O tym, jak książę ze Słobit brał ślub
2017-07-23 08:00:00(ost. akt: 2017-07-21 13:20:43)
Przyszłą żonę poznał podczas polowania. Młodsza o sześć lat z miejsca przypadła mu do gustu. Między młodymi zrodziło się gorące uczucie.
Wizyta księcia Wiliama i księżnej Kate oraz ich dzieci w Polsce wzbudziła wiele emocji, ale jednocześnie dużo zachwytu nad zachowaniem obojga, nad ich wypowiedziami, ubiorem oraz bezpośrednimi kontaktami z mieszkańcami Warszawy i Gdańska.
Zobaczmy więc na przykładzie ślubu Alexandra księcia zu Dohna-Schlobitten i Fredy-Antoinette księżnej von Arnim, jak w okresie międzywojennym podobne wydarzenia odbywały się w bliskiej i znanej nam okolicy. Wracamy tutaj do istotnego epizodu w biografii przedstawianego już w poprzednich artykułach księcia Alexandra zu Dohna, ostatniego właściciela majoratu w podpasłęckich Słobitach (niem. Schlobitten).
Jesienią 1925 r. podczas polowania, na zaproszenie kronprinza Wilhelma, Alexander zu Dohna-Schlobitten poznał „piękną i mądrą” Fredę Antoinette hrabinę von Arnim z domu Muskau (ur. 1905), popularnie zwaną w najbliższym towarzystwie „Titi”. Młodsza o sześć lat z miejsca przypadła mu do gustu, a zaproszenia na bale i polowania (w których niekiedy dzielnie mu towarzyszyła), pierwsze „nieśmiałe pocałunki”, spowodowały, że między młodymi zrodziło się gorące uczucie.
Związek ten zyskał z miejsca aprobatę obu wielce nobilitowanych i znanych rodzin, trudno było bowiem o lepszą partię. Niedługo potem Alexander ubrany we frak i cylinder poprosił Adolfa von Arnim o rękę jego córki - jedynaczki „Titi”. Zaręczyny ogłoszono oficjalnie w tym samym czasie w Słobitach i Bad Muskau - to obecny Mużaków na granicy polsko-niemieckiej, dawna siedziba księcia Hermanna von Pücklera, gdzie pałac znajduje się po stronie niemieckiej, a imponujące założenie parkowe po stronie polskiej. Dawną posiadłość dzieli przepływająca rzeka Nysa Łużycka.
Ślub poprzedziły rozległe przygotowania, w czasie których zmieniono wystrój reprezentacyjnej sali pałacu w Muskau. Teść Alexandra zu Dohna zażyczył sobie, by jego zięć podczas uroczystości weselnych wystąpił w tradycyjnym, wschodniopruskim uniformie stanowym. Alexander zwrócił się więc z prośbą do ostatniego szefa cywilnego gabinetu Cesarza Wilhelma II – „Tajnego Radcy, Ekscelencji von Berga” o stosowną zgodę. Krój sięgającego do kolan surduta pochodził z połowy XVIII wieku.
Uszyty został w kolorze ciemnoniebieskim, z czerwonymi wypustkami na rękawach. Do kompletu była biała kamizelka, białe spodnie i biały, dwurzędowy szamerunek z szablą przy boku. Ten niezwykle paradny i elegancki zarazem uniform książę Alexander założył tylko raz w życiu, właśnie przy okazji ślubu.
Na weselną uroczystość zaproszono prawie sto osób, a wśród gości byli m.in. Wielki Książę i Księżna Hesji - następczyni tronu pruskiego Cecylia oraz znani przedstawiciele arystokracji niemieckiej, niekiedy skoligaceni z rodem von und zu Dohna ze Słobit. Zamek, miasto i kościół w Bad Muskau udekorowano girlandami i flagami. Ślub odbył się 29 maja 1926 r.
Oczywiście Alexander zu Dohna miał wcześniej wesoły wieczór kawalerski, w czasie którego kuzyn „Titti” - Ulrich Wilhelm hrabia von Schwerin-Schwanenfield, ubrany w stój kąpielowy doskonale naśladował Dohnę, akcentując charakterystyczną dlań postawę, tj. lekko pochyloną do przodu głowę. Obrączki ślubne zostały wygrawerowane wg starego słobickiego zwyczaju literami „G g G”(Gott gebe Gnade) – „Boże bądź łaskaw”. Świeżo poślubiona żona dostała od rodziców zaopatrzenie w wysokości 1000 marek miesięcznie, bogate wyposażenie, w tym bieliznę, ubiory, pościel, talerze deserowe z porcelany miśnieńskiej oraz obrusy z wyszytymi herbami rodów von Dohna i von Arnim.
Gdy goście weselni jeszcze świętowali, młoda para udała się samochodem Isotta Fraschini (niezwykle rzadko spotykany wówczas egzemplarz, pozyskany przez osobistego szofera Dohnów - Fritza Oleschkewitza ze Słobit) w podróż poślubną. Trasa wiodła m.in. przez Drezno - Hotel Bellevue, Wolfach w Szwarcwaldzie, Bazyleję, leżący po francuskiej stronie jez. Genewskiego - Evian les Bains i Montreux, gdzie młodzi zatrzymali się na dwa tygodnie. W drodze powrotnej przybyli do Lich w Hesji, rodowej siedziby matki żony Alexandra – Marii Matyldy księżnej zu Solms-Hohensolms-Lich. A stąd do Prakwic koło Dzierzgonia, gdzie podjęto ostatnie przygotowania do uroczystego wjazdu do Słobit.
Na ten wjazd „odkurzono” najcenniejszą w słobickiej powozowni odkrytą karocę, z której korzystał tylko Cesarz Wilhelm II i członkowie rządu odwiedzający Słobity. Była niezwykle wystawna, w kolorze czarnym, wyściełana jasnym rypsem i nie miała osobnego kozła dla woźnicy (kuczera). Tak więc nowożeńców powoziło dwóch kuczerów w uroczystych liberiach i cylindrach, przy czym pierwszy siedział na lewym z sześciu koni (a la Daumont) - znajdującym się w pierwszej dwójce, a drugi także na lewym koniu, w trzeciej dwójce. Z tyłu, za młodą parą, siedział przyboczny łowczy Dohnów z pióropuszem w kapeluszu i nożem myśliwskim oraz trzeci kuczer - Gustav Will, postać niezwykle barwna, bohater wielu anegdot.
Wprawdzie nowożeńcy przyjechali z Prakwic w okolice Słobit samochodem, ale w tutejszym lesie przesiedli się do wspomnianej karocy. Przed dobrami przywitało ich konno trzech głównych zarządców, ubranych w odświętne surduty i z tą eskortą dotarli przed wejście do pałacu. Tutaj zgromadzili się mieszkańcy Słobit, pracownicy majątku Dohnów, pastor May, członkowie organizacji młodzieżowej im. Bismarcka z Deutschnationalen Volskpartei i zaproszeni goście. Po słowach przywitania wygłoszonych przez matkę Alexandra, on sam podziękował w kilku słowach, a następnie odbyło się rodzinne spotkanie w głównej komnacie, zwanej uroczystą.
I żyli sobie później długo i szczęśliwie. Alexander zu Dohna-Schlobitten zmarł w 1997 r. a jego żona dwa lata później.
Lech Słodownik
Lech Słodownik
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez