Kanar to ma klawe życie?

2017-08-06 14:00:00(ost. akt: 2017-08-04 15:16:43)

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Pan Janusz chciał dorobić do emerytury i zgłosił się do firmy, która w Elblągu zajmuje się kontrolowaniem biletów w komunikacji miejskiej. Jednak warunki, które zaproponowano mężczyźnie za świadczone usługi są w jego ocenie daleko niesprawiedliwe i krzywdzące tę grupę zawodową.
— Jestem już na emeryturze, ale mam jeszcze dużo siły, a teraz dodatkowo i wolny czas, więc postanowiłem trochę dorobić. Kolega namówił mnie, bym złożył cv do firmy Serinus, która w Elblągu zatrudnia osoby do kontrolowania biletów w komunikacji miejskiej. W firmie powiedziano mi, że chętnie przyjmą moje dokumenty, bo rotacja w zakładzie jest duża. Dowiedziałem się, że mój czas pracy byłby nieograniczony i dodatkowo to ja deklaruję, ile kontroli w miesiącu chcę wykonać. Zgodziłem się na takie warunki — opowiada pan Janusz.

Problem pojawił się dopiero wtedy, gdy mężczyzna wgłębił się w zapisy swojej umowy zlecenie - bo na takich warunkach firma zatrudnia w Elblągu swoich kontrolerów. — Przy zadeklarowanej, górnej granicy 800 kontroli stawka wynosi 1,27 zł brutto. Ale im mniej wykonam kontroli, tym stawka jest mniejsza. Dodatkowo, nawet jeśli zadeklaruję najwyższą liczbę przeprowadzonych kontroli, to takie pieniądze dostanę tylko wtedy, gdy złapię 50 gapowiczów. Wystarczy, że do tych 50. zabraknie mi dwóch gapowiczów, to już mam połowę tej stawki — opowiada pan Janusz. — Uważam, że to ogromnie niesprawiedliwe. Przed ostatecznym podpisaniem tej umowy jeździłem z innym kontrolerem i przekonałem się, że złapanie 20-30 gapowiczów w miesiącu graniczy z cudem.

Pan Janusz ostatecznie nie podpisał umowy z firmą Serinus.
— Przez wiele lat działałem w "Solidarności" i walczyłem z nadużyciami pracodawców względem pracowników. W Warszawie pod Sejmem walczyliśmy przeciwko "śmieciówkom" Teraz sam miałbym ją podpisać? To się kłóci z moim światopoglądem — mówi.

Kontrolerzy biletów to grupa zawodowa, która nie cieszy się ogólną sympatią. Pomijając jednak osobiste odczucia, to zawód jak każdy inny. I niełatwy, bo nigdy nie wiadomo na jakiego pasażera się trafi, a nierzadko spotkanie z agresywnym gapowiczem kończy się interwencją policji.Statystyki wskazują, że zarobki kontrolerów w średnich miastach takich jak Elbląg wahają się między 700 a nawet 3 tys. zł. To, co jednak kusi w tym zawodzie najbardziej, to premie przyznawane od wlepionego mandatu.

— Z tymże musi on zostać opłacony tuż po wystawieniu. I to rozumiem, bo takie zasady ma także firma Serinus. Ale dlaczego zatrudniają na śmieciówki i na dodatek stosują zapis, że jeśli nie złapię danej liczby gapowiczów, to pensja będzie obcięta? — dodaje pan Janusz.

Te pytanie zadaliśmy firmie Serinus, który kontrolą biletów w Elblągu zajmuje się od 2016 roku i podobne usługi świadczy także w Toruniu i w Płocku. Całkiem niedawno firma szukała pracowników do kontroli biletów w komunikacji miejskiej w Toruniu, oferując chętnym umowę na czas określony, na pełen etat i konkretne pieniądze. Dlaczego w Elblągu jest w tej kwestii inaczej? Chcieliśmy także wiedzieć, ilu kontrolerów w Elblągu pracuje obecnie w firmie Serinus, na jakich umowach i jakie stawki za tę kontrolę ustalono, a także to ile łącznie kontroli w miesiącu wykonują. W telefonicznej rozmowie Prezes Zarządu firmy Waldemar Ronewicz odmówił nam w tej sprawie komentarza wskazując także, że wynagrodzenia w firmie to wewnętrzna sprawa spółki.

Zapytaliśmy więc w Zarządzie Komunikacji Miejskiej w Elblągu, na jakich zasadach elbląska spółka porozumiała się z firmą Serinus co do wykonywanych kontroli?
— Jednym z najważniejszych kryteriów, także w ostatnim przetargu była liczba zadeklarowanych kontroli przeprowadzanych w każdym miesiącu obowiązywania umowy. Firma zadeklarowała przeprowadzenie w każdym miesiącu 4601 kontroli, ale zdarzało się, że wykonywano ich więcej. Przychody firm, które funkcjonują w tej branży uzależnione są przede wszystkim od skuteczności — mówi Michał Górecki z ZKM Elbląg.

I wskazuje, że ZKM nigdy nie porozumiał się z Serinusem co do zatrudniania na umowę zlecenie, a nie na pełen etat. — Zaś o tym, na jakich warunkach są zatrudniani pracownicy firmy zewnętrznej nie decyduje ZKM. Umowa która została zawarta w drodze przetargu nie obejmuje tego obszaru działalności wykonawcy. Jest to wewnętrzna sprawa firmy Serinus — dodaje Michał Górecki.

Przetarg na prowadzenie kontroli biletów w komunikacji miejskiej w Elblągu, który wygrała firma Serinus stanowi, iż ZKM jest w stanie zapłacić firmie 2 zł netto od jednej kontroli, jednak nie więcej niż za 4000 kontroli w miesiącu. Ostateczni porozumiano się na ok. 4601 kontroli, co w przemnożeniu przez 2 złote daje firmie ok. 9202 zł zysku.

— Przy najniższej krajowej to wystarcza na 6,5 kontrolera, a ja wiem, że w firmie zatrudnionych jest ich 18. Więc jak oni mają opłacić kontrolerów za 9202 zł netto? Z drugiej strony jak można się było zgodzić na taką umowę w mieście gdzie jest 25 linii autobusowych i tramwajowych? Odpowiedz jest prosta: umowa zlecenie za złotówkę "na rękę" przy 800 kontrolach i bezwzględny wymóg 50 mandatów. Tylko czy ktoś z obu tych firm pomyślał, że dla większości naszych elbląskich kontrolerów ta pensja, to jest jedyny środek utrzymania? Wątpię — kończy pan Janusz.
as

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ja elblag #2302717 | 178.235.*.* 7 sie 2017 08:15

    spodkalem się nawet 3 zł na godzinę lub 6 zł na rękę a co z tego się orjentuje to jest 13 zł brutto to jest oszustwo w biały dzień tym powinna zająć się powinna inspekcja pracy skarbowka itd. Skandal i jeszcze raz skandal !!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. ju #2302708 | 79.186.*.* 7 sie 2017 08:03

    pozdro pani jola

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz