, która w lipcu 2015 r. zderzyła się z karetką pogotowia na skrzyżowaniu ulic 12 Lutego i Grota Roweckiego. Sąd przesłuchał kolejnych świadków. Przypomnijmy, że w wypadku zginęła jedna osoba, a pięć zostało rannych. 


Do tragicznego wypadku doszło 29 lipca 2015 r. Karetka pogotowia jechała na sygnałach świetlnym i dźwiękowym z wezwaniem do próby samobójczej. Na skrzyżowaniu ulic 12 Lutego i generała Grota Roweckiego zderzyła się z hondą civic. W wypadku zginął pasażer osobówki - 37-letni mężczyzna, a obrażenia odnieśli lekarz oraz ratownik medyczny. Ranni zostali również kierowca hondy oraz pasażerki: 21-letnia i 33-letnia kobieta.


Śledczy przedstawili zarzuty obu kierowcom: Pawłowi G. (kierowcy karetki) oraz Marcinowi H. (kierowcy hondy). Jednak zdaniem prokuratury, to kierowca karetki był sprawcą wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Zdaniem śledczych, umyślnie naruszył zasady ruchu drogowego, a kierowanie pojazdem uprzywilejowanym nie zwalniało go z zachowania ostrożności.

Kierowcy hondy odpowiada przed sądem za nieumyślne spowodowanie wypadku. Jego proces toczy się oddzielnie. We wtorek (30.05) odbyła się kolejna już rozprawa. Zeznawało troje świadków: 37 letnia elblążanka - świadek wypadku, dyspozytor pogotowia z Olsztyna oraz jeden z ratowników medycznych, który był wówczas na miejscu wypadku.

Przesłuchana przez sąd we wtorek 37-latka skomentowała artykuł o wypadku na jednym z elbląskich portali internetowych: 
"Kartka jechała mega szybko, nie zachowała ostrożności".
I właśnie na okoliczność tego wpisu została we wtorek przesłuchana w sądzie.

— Jechałam na wysokości Aresztu Śledczego, stanęłam na czerwonym świetle. Usłyszałam sygnał karetki. Jechała bardzo szybko. Usłyszałam głośny huk i zobaczyłam jak ta karetka koziołkuje — zeznawała kobieta. — Karetka nadawała głośny sygnał dźwiękowy. Czy miała włączone sygnały świetlne, tego nie pamiętam. Jednak wydaje mi się, że karetka zbliżając się do skrzyżowania nie zwolniła. Takie odniosłam wrażenie. Umieściłam ten komentarz w Internecie, bo bardzo przeżyłam tamto zdarzenie. Do tej pory, gdy słyszę sygnał karetki napinają mi się mięśnie, staram się zjechać na bok i zatrzymać. 


Sąd przesłuchał również dyspozytora z Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Olsztynie, który wówczas wysyłał karetkę do wypadku. Sędzia pytał go przede wszystkim o system monitoringu karetek wysyłanych do wypadków.

— Na monitorze możemy śledzić prędkość i położenie karetek. Każdy wyjazd karetki "śledzimy" w ten sposób, tamten również. Jednak nie pamiętam z jaką prędkością poruszała się wówczas karetka — mówił świadek.


Zeznawał również jeden z ratowników medycznych, który był wówczas na miejscu wypadku. Sąd chciał, by odniósł się do jednego ze zdjęć ze zdarzenia zamieszczonych na jednym z portali. 

— Tak, na tym zdjęciu, to ja jestem przy karetce — mówił ratownik.

— Mógłby pan wyjaśnić, czego pan szukał we wnętrzu karetki — pytał sędzia.

— Jeden z kolegów zgubił telefon, pomagałem mu go odnaleźć — wyjaśnił świadek.


Ratownika pytano również, czy coś mu wiadomo, aby na miejscu wypadku, ktoś wymontowywał z przedziału kierowcy jakieś części czy urządzenia. 

— Nic mi o tym nie wiadomo — stwierdził ratownik. 

daw


Źródło: Dziennik Elbląski