Polędwica po staropolsku rodem z sarmackiego stołu

2017-08-03 13:03:59(ost. akt: 2017-08-03 15:22:19)

Autor zdjęcia: Michał Kalbarczyk

To było połączenie tradycji z nowoczesnością. Podczas kolejnego spotkania z cyklu Lato pełne smaków uczestnicy warsztatu spróbowali wieprzowej polędwicy po staropolsku przygotowanej techniką próżniową, która charakteryzuje kuchnię molekularną.

Mimo, że wieprzowina trafiła na polskie stoły stosunkowo późno, bo dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku, to szybko znalazła wielu amatorów wśród polskich magnatów i szlachty. A ci ostatni jedli dużo - i na bogato.

— Uroczysty obiad składał się zawsze z kilku dań: zupy, przystawek i dania głównego. Deserów jako takich nie jadano, spożywano za to ogromne ilości owoców, których w kraju było pod dostatkiem. Biesiadowano długo, a posiłki często trwały nawet po kilka godzin — opowiadał kucharz Przemysław Zwański, który prowadził warsztat kulinarny w czwartek (3.08).

Najciekawsze staropolskie przepisy, a także zbiór procedur charakteryzujących polską kulturę jedzenia, znajdziemy w pierwszej polskiej książce kucharskiej "Compendium Ferculorum albo Zebranie Potraw" autorstwa Stanisława Czarnieckiego, który był kucharzem na dworze Lubomirskich w Wiśniczu. Zbiór jego przepisów wydany w 1682 r. to dzieło o tym, jak pobudzać smak i wyobraźnię, jak zaskakiwać biesiadników, czarować ich wyglądem i sposobem wydania potraw.

— Kiedyś kuchnia była elementem kultury. W bogatych domach jadano nawet pięć razy dziennie: od śniadania, które zaczynano wspólną kawą z mlekiem, aż po kolację. Dziś jest tak, że w pogoni za pracą zatracamy ten element stołu i coraz rzadziej rodzina gromadzi się na wspólne posiłki, które były elementem scalającym całą rodzinę — opowiadał Przemysław Zwański.

Co ciekawe, na wielkie magnackie uczty przychodzono swego czasu... z własnymi sztućcami. Najczęściej z nożem i łyżką. Posługiwano się także widelcami, a historia twierdzi, że Polacy zaczęli ich używać znacznie wcześniej, niż np. Francuzi, których kuchnia uchodzi za jedną z najwykwintniejszych na świecie. Sztućce będące własnością gości gwarantowały w pewnym stopniu gospodarzowi domu, że przynajmniej w części oszczędzi własną zastawę. — Na biesiadach bowiem zastawa często ginęła. Masowo wynoszono np. piękne kielichy, stąd w Rzeczpospolitej wziął się zwyczaj znakowania rodowym herbem zastawy — dodaje kucharz.

Oczywiście kuchnia staropolska różniła się, jeśli chodzi o stany. Inaczej jadał król, inaczej magnateria, a inaczej chłopi, na stołach których pojawiały się najczęściej tylko dwa proste posiłki. Lecz wszystkie potrawy charakteryzowało jedno - duża zawartość tłuszczu, wtedy smalcu - w praktycznie każdym daniu, choć nasi przodkowie tłusto jadali głównie zimą.

Zdrowy tłuszcz nasycił także polędwiczkę wieprzową - specjał, którym uczestnicy warsztatów zajadali się w czwartek. Przepis to dawna recepta na polędwiczkę pieczoną w cieście solnym. Choć jak sam przyznaje kucharz, przepisem jedynie się inspirował. Bo "dekonstrukcja" to słowo, które charakteryzuje kuchnię molekularną, a to właśnie metodą próżniową Zwański przygotował polędwicę na czwartkowe warsztaty. Mięso zostało najpierw przyprawione marynatą z oliwy, tymianku, mięty, rozmarynu, żubrówki i skórki z cytryny. Potem zostało zapakowane w woreczki próżniowe i wrzucone do wody o temperaturze 60 stopni Celsjusza, gdzie spędziło około pół godziny, co pozwoliło zachować jego soczystość. Po wyjęciu z wodnej kąpieli kucharz delikatnie obsmażył polędwicę na małym ogniu. Jeszcze tylko sól do smaku i voilà!

— Sous vide to nowoczesna metoda gotowania, która szturmem zdobywa cały świat. Jej nazwa pochodzi z języka francuskiego, a w dosłownym tłumaczeniu oznacza „w próżni”. Potrawy przygotowane tą metodą są wyjątkowe, wykwintne, charakteryzuje je niepowtarzalny smak i jakość. Zachęcam do spróbowania tej metody gotowania, która coraz częściej jest wykorzystywana w naszej kuchni — kończy kucharz.
Aleksandra Szymańska

Źródło: Dziennik Elbląski