Jak smakuje trzcina? Smaki Żuław w roślinach zaklęte [zdjęcia]

2017-07-08 08:00:00(ost. akt: 2017-07-08 12:52:00)

Autor zdjęcia: Michał Kalbarczyk

Koniczyna jest dobra na zmęczenie, ale panowie muszą z nią uważać, bo zawiera za dużo naturalnych estrogenów. Z kolei glistnik jaskółcze ziele może pomóc na łagodne nowotwory żołądka. Te i wiele innych roślin znajdziemy na rodzimych Żuławach.
Mówi się, że Żuławy to tylko rowy i charakterystyczne rosochate wierzby. Jak się okazuje krajobraz ten jest znacznie bogatszy. Wystarczy przyjrzeć się temu, co rośnie przy polnych drogach, rzekach czy w rowach melioracyjnych przecinających płaskie jak patelnia, żuławskie pola. Nawet miasto ze swoją kamienną dżunglą obfituje w bogate gatunki roślin, które nasi przodkowie z powiedzeniem używali nie tylko w lecznictwie, ale także w swojej kuchni. O roślinach z okolic Elbląga opowiadali w czwartek (6.07) Jolanta Bulak i Sebastian Nowakowski z Parku Krajobrazowego „Mierzeja Wiślana" podczas kolejnego spotkania z cyklu „Lato pełne smaków”.

— Sercem tego, co rośnie na tych terenach są bez wątpienia gatunki wodne roślin, stanowiące naturalne elementy naszej flory. Myślę, że najbardziej rozpowszechnioną rośliną w kanałach melioracyjnych na Żuławach jest osoka aloesowata — mówi Sebastian Nowakowski. — Słynie z tego, że w wodach o dużej zawartości węglanu wapnia rozrasta się bardzo silnie. Jest więc powszechna na rzece Elbląg, Tudze i na Nogacie stanowiąc duży problem na torach wodnych.

Jak się jednak okazuje, wśród wodnych bylin na Żuławach znajdują się i takie, które z powodzeniem wykorzystywali kiedyś osadnicy z tych terenów.
— Z wodnych roślin znana jest m.in. pałka szeroko i wąskolistna. Jej kłącza mają bardzo dużo skrobi i najlepiej smakują wczesną wiosną bądź jesienią. Miękkie dają się zjeść na surowo, a starsze można ugotować, upiec, bądź wysuszyć i zmielić na mąkę. Kiedyś takie korzenie pałkowe świetnie zastępowały zboża — dodaje Nowakowski.

Co ciekawe, jadalna jest też pospolita trzcina. Z jej kłączy po wysuszeniu sporządzano dawniej pożywną mąkę do kleików i zupek skrobiowych. Zaś parzone bądź gotowane kłącza i łodygi tej trawy jako wywar można stosować przy osłabieniu, kaszlu, nieżycie gardła lub jako środek odtruwający i odżywczy. Niektórym może też zasmakować tatarak, który przywędrował do Polski z zachodniej Azji. Napar z kłączy tataraku działa na układ pokarmowy, łagodzi bóle żołądka i może nawet leczyć nowotwory tego narządu.

— Fragmentów liści tataraku używa się do aromatyzowania herbat, choć będzie to smak dość specyficzny. Tatarak stosuje się także w kosmetyce, do wyrobu szamponów czy kremów. Roślina jest także skuteczna przy rzuceniu palenia. W połączeniu z dymem nikotynowym pozostawia w ustach obrzydliwy smak — opowiada Sebastian Nowakowski.

W okresie wojennym czy w czasach głodu nasi przodkowie by przetrwać szukali roślin, które dla codziennych pokarmów stanowiły doskonały zamiennik. Jednym z nich jest bez wątpienia komosa biała zwana też lebiodą. Ta pożywna roślina nie bez kozery nazywana jest chwastem dla głodnych: zawiera dużo witaminy C, choć nie zaleca się stosowania jej na surowo. Lebiodę trzeba najpierw sparzyć wrzątkiem lub podgotować, a potem usmażyć. Kiedyś przyrządzano ją z gotowanymi ziemniakami, śmietaną, z mlekiem czy z jajkami. Najczęściej na gęsto, jak szpinak. W niektórych regionach dodawano ją także do zupy. Jadalne są także nasiona lebiody: możne je używać podobnie jak kaszę lub po wysuszeniu i zmieleniu, jako mąki do wypieku chleba.

— A jako zamiennik kawy świetnie sprawdzał się także prażony korzeń cykorii podróżnik. Jadalne są również młode liście tej rośliny, choć trzeba polubić ich lekko gorzkawy smak. Co jednak ciekawe roślina ta jest toksyczna dla niektórych roślinożerców, np. kawi domowych, zwanych kiedyś świnkami morskimi. Niechętnie rusza je także bydło — dodaje Jolanta Bulak.

Także w medycynie zastosowanie znalazły rośliny popularne na Żuławach. Roztarte liście żmijowca i sok z tej rośliny przyspiesza gojenie ran, ale nie zaleca się stosowania go do wewnątrz, bo zawiera związki chemiczne, które mogą uszkadzać wątrobę. Z kolei dobrze na wątrobę będzie działała krwawnica. Karbieniec pospolity gromadzi w sobie jod, więc będzie remedium na problemy osób z niedoczynnością tarczycy. Sok z glistnika jaskółcze ziele pomoże pozbyć się szpecących brodawek, a wysuszone i sparzone płatki maku polnego działają przeciwzapalnie i kojąco na górne drogi oddechowe. Choć ci z wrażliwszym żołądkiem powinni uważać, szczególnie przy stosowaniu soku z tej rośliny, bo mak ma właściwości lekko przeczyszczające.

Ale na Żuławach są też takie rośliny, które stanowią rzadkość bogactwa tej flory. Jednym z nich jest bez wątpienia piołun, który wymaga gleb suchych i kamienistych, daleko innych niż mokre, żuławskie mady i torfy. Dlatego tę roślinę częściej można znaleźć w mieście, niż na zielonym, żuławskim polu. Piołun pobudza wydzielanie soku żołądkowego, poprawia apetyt oraz działa przeciwpasożytniczo.

— To roślina bardzo aromatyczna, choć na surowo jej gorzki smak jest nie do przełknięcia. Ciekawe zastosowanie piołunu odkryli Indianie z Meksyku, którym roślinę dostarczyli Hiszpanie wraz z podbojem Nowego Świata. Przypalając piołun Indianie odkryli, że ma on właściwości halucynogenne. Używając piołunu jako leku tego nie doświadczymy, ale już dym z tej rośliny działa w specyficzny sposób — uśmiecha się Sebastian Nowakowski.
as