Świątynia zamieniła się w salę koncertową
2017-07-24 21:32:04(ost. akt: 2017-07-24 21:45:21)
Grali tak energetycznie, że aż pękła struna. Słuchaczy zabrali w muzyczną podróż od Beskidu po tętniące życiem Bałkany. W ramach festiwalu "Muzyka polska na żuławach" w poniedziałek (24.07) razem z Elbląską Orkiestrą Kameralną zagrał zespół Vołosi.
Projekt „Muzyka polska na Żuławach” to już cykliczna propozycja EOK, nastawiona na kontakt z muzyką polską, skierowaną zarówno do elblążan jak i mieszkańców małych miejscowości na pograniczu Żuław i Warmii. Ideą festiwalu jest prezentacja skarbów muzyki polskiej w zabytkowych wnętrzach kościołów.
Podczas czwartej edycji festiwalu elbląskich kameralistów wspierają wyjątkowi artyści z zespołu Vołosi. Do tej pory muzycy zagrali już w kościołach w Krzyżanowie oraz w Pasłęku.
W poniedziałek (24.07) przyszedł czas na Elbląg i koncert w Katedrze św. Mikołaja. Kameraliści prowadzeni ręką maestro Marka Mosia wraz z zespołem Vołosi przedstawili wybór utworów z dwóch płyt tego folkowego zespołu w specjalnie przygotowanych aranżacjach. Vołosi zadebiutowali na polskiej scenie muzycznej w 2007 roku i szturmem podbili serca słuchaczy na całym świecie. Z jednej strony tego niezwykłego kwintetu stoją muzycy klasyczni, czyli bracia Krzysztof i Stanisław Lasoniowie, związani na co dzień z Katowicką Akademią Muzyczną. Po drugiej stronie stoi zaś trójka górali. Zbigniew Michałek, Jan Kaczmarzyk i Robert Waszut wnoszą do zespołu nutę karpacką, a z nią mnogość muzycznych ekspresji.
Tej ekspresji nie zabrakło także podczas poniedziałkowego występu. Vołosi są niezwykli, bo to artyści, którzy muzykę przekazują całym sobą. Posiedli także umiejętność porywania swojej publiczności w iście muzyczną podróż. Smyczkami wędrującymi po instrumentach potrafią wyczarować i świst wiatru, dmącego po surowych krajobrazach Beskidu Śląskiego, i rżenie koni w mroźną, zimową karpacką noc, i krzyk dziecka zagubionego w krętej uliczce gdzieś na bałkańskich bezdrożach, i śmiech cygańskiej księżniczki wirującej w histerycznym tańcu, a nawet skrzypienie starych drzwi, przez które wędruje legendarny Żyd Wieczny Tułacz.
Tu nie ma czasu na nudę, tu radosna liryka utkana z różowo-srebrzystej pajęczyny plącze się z prozą koloru niebieskiego dymu i fioletowo-granatowymi odcieniami dramatu. Tu śmiech miesza się ze łzami, a "klaskanego" spod samego Beskidu nierzadko łagodzi cicha kontemplacja nad łagodnym ruchem smyczków rodzących rzewne tony.
A jeśli dodać do tego umiejętności, pasję i muzyczną wrażliwość Elbląskiej Orkiestry Kameralnej, otrzymuje się zestaw doskonały. W poniedziałkowy wieczór owacjom na stojąco i bisom nie było końca. Zasłużenie, bo ten koncert na długo pozostanie w pamięci elblążan i Elbląga.
"Kościół śpiewa, ponieważ samo słowo nie wystarcza do modlitwy" powiedział kiedyś mędrzec. Niezwykle trafne to określenie. Ja pozostaję również w przekonaniu, że Stwórca zakończył ten dzień w wyjątkowo dobrym humorze.
Aleksandra Szymańska
Aleksandra Szymańska
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Uczestnik #2294579 | 159.205.*.* 25 lip 2017 08:27
Rewelacja.To był niesamowity koncert.Nawet nie ma słów ,żeby to opisać.Balsam na dusze osób,które lubią taka muzykę.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz